Flesz | rozdział 5

Daiki obudził się o czwartej, zatem zarówno na dworze, jak i w ich pokoju, było jeszcze ciemno. Był przyzwyczajony do tego, że spał codziennie po siedem godzin, zatem nie zdziwiło to zbytnio, że jego zegar biologiczny zadziałał i tym razem.
Przetarł twarz dłonią i sięgnął na szafkę nocną po telefon. Jego blado-niebieski blask poraził go w oczy, dlatego szybko je zmrużył i przyciemnił jasność wyświetlacza. Korzystając z jednej z jego licznych aplikacji, wykupił dwa bilety lotnicze do Paryża na 8:20, po czym odłożył telefon z powrotem na szafkę. Chwilę leżał w bezruchu, aż w końcu przewrócił się na drugi bok, tak, aby móc patrzeć na Kise, który w tamtej chwili leżał zwrócony do niego tyłem. Był lekko odkryty, dlatego Aomine wywnioskował, że musiał się wiercić. Naciągnął na niego z powrotem kołdrę, aby ta zakrywała mu nerki, po czym, po krótkiej bitwie na myśli w swojej głowie, wyciągnął dłoń i zaczął głaskać chłopaka delikatnie po karku. Ryota zamruczał przez sen, wyginając się pod dziwnym kątem na łóżku i odchylił głowę w tył, mimowolnie przysuwając się do mulata. Mruknął coś pod nosem, jednak nie obudził się pomimo wszystkiego. Aomine zaśmiał się cicho, przyznając sam przed sobą, że widok Kise w tym wydaniu jest niemal rozczulający. Postanowił poeksperymentować jeszcze trochę, dlatego tym razem przejechał powoli dłonią od jego szyi, przez żuchwę, aż do miejsca za uchem.
Ryota jęknął niespodziewanie, przekręcając się w jego stronę ze zmarszczonymi brwiami i nieco płytszym oddechem. W dalszym ciągu jednak spał, chociaż było widać, że bliżej mu do jawy, niż głębokich objęć Morfeusza. Daiki z jednej strony nie chciał go budzić, skoro ten mógł pospać jeszcze spokojnie pół godziny co najmniej, jednak nie mógł się powstrzymać, aby nie zostawić go w spokoju. Ciekaw jego reakcji tym razem, skorzystał z tego, że ten sam odwrócił się w jego stronę, i pocałował go.
Model otworzył powoli oczy, oddając nieporadnie pieszczotę, wbijając w mulata zamglone spojrzenie. Miał bardzo miły sen, czemu więc nie miałby skorzystać?
Sapnął i po chwili zmarszczył ponownie brwi, otwierając szerzej oczy. Oderwał się od Daikiego, niemal spadając z łóżka i przetarł rękami oczy.
─ Aominecchi? ─ spytał zaskoczony.
─ A co, spodziewałeś się kogoś innego? ─ mruknął mulat, nieco zły na tak gwałtowną, w jego mniemaniu zupełnie niepotrzebną, reakcję.
─ N-no właśnie nie... ─ odburknął zawstydzony. ─ I co to miało być?
Wbił w mężczyznę oczekujące spojrzenie i dodał z wyrzutem, oglądając swoje ciało, jakby chciał sprawdzić, czy wszystko jest na miejscu:
─ Coś mi jeszcze robiłeś?
─ Nie, nie zdążyłem ─ westchnął z udawanym bólem. ─ Musiałeś się budzić w najlepszym momencie?
Blondyn patrzył na Daikiego speszony, ale zamiast spodziewanej przez mulata reakcji uniesienia się lub zbesztania go, niższy tylko spytał:
─ A... co planowałeś zrobić?
Prawą dłonią złapał za szlafrok lewego rękawa i uciekł spojrzeniem, przybierając kolor pomidora.
Daiki uśmiechnął się drapieżnie, po czym złapał twarz modela w dłoń i przyciągnął w swoją stronę tak, aby ten nie miał innej możliwości, aniżeli patrzeć mu w oczy, które były widoczne mimo wszechobecnej ciemności.
─ Niestety, to zastrzeżone, więc nic nie powiem. Ale możesz się przekonać, jeśli chcesz ─ wymruczał.
─ Nie wiem czy chcę…
Blondyn przyjrzał się przystojniej twarzy mężczyzny. Mocno zarysowane linie szczęki, podkreślone kości policzkowe i niebezpieczne, dzikie oczy. Przełknął ślinę i odetchnął drżąco.
─ Potrafiłbyś przerwać, jeśli bym o to poprosił? ─ spytał skupiony.
Daiki zawahał się chwilę przed udzieleniem odpowiedzi. Nie wiedział, że z zamiaru niewinny żart z jego strony doprowadzi do takiej sytuacji. Postanowił jednak z niej skorzystać, ponieważ czuł, że Kise po prostu ciągnie go do siebie niczym magnes.
─ Potrafiłbym ─ odparł pewnie niskim, wywierającym dreszcze tonem.
Ryota z początku zarzucił mu delikatnie ramiona na szyję, po chwili uwieszając się na nim, gdy zyskał trochę pewności. Był spłoszony i podekscytowany jednocześnie. Jak nastolatek, który łamie jakieś podrzędne prawo. Nie mógł oderwać wzroku od tego należącego do Aomine, więc dodał, czując dreszcz niepewności, który spłynął mu po plecach:
─ I nie miałbyś pretensji?
Aomine rozczuliło pytanie chłopaka, jednak nie dał tego po sobie poznać. Wizja wstrzymania swoich poczynań w nieznanym momencie była dla niego czymś nowym, ale ciekawym. Zatem czując przechodzący go dreszcz emocji, nie czekał dłużej, tylko przybliżył swoje wargi do ucha modela i wyszeptał, na końcu zagryzając jego płatek:
─ Nie miałbym. Przecież nie musimy się z niczym spieszyć.
─ Tylko ja... ─ zaczął roztrzęsionym od emocji głosem ─ jeszcze nigdy… ach! ─ jęknął, gdy Daiki zassał się na jego narządzie słuchu i wygiął lekko kręgosłup, wczepiając palce w puchaty materiał na ramionach Daikiego. Zaczęło robić mu się gorąco, a jego ciało powoli drżało, głodne zbliżenia, którego praktycznie nigdy mu nie dostarczał. Oddychał szybko, mając wrażenie, że jego serce zaraz wyrwie mu się z piersi. Bał się, jednocześnie chcąc pójść na przód jak zwierze, które pierwszy raz zauważa ogień, do którego podchodzi z ciekawością mimo strachu.
─ Rozumiem, dlatego... Zaufaj mi ─ poprosił cicho Aomine, unosząc się tak, aby móc spojrzeć na chłopaka z góry. ─ Robię to, bo mi zależy. Nie chcę cię wykorzystać ─ mruknął, chcąc jakoś uspokoić blondyna.
Wyciągnął prawą dłoń i delikatnie ogarnął mu włosy z czoła.
─  I nic na siłę ─ obiecał.
─ Nie chcę cię zawieść ─ powiedział Kise, spuszczając głowę. Daiki był osobą, która, lekko mówiąc, nie stroniła od seksu i Ryota dobrze o tym wiedział, zwłaszcza, że ten sam mu się do tego przyznał. W głowie modela zawisło pytanie, którego za nic nie potrafił się pozbyć, a którego rozbrzmiewało coraz głośniej i głośniej, wciąż się ponawiając.
Jak długo będzie mu na mnie zależało?
Nie mógł więc znieść myśli, że jeśli przez swoje niedoświadczenie po prostu szybko mu się znudzi.
─ Ja... mogę skończyć za szybko ─ wyznał zażenowany, zaciskając mocno wargi.
─ To będzie dla mnie komplement ─ wymruczał Daiki, uśmiechając się kącikiem ust. On, w przeciwieństwie do Ryoty, uważał jego niedoświadczenie za coś uroczego i pociągającego swą niewinnością.
