Godziny, które zostały
do pokazu, wypełnione pracą, mijały bardzo szybko i produktywnie. Mibuchi zapoznał swojego przełożonego z
rozpiską tego, co zostało już zrobione, a co wciąż wymagało dopracowania.
Wspólnie odebrali ubrania, które przyjechały zaraz po tym, kiedy Reo opchnął
swoją czekoladę; dopilnowali ostatnich poprawek przy próbie oświetlenia,
przeprowadzili parę formalnych rozmów telefonicznych i zaczęli sprawdzać
obecność modelek i modeli, którzy zaczęli schodzić się około szesnastej.
Pokaz zbliżał się
wielkimi krokami, więc Aomine zdecydował się przebrać. W niewielkim
pomieszczeniu za kulisami, w którym zdążył zaklimatyzować się jak w swego
rodzaju biurze, włożył na siebie czarne, zwężane przy nogawkach chinosy, biały
t-shirt, przydługą koszulę w czarno-czerwoną, dużą kratę, czarną bomberkę,
zegarek oraz skórzane sztyblety. Szybko ocenił się w lustrze i potargał sobie
włosy, chcąc uzyskać na głowie artystyczny nieład. Stwierdzając, że prezentuje
się całkiem nieźle, poszedł pokręcić się jeszcze trochę po hali i ocenić
stopień przygotowań.
Nagle jego, oraz kilku
innych pracowników, uwagę przykuł głośny pisk, w którego stronę mimowolnie
odwrócił twarz. Mulat dojrzał w tłumie Satsuki i Ryotę, który łapał się właśnie
za głowę, mówiąc coś do niej. Momoi zdawała się jednak kompletnie nie
przejmować tym, jak jej przyjaciel reaguje po alkoholu na częstotliwości godne
miana delfina i podskakiwała w miejscu, pochylając się nad nim i żywo
gestykulując. Daiki zaczął naprawdę martwić się o przyszłość wzroku swojego
kochanka... Kobieta wymachiwała blondynowi przed twarzą czy to pudrem, czy
maskarą, które znajdowały się niebezpiecznie blisko jego gałek ocznych. Kise z
kolei wydawało się to być wszystko jedno. Siedział zamyślony, mrugając tylko
wtedy, gdy różowowłosa pstrykała lub klaskała mu przed nosem, w przerwach na
swoje paplaniny. Aomine już miał ruszyć dalej, kiedy jego uwagę przykuło jawne
obgadywanie go. Patrząc ukradkiem na swojego przełożonego, kobieta spytała o
coś modela, który nie zdając sobie sprawy z tego, że kochanek uważnie mu się
przypatruje, kiwnął tylko głową, na co Momoi puściła mu oczko, patrząc wymowie
na Daikiego. Kise podążył za nią wzrokiem i spłonął rumieńcem. Widząc swojego
partnera, pośpiesznie odwrócił twarz w drugą stronę.
Aomine był ciekaw,
jaki dokładnie aspekt miała ich rozmowa, skoro Kise zareagował w taki, a nie
inny sposób. Nie mógł sobie jednak obecnie pozwolić na luźne rozmowy, ponieważ
wciąż miał wiele do zrobienia, dlatego obiecał sobie w myślach, że, owszem,
wypyta o to blondyna, jednak już po pokazie.
Wyszedł zza kulis, aby
odnaleźć Reo i omówić z nim jeszcze parę kwestii. Szatyn przechadzał się po
wybiegu, zawzięcie klikając w swojego tableta. Aomine poszedł za jego
przykładem i również wspiął się na podwyższenie, po czym stanął za szatynem,
zaczynając rozmowę.
Catwalk nie był zbyt
wysoki, mierzył zaledwie metr. Wykonany był ze szkła, które miało już parę
drobnych rys, na szczęście niewidocznych. Oświetlenie, zgodnie z tym, jak
planowali, było umieszczone od spodu, tworząc nietuzinkowy efekt. Obecnie nie
było włączone, ponieważ nie było takiej potrzeby.
Mężczyźni chwilę
dyskutowali na temat oprawy dźwiękowej pokazu, której przewodził remix utworu
LP – Other People, po czym ruszyli
catwalkiem do jego początku, aby zejść z niego po stronie kulis. Tam
rozdzielili się – Reo poszedł jeszcze raz sprawdzić obecność modeli, a Daiki
zajął się ostatecznym przyporządkowaniem portfolio do porozwieszanych pod
ścianą stylizacji.
Po upływie dwudziestu
minut modele i modelki mogli już zakładać swoje kreacje przy pomocy
wyznaczonych do tego asystentów. Każdy miał swój własny wieszak, na którym
wisiały po 2 całe looki. Modele znajdowali je dzięki porozwieszanym przy nich
kartkom, na których były ich imiona, nazwiska oraz zdęcia tego, jak mieli się
prezentować.
Do pokazu zostało pół
godziny, gdy zaczęli schodzić się ludzie oraz paparazzi. Daiki obserwował ich
zza oddzielającego tamtą połowę hali materiału. Modele byli już poprzebierani,
a wizażystki i fryzjerzy biegali wokół nich, czyniąc ostatnie poprawki.