Dobrze wiedział, że słowami nie ugra już nic więcej, dlatego postanowił zachęcić Kise czynami. Pocałował go czule, dłonią gładząc skórę na jego szyi, a następnie zjeżdżając nią w dół, na ramię, odsłaniając je przy tym od materiału szlafroka. Zamiast zimna na odkrytej skórze, blondyn czuł gorąc w miejscach, po których przejechała duża dłoń mulata. Była nieco szorstka, ale to mu zupełnie nie przeszkadzało. Delikatny dotyk był bardzo przyjemny i obiecujący. Kise wyciągnął się lekko na nogach, aby naprzeć mocniej na wargi mulata i przeniósł powoli prawą rękę na tors mężczyzny, wsuwając ją pod materiał szlafroka, drugą wciąż obejmując jego szyję. Nie bardzo wiedział, co robić, ponieważ do tej pory, jeśli już dochodziło do jakiegokolwiek stosunku, robił to wyłącznie z kobietami, a wątpił, aby mógł postępować z Aomine jak z nimi.
Ponieważ w tym był dobry, jedyne, co mógł w tej sytuacji zrobić, to go całować i czekać na dalszy przebieg zdarzeń z mocno bijącym sercem.
Po niedługiej chwili Daiki zsunął się z pocałunkami z ust Ryoty na jego brodę, a następnie szyję, którą zaczął znaczyć mokrymi od śliny ścieżkami i delikatnymi, niemal niewyczuwalnymi ugryzieniami. Jego dłoń również się przemieściła, gładząc tym razem nie ramię, a klatkę piersiową i bok modela. Przejeżdżał nią powoli po jego żebrach, używając przy tym paznokci – na tyle mocno, aby blondyna przeszedł dreszcz, jednak na tyle delikatnie, aby nie zostawić zadrapań na alabastrowej skórze. Nie chciał kłaść się na Ryocie, aby nie musieć go sobą przytłaczać i dodatkowo stresować poprzez ograniczenie jego ruchów oraz wolnej przestrzeni, dlatego po prostu podsunął się do niego jak najbliżej mógł, stykając ich biodra ze sobą i splatając nogi.
Kise sapnął, czując wypukłość mężczyzny oddzieloną od niego jedynie materiałem szlafroka i poczuł intensywne mrowienie w podbrzuszu. Nie sądził, że mulat tak szybko się podnieci. Jemu samemu zwykle przychodziło to z trudem ze względu na niemiłe wspomnienie, dlatego tym bardziej się zdziwił, gdy wyczuł swój stan. Jego twarz zajęła się krwistym rumieńcem, a on sam wplótł spontanicznie palce w granatowe kosmyki i odchylił głowę w bok, drżąc, gdy wyczuł na niej gorący oddech mulata.
Aomine zaczął pieścić szyję blondyna nieco bardziej intensywnie, co jakiś czas zasysając się lekko na jego skórze, tworząc tym na niej drobne, jasno-różowe punkciki. Jego dłoń zsunęła się jeszcze niżej, opuszkami palców drażniąc wystające kości miednicy oraz podbrzusze Kise, specjalnie omijając jego kroczę – miejsce, które najbardziej domagało się w tamtej chwili uwagi.
Nie przerywając swojego zajęcia, Daiki, czując, jak krew szumi mu w uszach, wydyszał w pewnym momencie:
─ Możesz mi powiedzieć, co chcesz, żebym zrobił.
Kise spojrzał na niego, zagryzając dolną wargę i bijąc się z myślami.
─ To... samolubne ─ stwierdził po chwili zawstydzony, jednocześnie przerzucając nogi w ten sposób, aby móc go nimi opleść w pasie. Wtulił twarz w szyję mulata i zaciągnął się jego zapachem, postanawiając pogładzić dłonią jego brzuch, który natychmiast spiął się pod jego dotykiem.
─ Czasem odrobina egoizmu nie zaszkodzi ─ sapnął ciężko Aomnine, instynktownie wypychając biodra w przód pod wpływem dotyku na swoim brzuchu. ─ Nie wiem, co mogę, a czego nie. Więc słucham. ─ Uśmiechnął się, nieco złośliwie, zaprzestając wszelkich czynności, które dotychczas wykonywał.
Model sapnął zawiedziony i pochylił się w jego stronę, jakby jego przyzwyczajone już do odczuwanej przyjemności ciało smao szukało dotyku mulata. Tak nagle pozbawiony jakiejkolwiek kontaktu z Daikim, jęknął sfrustrowany i przylgną do niego, wtulając się w jego tors. Drżącą dłonią złapał odpowiedniczkę czarnoskórego i położył ją sobie na biodrze, mówiąc cicho:
─ Mógłbyś... Możesz znów zacząć mnie dotykać? ─ spytał, przełykając ciężko ślinę i czując, jak z niewiadomych przyczyn zbierają się w nim łzy. Sam pocałował ciemny obojczyk i poruszył lekko nogami, mocniej zaciskając je na Aomine.
─ Jasne ─ wymruczał Daiki, ponownie całując go w usta i leniwie sunąc dłonią po jego biodrze, aż do piersi i z powrotem. W końcu położył mu ją na podbrzuszu, oderwał od wilgotnych ust i spytał jeszcze, tym pytaniem postanawiając zakończyć swoje drobne znęcanie się nad modelem:
─ Niżej też?
─ Tak ─ odpowiedział cicho Ryota, czując, jak coś ściska go w gardle, a jego głos się łamie.
Tym razem obleciał go strach. Kise nawet nie potrafił dotknąć swoich sfer intymnych, nie wspominając już o dopuszczeniu do tego kogoś, przez co ostatni raz uprawiał seks ponad rok temu, a nie potrafił zaspokoić się dłonią, czując do siebie wstręt.
Tym razem coś jednak było inaczej i Ryota chciał spróbować, aby uwolnić się wreszcie od tego przytłaczającego uczucia, które przeszkadzało mu w codziennym funkcjonowaniu. Chcąc dodać sobie otuchy wbił się niespodziewanie w usta mulata, skupiając na nich całą swoją uwagę.
Mulat odetchnął głęboko, chcąc trochę uspokoić własne emocje i podniecenie. Wyczuł, że Kise, mimo tego, że wyraził zgodę, był nieco spięty, dlatego ułożył się wygodniej na łóżku. Rękę, którą wcześniej się podpierał, wsunął pod jego tors, przytulając niższego czule, natomiast drugą powoli dotarł do jego sfer intymnych. Przesunął nią po wzwodzie modela, jednocześnie w dalszym ciągu prowadząc słodki, namiętny pocałunek. Zaczął poruszać dłonią powoli w górę i w dół, nie śpiesząc się, chcąc tym sprawić blondynowi jak najwięcej przyjemności. Co jakiś czas zmieniał natężenie oraz siłę, z jaką go zaspokajał, starając się wykonać swoją pracę jak najlepiej.
─ W porządku? ─ spytał jeszcze cicho, nie będąc pewnym, czy to, w jaki sposób go dotyka, na pewno odpowiada modelowi.
Kise jęknął i złapał delikatnie rękę mulata, po czym przybliżył się do niego, nie zostawiając między ich ciałami żadnej wolnej przestrzeni.
─ Chcę... z tobą. ─ powiedział rozpalony, całując go przelotnie, marszcząc przy tym brwi. Ułożył jego rękę na obydwu członkach i przytulił się do niego, chowając twarz w jego ramieniu.
Daiki zaczął poruszać nią intensywnie, narzucając tempo, do którego zazwyczaj się stosował. Czując na swojej szyi gorący oddech Ryoty, który niemal parzył jego skórę, westchnął cicho, przyspieszając ruchy dłonią. Przymknął oczy i odchylił głowę w tył, mrucząc z przyjemności. Po chwili dołączył mozolne poruszanie biodrami, delikatnie ocierając się o chłopaka, w dalszym ciągu kontynuując swoje poczynania.
Podniecił się niemal odkąd tylko zaczął całować się z blondynem, dlatego nie potrzebował wiele czasu, by dojść. Ryota jednak uprzedził go, jęcząc głośno podczas orgazmu i wyginając kręgosłup pod dziwnym kątem. Aomine jeszcze chwilę poruszał dłonią, aż w końcu sam spiął wszystkie swoje mięśnie i również zaznał spełnienia, przez moment zapominając, jak się oddycha.
─ Aominecchi... ─ jęknął model po raz ostatni, starając się uspokoić drżące ciało i oddech, gdy oparł się o mulata bezwiednie.
Nadal czując dreszcze przechodzące po jego kręgosłupie, zaczął przesuwać swoimi rękami od szyi Daikiego, do torsu i z powrotem, ze schowaną twarzą w ciemnym obojczyku. Kise czuł się po prostu spełniony. Nie tylko pod aspektem fizycznym. Dłonie mulata nie budziły w nim odrazy, przeciwnie, sam domagał się ich dotyku. Mężczyzna okazał mu troskę i był cierpliwy, czym pomógł mu w przekraczaniu bariery psychicznej, którą Ryota wybudował wbrew sobie. Poczuł tak ogromną wdzięczność do Daikiego, że nie potrafił przez moment oddychać. Dla Ryoty to nie było tylko zbliżenie, a przełom.
Nie mogąc nic więcej z siebie wydusić, wybuchnął cichym szlochem, nie przestając się w niego wtulać i nie dbał w tej chwili o to, czy aby przypadkiem nie za wiele sobie obiecuje.
─ Cholera, aż tak źle mi poszło? ─ zaśmiał się cicho Aomine, jednak dobrze domyślając się, dlaczego reakcja Kise jest taka, a nie inna.
Odsunął od nich kołdrę, która nosiła na sobie ślad ich niedawnego zbliżenia i objął Ryotę tak, aby umożliwić mu schowanie w zagłębienie swojej szyi, po czym wsunął dłoń pod jego szlafrok, gładząc go nią po plecach uspokajająco, pozwalając, aby ten w spokoju wyrzucił z siebie nadmiar emocji.
─ Dziękuję ─ powiedział po pewnym czasie Kise, niemal z namaszczeniem powoli całując mulata w szczękę, policzek, a następnie kość skroniową. Zjechał nieśmiało na jego szyję i przejechał po niej ustami, szukając miejsca, w którym mógł najłatwiej wyczuć tętno Aomine. Odnalazłszy jego tętnicę, westchnął, dziękując mu po raz kolejny i ucałował skórę dokładnie tam, gdzie znajdowało się naczynie krwionośne.
─ Polecam się na przyszłość ─ mruknął Daiki, uśmiechając kącikiem ust. Następnie delikatnie odciągnął Rotę od swojej szyi, aby zamiast na niej, wargi chłopaka znalazły się na jego własnych. Pocałował go krótko, aczkolwiek niezwykle czule, wierzchem dłoni ocierając mu łzy z policzka.
─ To znaczy, że.... ─ zaczął blondyn, jednak przerwał mu głośny dźwięk alarmu, który wprowadził telefon Daikiego w wibrację. Kise odskoczył lekko, patrząc na urządzenie z wyrzutem i odsunął się niechętnie od mężczyzny, patrząc na niego z uczuciem.
─ Czy jak wrócimy do Paryża ─ zaczął podenerwowany ─ wszystko będzie po staremu? ─ spytał, próbując ukryć, ile to pytanie dla niego znaczy.
─ Hm? A czemu miałoby być? Teraz chyba łączy nas coś więcej niż praca, nie? ─ odpowiedział pytaniem na pytanie, marszcząc brwi w wyrazie niezrozumienia. ─ To znaczy ─ zreflektował się szybko ─ to zależy od tego, jak ty to odbierasz i jak byś chciał, żeby wyglądała nasz relacja ─ westchnął. ─ Nie chcę się w żaden sposób narzucać. Ani cię skrzywdzić ─ mruknął cicho.
─ A czego ty chcesz, Aominecchi? ─ spytał nieśmiało, nie wiedząc, czego się spodziewać.
Zdecydowanie nie chciał, aby łączyła ich tylko więź fizyczna, ale ciężko mu było powiedzieć to na głos.
Daiki przez chwilę nic nie mówił, bijąc się z myślami. Sam nie był pewien, czego tak do końca pragnął. Z jednej strony chciał w końcu spróbować z kimś jakiejś głębszej relacji, która nie opierałaby się tylko i wyłącznie na jednorazowym seksie, jednak z drugiej nieco się bał, że zamiast pomóc modelowi zapomnieć o przeszłości i wyjść na prostą, jedynie zawiedzie jego zaufanie i wszystko pogorszy. Nie znał siebie na tyle, aby ze stu procentową pewnością stwierdzić, że Ryota nigdy mu się nie znudzi i już zawsze będzie dla niego tym jedynym.
Nie wiedział, co powinien postanowić, a jednak… Jak dotąd wszystko co dotyczyło Kise było inne. Również ich relacja rozwijała się zdecydowanie odmiennie, aniżeli te, w które uwikłany był w przeszłości.
W czasie ostatnich kilku dni nawet nie spostrzegł, jak zaangażował się emocjonalnie i zaczęło po prostu zależeć mu na Ryocie, toteż postanowił zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę.
W końcu, od czegoś trzeba zacząć, a przynajmniej tak to sobie tłumaczył.
─ Chciałbym spróbować związku ─ wyznał szczerze, po dłuższej chwili, patrząc z determinacją w orzechowe tęczówki Kise. ─ Ale nie musisz się o nic martwić ─ dodał szybko. ─ Zrozumiem, jeśli nie jesteś zechcesz. Wtedy po prostu o tym zapomnimy.
─ Ja nie mógłbym zapomnieć ─ przyznał cicho blondyn, uciekając wzrokiem w bok.
Nie ważne, jak teraz potoczyłyby się ich losy, dla Ryoty Daiki już zawsze będzie kimś wyjątkowym. Mulat zrobił zbyt wiele, aby puścić to w niepamięć. Model założył kosmyk za ucho i dodał:
─ Związek... Tylko ze mną? ─ spytał z nadzieją, stuprocentowo pewny, że nie potrafiłby chociażby spróbować być z kimkolwiek w otwartej relacji.
─ Tak, ja uznaję tylko takie związki ─ westchnął, po czym przyciągnął Ryotę na nowo do siebie, irytując się na nieznośną przerwę między nimi, po czym pocałował blondyna delikatnie w kącik ust i wbił w niego pełne napięcia spojrzenie. ─ I chcę tylko ciebie ─ wymruczał jeszcze.
Kise uśmiechnął się delikatnie, zarumieniony przez te słowa i powiedział pełen nerwów i ekscytacji:
─ To dla mnie nowość ─ przyznał. ─ Ale też chciałbym spróbować.
─ Cieszę się.
Aomine pochylił się pocałował Kise w usta, jakby pragnąc przypieczętować swoje słowa jakimś czynem. Na końcu przygryzł delikatnie jego wargę i uśmiechnął się drapieżnie, kiedy ten uciekł spojrzeniem. Wiedział jednak, że nie mają już czasu na to, aby jeszcze trochę się podroczyć, dlatego chwycił telefon, aby sprawdzić godzinę. Nie była jeszcze tragiczna, jednak stwierdził, że będzie najlepiej, jeśli już zaczną się zbierać.
─ Mamy lot do Paryża na ósmą dwadzieścia, więc wstajemy, ogarniamy się i jedziemy na lotnisko — zarządził, czochrając swojego świeżo upieczonego chłopaka po włosach.
Mulat wstał, idąc do łazienki, nie kłopocząc się zamknięciem drzwi, po czym i blondyn sie podniósł, zakrywając się nieporadnie zsuniętym szlafrokiem. Uciekł spojrzeniem od Daikiego, który załatwiał właśnie swoją potrzebę i skonsternowany przetarł dłonią twarz, nie mając co ze sobą zrobić. Aomie opuścił łazienkę dopiero, gdy przemył się, ubrał i przeczesał dłonią włosy, zwalniając pomieszczenie modelowi, który minął go w przejściu z zaczerwienioną miną. Zamknął się i przemył twarz wodą, klepiąc się na koniec w policzki. Zagryzł wargę i zwrócił głowę ku drzwiom, nadsłuchując szamotanin Daikiego.