Atmosfera była gęsta, przepełniona zarówno podekscytowaniem, jak i nerwami.
Aomine był nieco spięty. Nie miał się czym zająć, przez co jego myśli w całości
pochłonęło nadchodzące wydarzenie. Przechadzał się między stanowiskami
wizażystów, starając się nie wpaść na ludzi, aż w końcu dostrzegł blond
czuprynę swojego chłopaka. Stał przy swoim wieszaku, prowadząc konwersację z
innym modelem. Aomine zatrzymał się na moment i podrapał po policzku, po czym
ruszył w ich kierunku.
─ Kise, chcę cię
prosić na słowo ─ oświadczył, stając przed dwójką mężczyzn.
Ryota zdawał się
stracić zapał, z jakim przedtem rozmawiał ze znajomym, ale uśmiechnął się do
kochanka szczerze.
─ J-jasne... W sumie też
mam z tobą coś do omówienia ─ odparł speszony.
Daiki odwzajemnił
uśmiech i ruszył przed siebie, powstrzymując się przed złapaniem kochanka za
rękę. Obaj odeszli pod schody prowadzące na catwalk, gdzie, z dala od zgiełku
ostatnich, gorączkowych przygotowań, mieli choć trochę prywatności.
Mulat otaskował Ryotę
spojrzeniem. Miał na sobie ciemnowiśniowy sweter, spod którego wystawał
kołnierzyk czarnej koszuli. Również czarne były jego materiałowe, przylegające
do ciała spodnie i oksfordy na nieco zmodyfikowanej, grubszej niż zwykle,
podeszwie. Jego delikatny makijaż podkreślał subtelnie wystające kości
policzkowe, długie, gęste rzęsy oraz jasne, kuszące usta. Złote włosy lśniły w
kameralnym blasku świateł, a oczy uciekały spojrzeniem gdzieś w bok.
─ Mam coś dla ciebie ─
oznajmił Daiki bez owijania w bawełnę.
Kise w końcu zwrócił
na niego swój zaciekawiony wzrok. Nie musiał o nic pytać, bowiem już po chwili
Aomine wyciągnął z kieszeni niewielkie, kremowe, tekturowe pudełeczko, którego
wieczko odkrył i podał modelowi. Znajdował się tam bardzo drobny kolczyk[W1] .
Miał kształt gwiezdnej konstelacji – trzy planety-diamenciki łączyło ze sobą
białe złoto.
─ Widziałem, że masz
przekute ucho. Mam nadzieję, że dziurka ci nie zarosła ─ powiedział powoli,
uśmiechając się kącikiem ust.
Ryota patrzył
zahipnotyzowany na zawartość i wyciągnął ją ostrożnie na dłoń. Po dokładnym
obejrzeniu w ciszy i zdradzającym go jedynie uśmiechem, model zwrócił wzrok na
Daikiego. Założył ozdobę, nie spuszczając z niego wzroku i nie mógł się powstrzymać,
aby jeszcze przez pewien czas nie bawić się kolczykiem palcami, delikatnie
muskając chropowatą powierzchnię gwiazd.
─ Dziękuję ─ powiedział
krótko, nie wiedząc, jak jeszcze mógłby wyrazić swoje uczucia. Przynajmniej w
słowach...
Korzystając z okazji,
pochylił się szybko nad mulatem i wyszeptał mu do ucha, przygryzając potem
wargę:
─ Ja też coś dla
ciebie mam, ale musisz trochę poczekać.
─ Okej ─ zaśmiał się
mulat, nie mogąc powstrzymać uśmiechu cisnącego mu się na usta.
Kiedy Kise odsunął się
od niego, on ponownie go do siebie przyciągnął i pocałował czule w usta, przytulając.
─ Hej, bo ktoś
zobaczy... ─ mruknął Ryota, nie odsuwając się od niego choćby o milimetr.
Mimowolnie rozejrzał się tylko wokół, z ulgą stwierdzając, że póki co nikt nie
zwracał na nich uwagi.
─ Sorry ─ wymruczał
sprawca całego zdarzenia, kiedy już skończyli. ─ Chyba za bardzo lubię to
robić, żeby się powstrzymać.
─ Mhm, jakoś
specjalnie się nie starasz ─ odparł Kise sceptycznie, nieświadomie sprawdzając
dłonią, czy prezent nadal jest na swoim miejscu.
Nagle westchnął i
spuścił głowę, drapiąc się po karku, kryjąc twarz za burzą złotych włosów.
─ Od trzech, czy
czterech dni staram się z tobą porozmawiać, ale ciągle coś mi przerywa ─ wyznał.
Spojrzał na Daikiego przepraszająco i odchrząknął cicho. ─ Nie trwało to długo,
ale...
─ Dai-chan! Wyłaź!
Gdzie jesteś?
Blondyn westchnął
zrezygnowany.