Uśmiechnął się do siebie, próbując uspokoić obezwładniającą go radość. Doprowadził się szybko do ładu i wyszedł z łazienki, rzucając:
─ A właśnie. Kiedy zdążyłeś zamówić bilety?
─ Kiedy spałeś ─ odparł, kończąc ścielić łóżko. ─ Obudziłem się coś koło czwartej, więc miałem trochę czasu, zanim cię obudziłem ─ doprecyzował, uśmiechając lekko.
Następnie usiadł na łóżku, które na początku nocy zajmował Kise i włączył komórkę, coś na niej sprawdzając. Zauważył, że odkąd pojawił się zasięg, miał od wczoraj 10 nieodebranych połączeń i 15 smsów. Nie musiał nawet sprawdzać, kto był odpowiedzialny za ten spam, ponieważ domyślał się doskonale. Było mu nieco głupio, że zostawił Reo ze wszystkim samego, nawet nie informując co się z nim dzieje, ale miał już drobny plan na to, jak go przeprosić i udobruchać, a był pewien, że mężczyzna tak łatwo nie wybaczy mu tego zdarzenia.
─ Kise, ile masz procent w telefonie? ─ spytał w końcu, coraz bardziej niepokojąc się stanem swojej baterii, która spadała już do 19.
─ Yh... Pewnie jakieś osiemdziesiąt ─ powiedział powoli, drapiąc się po głowie. Uniknął nagle rzuconemu w jego stronę spojrzeniu granatowych tęczówek i dodał: ─ Tylko to raczej nie ma znaczenia, bo został w torbie w twoim aucie.
Daiki patrzył chwilę na blondyna i analizował jego słowa, po czym powstrzymał się od parsknięcia śmiechem, nie mogąc uwierzyć w kuriozalność zaistniałej sytuacji.
─ Dobra. Nawet tego nie skomentuję.
Wstał i rozejrzał się po pokoju, upewniając się, że nie zostawili w nim żadnych swoich rzeczy, po czym chwycił dłoń Kise i pociągnął za sobą do drzwi wyjściowych.
─ Kurde, więc muszę jeszcze pooszczędzać telefon, bo jeśli łączność ze światem padnie mi zupełnie, to nie będzie zbyt dobrze ─ westchnął, gasząc światło.
─ Lot nie trwa długo ─ zapewnił Kise. ─ A potem możesz użyć mojego ─ dodał, nie odrywając wzroku od ich rąk, mało się przez to nie zabijając ja schodach.
─ Aominecchi, a jak ktoś z prasy nas zobaczy? ─ spytał, zastanawiając się, czy może spleść swoje palce z tymi mulata.
─ No to czeka nas mały skandal. Prawdopodobnie ─ parsknął Aomine, starając się nie podchodzić do tej kwestii jakoś szczególnie poważnie. ─ Swoją drogą, będzie wtedy o nas głośniej jeszcze bardziej, niż jest teraz. Trochę taka autoreklama. Tylko jeszcze nie wiem, czy to dobrze, czy źle… Ale z drugiej strony, kogo to obchodzi? Prasa powinna się raczej interesować firmą i kolekcją, niż moim albo twoim życiem prywatnym ─ westchnął, nieco rozdrażniony tą myślą, mocniej zaciskając swoją dłoń na odpowiedniczce Kise – tak, jakby chciał do granic możliwości wykorzystać to, że mógł sobie na to pozwolić w tej chwili.
─ No... Mnie to obchodzi ─ bąknął Kise naciągając szalik na nos i wplótł paliczki w te Aomine. ─ Jak teraz puszczą jakieś nieprzyjemne rumory, to ludzie mogą nie patrzeć na twoją pracę i to jak się starasz, tylko na to kiedy, z kim i po co wyszedłeś ─ dodał, doskonale wiedząc, o czym mówi. ─ Musisz też dbać o swój image, jeśli chcesz, żeby kolekcja miała pozytywny rozgłos ─ burknął, mimo wszytko nie puszczając mulata.
─ No dobra… ─ przyznał blondynowi rację. ─ Ale teraz i tak już raczej nic z tym nie zrobimy. Nie martwmy się na zapas, może nie będzie aż tak źle ─ powiedział i obdarzył Kise krzepiącym uśmiechem.
Daiki przy wymeldowywaniu się z hoteliku odebrał swoją kartę kredytową oraz, korzystając z okazji, poprosił o możliwość skorzystania z telefonu. Kobieta w recepcji bez żadnych przeszkód mu go udostępniła, tak więc mógł zadzwonić po taksówkę bez konieczności marnowania baterii w swojej komórce, która, wyłączona, spoczywała bezpiecznie w kieszeni jego jeansów.
Taksówka przyjechała po około dwudziestu minutach i wiozła ich na lotnisko przez kolejne czterdzieści, toteż kiedy dotarli na miejsce, dochodziła powoli ósma. Weszli na dosyć sporych rozmiarów terminal, na którym kręciło się mnóstwo ludzi, po czym Daiki ruszył do kas, aby odebrać zakupione wcześniej bilety, a Ryocie polecił załatwienie dla nich czegoś do jedzenia, ponieważ wcześniej nie mieli czasu zjeść śniadania, nie wspominając o braku kolacji poprzedniego wieczora.
Mulat szybciej zdobył papiery, niż Kise jedzenie w zapchanym sklepie. Blondyn wrócił z drożdżówką, która wyglądała jak mała pizza, wybrakowaną kanapką z serem i sałatą, i jednym kubkiem kawy, bo nie miał trzeciej ręki, aby wziąć dwa. Akurat gdy wrócił, otwarto bramkę, więc weszli na pokład samolotu, jedząc łapczywie.
Zajęli swoje miejsca, kiedy Ryota nagle powiedział:
─ Spotykam się dzisiaj ze Stevenem. ─ Widząc niezrozumiałe spojrzenie Daikiego, dodał speszony: ─ Yhm... Pomyślałem, że skoro teraz jesteśmy ─ przerwał, przełykając ślinę ─ r-razem, to powinieneś wiedzieć ─ zakończył, odwracając się w drugą stronę, udając, że tak pochłonął go smak kawy.
Aomine niespodziewanie zabrał Kise kubek z napojem z dłoni, samemu przystawiając go do ust i wychylając z niego spory łyk. Jednocześnie zmierzył blondyna nie wyrażającym żadnych głębszych emocji spojrzeniem, po czym położył mu dłoń na kolanie i spytał cicho, jednak takim tonem, że Ryotę aż przeszły dreszcze:
─ Po co się spotykacie?
─ Musimy wyjaśnić sobie parę rzeczy ─ odparł niższy, czując się przytłoczony. Nie dał się jednak i odebrał kawę od Aomine.  ─ Zostaw mi trochę! Nastałem się po nią ─ fuknął.
─ No dobra, ale chyba byś mi o tym nie mówił, jakbyś szedł z nim sobie na zwykłe ploty ─ zauważył mulat, puszczając mimo uszu temat kawy. ─ Poza tym na sesji z nim strasznie się stresowałeś ─ przypomniał sobie nagle. ─ Nie jestem idiotą. Wiem, że coś jest na rzeczy.
─ Jak to, to Reo ci nic nie mówił? ─ spytał zakłopotany, zdając sobie sprawę, że nie musiał zaczynać niewygodnego tematu.
Na milczenie Aomine, blondyn przełknął ślinę i zaśmiał się nerwowo.
─ Dwa lata  temu było strasznie o nas głośno. Spotykaliśmy się i… uhm, zwiałem tuż przed... ─ zapowietrzył się, widząc minę mulata ─ seksem ─ skończył, wypuszczając ze świstem powietrze i odwrócił wzrok, czując się głupio.
Daiki spiął się i zabrał dłoń z kolana blondyna. W myślach przeklął Reo, iż ten zwykł mu zawsze pytlować o najmniej istotnych sprawach i plotkach, podczas gdy o tych najistotniejszych nigdy nie dane mu było dowiadywać się od niego.
Odchrząknął i, mimo iż chciał, nie odwrócił wzroku od Ryoty. Czuł się zmieszany i nie wiedział, jak powinien przyswoić informację, którą podzielił się z nim model. Przez chwilę zastanawiał się nad tym intensywnie. Znał Kise krótko, więc jeszcze nie mógł być co do niego w stu procentach pewien, nawet, jeśli chciał. Zawsze istniały pewne obawy, które kłębiły się gdzieś w podświadomości mulata, aby wyjść na wierzch w najbardziej stosownych ku temu momentach. Na podstawie faktów, jakich udzielił mu Ryota, nagle zrodziła się w nim nieufność i dziwne przeświadczenie, że został oszukany.
Nie chciał być niemiły, ani zbyt dosadny, jednak nie potrafił dobrać swoich wątpliwości w nic innego, jak nieco chłodny, zdystansowany ton i zwięzłe, szorstkie słowa. To był jego mechanizm obronny, który wykształcił w sobie już w młodości, dlatego, nawet nie będąc tego do końca świadom, użył go i tym razem.
─ Ode mnie też tak zwiejesz, jak przyjdzie co do czego?
Delikatny uśmiech szybko zmył się z twarzy Kise, który patrzył na mężczyznę w lekkim szoku. Poczuł nieprzyjemny ścisk w żołądku.
─ Wczoraj tego nie zrobiłem ─ wyznał, czując, jak pieką go oczy.
Odwrócił twarz od Aomine, a ponieważ zajmował miejsce przy oknie, wyjrzał przez nie, odnajdując spokój i nieco odwagi wśród chmur, które mierzył cierpiącym spojrzeniem.
Kochał ten widok. Dawał mu nadzieję i siłę.
Właśnie dlatego chciał latać.
Odchrząknął cicho, czując się winny. Dobrze wiedział, że to jak postąpił wtedy nie było w porządku, jednak czując pewnego rodzaju wyrzut Daikiego, blondyn zagryzł wargę i zaczął się usprawiedliwiać:
─ Miałem dziewiętnaście lat! ─ powiedział sfrustrowany, wyrzucając ręce ku górze. ─ Ty w tym wieku sypiałeś z kim popadnie i nawet nie pamiętasz imion tych osób ─ dodał słabo, wciąż na niego nie patrząc.
─ Po co mam pamiętać ich imiona, skoro nawet się z nimi nie spotykałem? ─ westchnął, w dalszym ciągu patrząc hardo na Kise. ─ I no okej... W porządku, przepraszam, trochę przesadzam, ale wcześniej przemilczałeś temat Meisel’a, a teraz tak po prostu mówisz o tym jak gdyby nigdy nic i idziesz się z nim spotkać. Nie wiem, co mam o tym myśleć. I tyle ─ burknął.
─ Nie byliśmy razem ─ bąknął Kise, czując narastający go niepokój.
Czyżby mieli właśnie utworzyć rekord najkrótszego związku świata?
─ Daj mi jeden dobry powód, dla którego powiedziałbyś coś takiego komuś, kto nie jest ani twoim przyjacielem, ani chłopakiem, to sam cię przeproszę ─ powiedział, spoglądając na mulata wyczekująco. ─ Nie doczekawszy się odpowiedzi, dodał cicho: ─ Dlatego powiedziałem ci teraz.  Ale chyba mogłem sobie darować ─ zakończył z cierpkim uśmiechem.
Daiki westchnął ciężko, skonsternowany swoimi wcześniejszymi słowami, które doprowadziły do rozwoju tej niezbyt miłej dla nich dyskusji i odwrócił wzrok, wbijając go w tył siedzenia przed nim.
─ Przecież chcę, żebyś był ze mną szczery ─ westchnął. ─ Tylko... Sam nie jestem pewien. Ale nie chcę być dla ciebie kimś pokroju Meisel’a.
─ Nie jesteś ─ powiedział blondyn. ─ Jesteśmy... parą. To powinno ci dać coś do zrozumienia ─ dodał i wziął głęboki oddech. ─ Nikomu nie pozwoliłem się do mnie na tyle zbliżyć, co tobie. Poza moim przyjacielem i Mitsuke, żadnej osobie nie zwierzałem się z mojej przeszłości... Nie znamy się długo, ale jakby mi nie zależało, to nic z rzeczy z dzisiejszego ranka nie miałoby miejsca…
Daiki westchnął ciężko, tak, jakby opuściły go wszystkie siły, po czym spojrzał na Kise kątem oka i oparł się głową o jego ramię.
─ W porządku. Przepraszam. Wciąż jeszcze zbyt mało o tobie wiem, stąd to wszystko ─ mruknął, nie umiejąc znaleźć żadnych lepszych słów na swoje usprawiedliwienie.
─ Okej ─ odparł Kise, choć w dalszym ciągu czuł się lekko urażony.
Wciąż patrząc na niebo, wyciągnął nieco rękę na swoim kolanie, obracając ją tak, aby na wierzchu znajdowała się jej wewnętrzna strona i rzucił Aomine krótkie, nerwowe, a zarazem wyczekujące spojrzenie.
Kiedy Daiki zauważył niemą prośbę  Ryoty, uśmiechnął się ledwo dostrzegalnie i chwycił jego dłoń w swoją. Następnie uniósł je obie, splecione za sobą, do swoich ust i naznaczył pocałunkiem wystające kostki blondyna. Trwało to jeden, krótki, trudny do zauważenia przez kogokolwiek moment, bo już chwilę później ich ręce leżały z powrotem na kolanie modela.
*
Dolecieli do Paryża chwilę po dziewiątej. Wychodząc z terminalu szybko namierzyli auto mulata, idąc w jego stronę. Kise szybko wyciągnął z torby rzuconej na przednie siedzenie telefon, z ulgą stwierdzając, że nie ma żadnych nieodebranych wiadomości, a bateria wskazuje 78%. Podał komórkę mulatowi, uśmiechając się lekko i oparł się o drzwi samochodu, obserwując Daikiego trudnym do odczytania spojrzeniem.
Aomine spędził dziesięć minut na przedzwanianiu do osób, które próbowały się z nim skontaktować w ostatnim czasie. Głównie były to jego pracownice z pracowni krawieckich, ale oddzwaniał również do Pierrea Maheo, którego, jak się okazało, również zaniepokoiło tak nagłe opuszczenie przez Dakiego sesji, nad którą pracowali dzień wcześniej. Mulat skłamał jednak, że miał do załatwienia jeszcze pewną bardzo ważną rzecz związaną z własną kolekcją i nie mógł osobiście nadzorować pracy modeli przy zdjęciach. Pierre na szczęście był wyrozumiały i stwierdził, że nic się nie stało, bo Reo doskonale go zastąpił.
Kiedy Daiki skończył już rozmawiać, oddał telefon Ryocie, po czym razem z blondynem wsiadł do samochodu i odjechał z lotniska. Po spytaniu uprzednio Kise, gdzie powinien go zostawić, wysadził chłopaka na przystanku autobusowym, który ten mu wskazał. Nim jednak pozwolił mu wysiąść, przyciągnął go do siebie i pocałował krótko, życząc mu przy tym udanego dnia, na co Kise spąsowiał i szybko opuścił auto, burcząc pod nosem coś w odpowiedzi.
W czasie pokonywania drogi do butiku A.D., mulat zaczął zastanawiać się nad tym, jak bardzo Mibuchi jest na niego zły. Specjalnie nie dzwonił do niego z telefonu Kise, ponieważ przeczuwał, że ten nawet nie chciałby go słuchać i rozłączyłby się, zanim Daiki zdążyłby wytłumaczyć mu całą sytuację.
Właśnie dlatego Aomine nie zamierzał wybierać się do biura z pustymi rękoma. Po drodze zatrzymał się przed najlepszą cukiernią, jaką dane mu było odkryć w Paryżu, gdzie zakupił ulubiony deser przyjaciela. Dodatkowo, tuż przed wejściem do butiku, wstąpił co Starbucksa, zdobywając średnie cappuccino dla siebie oraz duże karmelowe latte macchiato dla Reo.