─ To chyba ważne ─ powiedział
delikatnie się uśmiechając i wskazał palcem na Reo, który stał jakieś pięć
metrów przed nimi, w ogóle ich nie dostrzegając.
─ Przepraszam,
pogadamy później ─ obiecał Aomine, po czym poddał się pragnieniu i jeszcze raz
krótko cmoknął partnera, dłonią zawędrowując nieco niżej niż lędźwia. Kise
pisnął mu w usta, zaskoczony, jednak zanim zdążył coś powiedzieć, Daiki puścił
mu oczko i rzucając na odchodne „Połamania nóg”, ruszył w stronę Reo.
Ryota siedział jeszcze
przez chwilę w miejscu, po czym drgnął i wstał, słysząc, że wszyscy zbierają
się za kulisy. Ruszył tam podenerwowanym krokiem i rozejrzał wokół. Większość
modeli stała już gotowa, więc Kise poprawił jeszcze ubranie, stając przed
wszystkimi. Jako twarz kolekcji Aomine, Reo zaplanował, że blondyn zacznie ją i
skończy. Pokaz podzielony był na dwie tury. Każdy z modeli i modelek miał dwa
outfity-jeden na początek, drugi kończący. Tak więc Ryota spojrzał uważnie za
kurtynę, a następnie swój zegarek, widząc pełną widownię. Mibuchi najwyraźniej
zajął czymś Daikiego, bo jego kochanka nadal nigdzie nie było. Chwilę później
usłyszał muzykę, a asystenci pokiwali jednoznacznie głowami, aby zaczynać.
Ryota wszedł na
catwalk w tym samym momencie, gdy na hali rozległy się pierwsze dźwięki Other People. Światło, które zostało na
chwilę przed pokazem wyłączone, rozbłysło pod wybiegiem, budząc zachwyt gości.
Kise szedł szybkim, stanowczym, wypracowanym krokiem, patrząc przed siebie.
Jego wyraz twarzy był spokojny, jednak było w nim coś intrygującego. Daiki,
obserwujący wszystko zza kulis, stwierdził w myślach, że pierwsze przejście
blondyna było godnym otwarciem pokazu. Na twarzach widzów gościła aprobata,
niekiedy zachwyt. Gdy blondyn dotarł do końca catwalku i zatrzymał się na
moment, przybierają jak najbardziej eksponującą jego strój pozę, rozbłysły
flesze.
Zadowolony z efektu
zmienił ją jeszcze na drugą, po czym odwrócił się z gracją, mijając z kolejnym
modelem. Wszedł za kurtynę i uśmiechnął się widząc Daikiego, ale celowo do
niego nie podchodził. W czasie, gdy jedni modele znikali za czarnym materiałem,
a na ich miejsce wracali poprzedni, ci, którzy byli po pierwszym przejściu,
przebierali się natychmiast w drugi krój. Również i Kise zdążył się już
przebrać, więc teraz nie pozostało mu nic więcej, jak czekać, jako iż miał
zamknąć cały układ. Podszedł więc do Aomine i spróbował przekrzyczeć muzykę.
─ Ludzie szaleją za tą
kolekcją! Widziałem to na ich twarzach.
─ Nie powiem, cieszy
mnie to ─ odparł Daiki, splatając ręce na piersi. ─ To świetne uczcie, kiedy
ktoś docenia tyle godzin pracy... Ale to jeszcze nie koniec. Wciąż nie wiem,
czy coś się nie sypnie ─ zaśmiał się, choć rzeczywiście odczuwał drobny
niepokój.
─ Nie myśl o tym ─ odparł Kise, wyczuwając
jego nastrój. ─ Będzie dobrze ─ dodał jeszcze, zerkając w stronę wybiegu. Do
końca zostały trzy osoby. Ryota odetchnął drżąco i przeniósł wzrok na kochanka.
─ Przecież się nie potknę ─ rzucił na rozluźnienie.
─ Mam nadzieję ─
zaśmiał się mulat. ─ Przynajmniej nie masz na sobie szpilek…
─ Nawet w nich bym dał
radę ─ fuknął, krzyżując ręce na piersi. ─ Ale ty mógłbyś nie wytrzymać tego
widoku ─ dociął, uśmiechając się złośliwie.
Zanim Daiki zdążył
odpyskować, jeden z asystentów wtrącił, że Ryota ma już wychodzić. Blondyn
ruszył na wybieg niepewnym krokiem. Coś nie dawało mu spokoju i dokładnie
wiedział, co to było. Przystanął zestresowany w połowie drogi na catwalk,
chwytając się dłonią kurczowo za koszulę. Odwrócił się szybko i znów podszedł
do mulata, który zmarszczył brwi i spojrzał wymownie na wybieg, na którym zaraz
miał się znaleźć jego kochanek.
─ Kise...
─ Kocham cię,
Aominecchi ─ usłyszał jakby przygłuszone słowa, których prawdziwość potwierdził
dotyk ust blondyna na jego własnych.
Zanim szok minął,
model już szedł po catwalku z szerokim uśmiechem na ustach. W