Tak przygotowany, wszedł do  głównej siedziby swojego domu mody.
─ Hej, Adele, jest na górze Reo? ─ spytał siedzącej przy kasie dwudziestotrzyletniej blondynki, która akurat nie obsługiwała klientów.
Kobieta uśmiechnęła się delikatnie i skinęła głową.
─ Tak, jest w biurze już od jakiejś godziny, monsieur Aomine ─ odparła.
Daiki szybko jej podziękował, odwzajemniając uśmiech zdawkowo, po czym ruszył po marmurowych schodach w górę, aż dotarł na samo poddasze i, nie przejmując się czymś takim, jak pukanie, wszedł po prostu do biura, które w całości przeznaczone było dla Reo.
Szatyn w połowie leżał na swoim biurku, podpierając policzek na swoim przedramieniu i leniwie przeglądając wolną ręką jakieś papiery. Na dźwięk otwieranych drzwi drgnął i poderwał się do góry, mierząc Aomine zaskoczonym spojrzeniem.
Po chwili jego wyraz zmienił się, przeradzając w złość. Mibuchi zmarszczył groźnie brwi, wstał od biurka i podszedł do Daikiego, ciskając z oczu błyskawicami.
─ Gdzieś ty był ─ warknął, splatając dłonie na piersi. Daiki nawet nie miał szans się odezwać, bo Reo już kontynuował i nic nie wskazywało na to, aby miał szybko przestać: ─ Wychodzisz z sesji i znikasz na przeszło szesnaście godzin, zostawiając mnie bez żadnego słowa uprzedzenia. Za cztery cholerne dni zaczyna się Fashion Week, a ty nie raczysz nawet odebrać telefonu czy odpisać na smsa! Tym razem naprawdę przegiąłeś!
─ Hej, spokojnie! ─ przerwał przyjacielowi Aomine, zdziwiony tym, jak ten gwałtownie zareagował. Wiedział, że Reo będzie wściekły, ale nie, że aż do tego stopnia. ─ Zaraz wszystko ci wyjaśnię. I wiem, przepraszam, zawaliłem. Ale chyba możesz mnie wysłuchać, nie?
─ Mogę. Ale lepiej, żebyś miał naprawdę dobrą wymówkę.
Usiedli razem przy biurku, na którym Aomine odstawił dwie papierowe torby z zakupami i zaczął opowiadać o tym, jak potoczyły się wydarzenia z wczoraj. Aby cała historia nabrała sensu, Daiki z niechęcią musiał wspomnieć również o swoim zauroczeniem Kise oraz tym, jak ten z każdym kolejnym spotkaniem przyciągał go do siebie coraz bardziej.
W końcu, uogólniając, zakończył informacją o ich związku.
Twarz Reo w miarę tego, jak dowiadywał się coraz to kolejnych faktów, łagodniała, a pod koniec wyrażała już tylko skupienie i delikatną radość.
─ Ja to czułem ─ powiedział, gdy Daiki skończył opowiadać.
─ Co niby? ─ westchnął mulat, czując się w pewien sposób wypompowany.
─ Czułem, że między tobą a Ryo-chanem coś będzie! Już od pierwszej chwili wiedziałem, że w końcu się polubicie! Ale… Chyba lubicie się nieco bardziej, niż mogłem przypuszczać, hyhy ─ zaśmiał się, poruszając dwuznacznie brwiami.
─ Jeny, a mogłem przemilczeć ten wątek.
─ Tylko byś spróbował!
Reo uśmiechnął się i pokręcił głową, wprawiając w ruch swoje przydługie, czarne włosy.
─ Tak w ogóle, co mi tu przyniosłeś? ─ zagadnął, wskazując na torby.
─ Małe przekupstwo.
Daiki wyciągnął kawy oraz niewielkie, prostokątne, papierowe pudełko, które postawił przed przyjacielem. Tamten, powoli domyślając się, co jest w środku, cały się rozpromienił i szybko je otworzył.
 ─ Creme brulee! ─ zawył, a Daikiemu przez chwilę się wdawało, że jego oczy rozbłysły radosnym błyskiem. Zaraz jednak parsknął śmiechem, dziwiąc się, jak szybko minęła złość jego przyjaciela i jak łatwo poszło mu jej załagodzenie.
Zanim jednak szatyn zabrał się za jedzenie, wstał na moment ze swojego fotela, po czym sięgnął z szafy po swój laptop, który następnie włączył i ustawił przed Daikim.
─ O kurwa ─ zaklął ciemnoskóry, momentalnie czując, jak zasycha mu w gardle.
Na monitorze było bowiem widniało zdjęcie przedstawiające jego chłopaka w samych bokserkach. Model prezentował się na nim zabójczo, przybierając nad wyraz uwydatniającą jego zalety pozę i uśmiechając samym kącikiem ust.
─ To z sesji ─ wyjaśnił Reo, aby rozwiać wszelkie wątpliwości. ─ Wygląda tu jak milion dolarów. Mój faworyt ─ powiedział ze śmiechem szatyn. ─ Zgrać ci na pendrivea? ─ spytał, ruszając brwiami.
Aomine miał przez chwilę problem, aby się odezwać, ani na moment nie odrywając wzroku od fotografii. Jednak kiedy w końcu udało mu się to zrobić, jego głos lekko drżał.
─ Zgraj.
*
Gdy mulat odjeżdżał, blondyn patrzył chwilę za nim, po czym ruszył w swoją stronę, poprawiając torbę na ramieniu. Kiedy już znalazł się w domu, od razu poszedł do sypialni, spotykając się z głośnym tupaniem. Nakarmił gryzonia, przyglądając mu się jak je z przepraszającym uśmiechem. Zanim jeż zjadł wszystko, Kise przebrał się w swoją ulubioną, szarą bluzę z łączonymi kieszeniami i dużym kapturem. Po tym wziął kulkę na ręce, schodząc z nią do kuchni. Posadził jeża na ramieniu i zajrzał do lodówki myśląc, co zrobić do jedzenia sobie. Zwierzę powąchało kilka razy właściciela, wpychając pyszczek w jego włosy, tym samym łaskocząc mężczyznę i szybko przeniosło się do kaptura, zwijając tam w kłębek i zapadając w sen.
Ryota wyciągnął w ten czas ryż i pokroił warzywa, przysmażając wszystko na patelni razem z przyprawami. Siadając przy stole, wysyłał krótką wiadomość do Stevena, myśląc nad tym, czego tak na prawdę chce.
Przeprosić za kolejną odmowę czy pochwalić się nowym związkiem.
Wyszedł z mieszkania po szóstej, zakładając słuchawki i kask, po czym pojechał na spotkanie do jednej z najlepszych kawiarni w dziesiątej dzielnicy. Bez problemu znalazł mężczyznę, z którym przyjechał się spotkać, zauważając go odkąd tylko przestąpił próg. Uśmiechnął się do niego delikatnie i przysiadł do zajętego przez Meisel’a stolika. Złożył zamówienie i odetchnął, chcąc ukryć swój stres.
Rozmawiali na jakieś błahe tematy, po czym blondyn wyprostował się i powiedział nagle:
─ Mam kogoś.. Pprzepraszam. Odmówiłem tobie, mówiąc, że nie jestem jeszcze gotów, ale jakoś... nie miałem na to wpływu. Wszytko wyszło tak… ─ zamyślił się chwilę, drapiąc po głowie ─ naturalnie ─ bąknął, czując się podle.
Steven patrzył na niego badawczo i spytał dziwnie:
─ Aomine?
─ T-tak. Skąd ty...?
─ To akurat nie było trudne. Mam oczy Ryo, widziałem was na sesji ─ uśmiechnął się delikatnie.
Kise spojrzał na niego zmieszany, gdy fotograf nagle rzucił:
─ Gratuluję wam. Tylko... miałem okazję już raz pracować z Daikim. Nie chcę siać tutaj żadnych niewygód, ale martwię się o ciebie.
─ Co masz na myśli? ─ Blondyn zmarszczył brwi.
─ Obawiam się, że szybko się tobą zmęczy ─ odparł, patrząc na niego przepraszająco. ─ Nie wygląda mi na osobę wierną i pragnącą ustatkowania. Bez urazy, oczywiście.
─ Ludzie się zmieniają ─ powiedział po dłuższej chwili ciszy Ryota, czując powinność obrony swojego partnera. ─ Powiedział, że chce ze mną spróbować ─ dodał zarumieniony.
Steven westchnął i nakrył swoją dłonią tę modela.
─ „Spróbować” to niezbyt pewne słowo. Myślisz, że jesteś jedynym, z kim chciał spróbować? ─ spytał retorycznie, dobrze wiedząc, że oboje słyszeli różne plotki na temat mulata.
─ N-nie, ale...
─ Co ci powiedział? Że cię pragnie? Że mu się podobasz? Że cię kocha? ─ spytał Meisel na jednym oddechu.
Blondyn siedział w szoku, wpatrzony w niego z szeroko otwartymi oczami.
─ Ja ciebie kocham, Ryota ─ powiedział ciepło mężczyzna, zbliżając swoją twarz do jego. Widząc wyraz twarzy modela, dodał, czując, że to jego ostatnia deska ratunku: ─ Byłoby ci ze mną dobrze, Kise.
Ryota uśmiechnął się przepraszająco i zabrał swoją rękę.
─ Wiem ─ odparł, kręcąc głową. ─ Ale jest mi dobrze tak jak jest. Ja... mogę być naiwny, ale chcę dać temu szansę, bo czuję, że to ma przyszłość. To... chyba jest coś silniejszego.
─ Rozumiem ─ westchnął smutno Steven. ─ Gdyby jednak… ─ zaczął, lecz po zobaczeniu, jak Kise kręci głową, dodał zrezygnowany: ─ No tak. Nie było tematu.
─ Przepraszam ─ powiedział ostatni raz, wstając. Ucałował mężczyznę w policzek i wyszedł z lokalu.
Wsiadł na motor. Zanim jednak odpalił maszynę, wyciągnął telefon i wysłał sms'a.
Do: Ahominecchi
14/09/2017, 19:57
Jak poszło z Reocchim?
Po czym założył kask, schował komórkę i odjechał.
*
Aomine spędził większość dnia w biurze, oglądając resztę zdjęć z sesji z projektu A.D. x Officine Generale, dyskutując z Mibuchim nad szczegółami organizacyjnymi całego przedsięwzięcia, aż w końcu po prostu rozmawiając z nim na luźne tematy. Trochę poplotkowali i pośmiali się, dzięki czemu wszystko miedzy nimi ostatecznie wróciło do normy, a Reo na dobre wybaczył mu zniknięcie, gratulując związku. Dobrze znał Daikiego, dlatego z jednej strony targały nim pewne wątpliwości, jednak z drugiej to, że jego przyjaciel pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna zdecydował się wejść z kimś w normalną, pewną relację, musiał o czymś świadczyć, dlatego wierzył, że Ryota pomoże mulatowi się ustatkować i zmieni jego życie na lepsze i mniej samotne.
Daiki i Reo wyszli z biura około 16 i zdecydowali się zjeść jeszcze razem gdzieś na mieście obiad. Po posileniu się w tradycyjnej, francuskiej restauracji zupą cebulową oraz ich ulubionym ratatouille, Aomine podwiózł Mibuchiego pod sam dom, a następnie ruszył w drogę powrotną do siebie, przy okazji odbierając jeszcze ubrania z pralni.
W mieszkaniu nie wiedział za bardzo, co z sobą zrobić. Prawdziwa praca przed Fashion Weekiem miała zacząć się dopiero jutro, a razem z Reo dopracowali już w biurze wszelkie niezbędne szczegóły, to tamtego dnia nie miał żadnych konkretnych obowiązków. Również żaden nowy projekt nie przyszedł mu do głowy, więc spędził wieczór na dopracowywaniu wcześniejszych, których miał całe sterty w swojej domowej „pracowni”, za którą służył mu jeden z mniejszych pokoi całego apartamentu.
Około 19 zdecydował się przejrzeć swoją pocztę i poodpisywać na maile oraz zamieścić informację na oficjalnej stronie A.D., jak i ich fanpeage’u na facebooku, odnośnie przygotowanej kolekcji na Fashion Week – nie tylko autorskiej, ale również tej powstałej przy współpracy z Officine Generale.
Kiedy kończył już pisać, ekran jego telefonu zabłysnął nagle, a samo urządzenie zawibrowało krótko. Aomine z początku to zignorował, jednak po paru chwilach zdecydował się sprawdzić wiadomość, z nadzieją, że może będzie ona warta jego uwagi.
I nie pomylił się.
Odczytał sms-a i niezwłocznie na niego odpisał.
Do: Kise
14/092017, 20:09
W porządku. Dzięki mojemu urokowi osobistemu udało się załagodzić sprawę… No, a tak serio, trochę go przekupiłem. W każdym razie wytłumaczyłem mu sytuację, popracowaliśmy trochę razem i zjedliśmy obiad. Przy okazji życzył nam szczęścia ;) A jak u ciebie?
Blondyn poczuł wibrację w kieszeni kurtki, jednak odpisał dopiero, gdy dojechał do domu. Schował motor do małego garażu i odczytał wiadomość, zagryzając dolną wargę. Myślał przez chwilę i odpisał, czekając nerwowo na odpowiedź.
Do: Ahominecchi
14/09/2017, 20:36
W porządku. Tylko zmęczyła mnie trochę ta rozmowa °^°
Daiki zdążył przez ten czas przygotować sobie kolację, którą stanowiła własnoręcznie zrobiona przez niego sałatka nicejska. Odkąd zamieszkał we Francji zdążył rozsmakować się w tutejszych specjałach i głównie gotował sobie samemu oraz jadł na mieście to, co zwykli jeść rodowici Francuzi.
Kiedy usiadł przed telewizorem w salonie, żeby pooglądać trochę wiadomości, przyszedł kolejny sms, który szybko przeczytał i na niego odpisał.
Do: Kise
14/09/2017, 20:38
Rozumiem, rozmowy z byłymi (albo pamiętanie o nich, heh) nigdy nie są proste. Ale wszystko gra?
Blondyn zacisnął usta, gdy zobaczył wiadomość i wygasił telefon, myśląc intensywnie. Fotograf zasiał w nim mnóstwo niepewności, z którymi z jednej strony chciał się podzielić, ale z drugiej nie wiedział nawet, jak poruszyć ten temat.
Ponieważ poczuł nagłą potrzebę czyjegoś ciepła, ruszył na górę i obudził jeża, zdając sobie sprawę, że to trochę samolubne ze względu na to, jak ostatnio go zaniedbywał. Przytulił do siebie gryzonia, kładąc się z nim na łóżku i chwycił ponownie za telefon.
Do: Ahominecchi
14/09/2017, 20:44
Tak.
Po chwili pomyślał, że tak krótka wiadomość może nie wyglądać wiarygodnie, więc dopisał.
Do: Ahominecchi
14/09/2017, 20:45
Dzięki, że pytasz (/*-*\)~
Aomine dokończył kolację, więc poszedł zanieść brudne naczynia do zmywarki. Kiedy z powrotem wrócił do salonu, oprócz kolejnej dawki polityki z telewizora, czekały na niego 2 smsy od Kise. Przeczytał je, jednak nie był pewien, czy mógł wierzyć w odpowiedź swojego chłopaka, wiedząc, że ten ma skłonność do radzenia sobie ze wszystkim samemu, co nie zawsze musiało kończyć się dobrze.
Do: Kise
14/09/2017, 20:50
No nie wiem. Na pewno? Mogę zadzwonić. Albo przyjechać. Jeśli byś potrzebował. No ale jak uważasz.
Kise spojrzał na zwierzątko, jakby oczekiwał jakiejś rady, jak powinien postąpić. Ten jednak zignorował go całkowicie, wpychając mu się na chama do kaptura bluzy. Blondyn nie mógł już ułożyć się na plecach, dlatego usiadł po turecku, ściskając telefon.
W końcu wystukał.
Do: Ahominecchi
14/09/2017, 20:54
Nie trzeba. Dziękuję. To taka pierdoła...
Aomine zaśmiał się pod nosem, myśląc o tym, jak to jedno, ostatnie słowo zdradziło blondyna. Nie marnując czasu, odpisał w przeciągu niecałej minuty.
Do: Kise
14/09/2017, 20:55
Oho, czyli jednak. A znając ciebie i twoje „pierdoły” to pewnie coś poważnego. Co jest?
Odpowiedź przyszła niemal natychmiast, z której mulat odczytał:
Od: Kise
14/09/2017, 20:56
Nie jestem dla ciebie tylko chwilową rozrywką, prawda?
Daiki wahał się chwilę nad odpowiedzią. Nie dlatego, że nie wiedział, jakich słów użyć, tylko dlatego, iż zastanawiał się, czy w ogóle powinien napisać. W końcu nie zdecydował się na to. Zamiast tego wybrał numer Kise i zadzwonił do niego, a gdy ten odebrał po zaledwie 2 sygnałach, zaczął bez ogródek:
─ Co ten facet, do cholery, ci nagadał, hm? Oczywiście, że nie jesteś. Gdybyś był chwilową rozrywką, to ta twoja chwila by już minęła i między nami niczego by już nie było ─ powiedział nieco ostrzej, niż zamierzał.
Po drugiej stronie słuchawki nastąpiła chwila ciszy, po której Kise odezwał się. Dało się usłyszeć po tonie jego głosu, że czuje się winny.
─ Przepraszam... Mam lekką paranoję.
Głębokie westchnięcie Daikiego, stabilizujące jego emocje, było słyszalne nawet w telefonie Kise, z czego mulat po części zdawał sobie sprawę.
─ Masz prawo. W końcu z nas dwóch to ja mam opinię casanovy. Ale jeśli wiem, że to nic poważnego, to nigdy nie wchodzę z taką osobą w związek ─ wyznał zgodnie z prawdą. ─ Jesteś teraz moim chłopakiem, a nie seks-przyjacielem, a to chyba różnica, nie?
─ T-tak... ─ odparł Kise, wyciągając z kaptura stworzenie, które najeżyło się, gdy usłyszało zmartwienie właściciela, kłując go tym lekko w kark.
─ Przepraszam. Po prostu... zależy mi ─ burknął cicho.
─ Mi też ─ przyznał Daiki, masując się dłonią po karku i przymykając oczy. ─ Nie poleciałem na sam twój wygląd, jeśli o to chodzi ─ westchnął. ─ Masz czarujący charakter ─ powiedział poważnie, nie widząc sensu, aby ukrywać to przed Kise, zwłaszcza, iż ten widocznie miał wątpliwości co do jego intencji. ─ I wyglądasz na kogoś, kim trzeba się zaopiekować ─ stwierdził po chwili. ─ Ujęło mnie to w tobie.
─ Aż taki jestem beznadziejny, że bierzesz mnie na litość? ─ zaśmiał się model, pół żartem, pół serio.
W rzeczywistości jednak nie było mu do śmiechu i miał ochotę zakończyć tę rozmowę, chowając się w pościeli, chociaż ta wydała mu się dziwnie chłodna i nieprzyjazna.
─ Nie, to nie tak ─ powiedział dosadnie, wyłączając telewizor. ─ To twój problem, wiesz? Nie próbuj czytać między wierszami, bo walę prosto z mostu. Ale jeśli już miałbym to jakoś rozwinąć, to chodzi mi o to, że w tej chwili bycie z tobą łączy się z jeszcze większą odpowiedzialnością, niż w innych przypadkach. Więc to dla mnie zupełnie coś nowego. Dlatego chcę być z tobą, bo czuję, że jesteś inny, że się wyróżniasz. Jedyny w swoim rodzaju, Kise ─ powiedział cicho, nie wiedząc dokładnie, w jakie słowa powinien ubrać to co czuje oraz w jaki sposób uspokoić te nagłą palpitację serca, która go dopadła.
Ryota pokrył się czerwienią, nie wiedząc, jak się czuć po tych słowach.
Był jedyny taki, który sprawiał tyle problemów i trzeba się było nim zajmować? Jedynym, który był tak niedoświadczony? Czy może Daiki miał na myśli coś głębszego?
Ryota sapnął ciężko do słuchawki, zdając sobie sprawę z tego, że zbyt długo panuję między nimi cisza. Nagle poczuł przy uchu wibracje. Spojrzał na wyświetlacz akurat w tym momencie, aby móc dostrzec, jak jego telefon wyłącza się z powodu słabej baterii.
Ryota pisnął spanikowany, będąc pewnym, że wyglądało to, jakby się rozłączył. Sięgnął szybko po ładowarkę, podłączając telefon z mocno bijącym sercem i przekleństwami wychodzącymi z jego ust. Jeż, który dotychczas leżał na jego kolanach, fuknął oburzony i wcisnął się w kąt łóżka. Blondyn jednak w ogóle się nim nie przejął, czekając na uruchomienie sie telefonu. Gdy urządzenie wreszcie się włączyło, momentalnie wcisnął kontakt mulata i nim ten się odezwał, blondyn niemal wykrzyczał:
─ Przepraszam! Padł mi telefon...
Kiedy Kise się rozłączył, Aomine był pewien, że powiedział coś nie tak lub to Ryota zrozumiał jego wypowiedź w nieodpowiedni sposób. Był na siebie zły, jednak nie tylko – poczuł zawód, iż model rozłączył się bez żadnego uprzedzenia czy słowa, które mógłby dać mu podpowiedź, co powinien teraz zrobić.
Był tym tak zszokowany i rozdrażniony jednocześnie, że nawet nie zamierzał oddzwaniać. Jednak kiedy zrobił to blondyn, nieco mu ułożyło.
─ Nic się nie stało ─ skłamał, uspokajając szalejące w jego wnętrzu emocje. ─ I tak powiedziałem już chyba dość, więc będę kończyć ─ burknął.
─ Ehm... Jesteś już zmęczony? ─ spytał, nerwowo czekając na odpowiedź. Położył się z dala od kolczastej części łóżka i spojrzał na godzinę. Nie było jeszcze tak późno, więc miał nadzieję, że mulat zaprzeczy.
─ Nie, nie jestem. Odpocząłem odkąd jestem w domu, a jeśli chodzi o spanie, to nie chodzę wcześniej niż po północy, więc spoko. Czemu pytasz?
─ Chciałem… ─ zaczął i urwał, zdając sobie sprawę z tego, jak żenujące jest to, co chciał właśnie powiedzieć. Mimo wszystko przełknął dumę i kontynuował: ─ …posłuchać cię jeszcze trochę... i porozmawiać.
─ Przyjechać do ciebie? ─ spytał po prostu, czując, jak jeszcze niedawne uczucie drobnej irytacji zastępuje rozczulenie. ─ To nie problem. Chyba, że telefon wystarcza? ─ spytał, mając jednak nadzieję, że Kise pozwoli mu do siebie wpaść. Nie wiedział czemu, bo przecież widzieli się kilka godzin wcześniej, jednak pragnął ponownie zaznać jego obecności. Móc na niego popatrzeć, porozmawiać czy po prostu przytulić.
Ryota już miał zapewnić, że komórka wystarczy, jednak po spojrzeniu na swoją wielką, pustą sypialnię, przełknął ślinę.
─ C-chce ci się? ─ spytał. ─ To na pewno nie problem?
─ Żaden ─ odparł Aomine. ─ Będę za dwadzieścia minut ─ obiecał, po czym, po krótkim pożegnaniu, rozłączył się i wstał z kanapy. 

2 komentarze:

  1. Rozdział 5 na dobranoc
    Kochane jesteście ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń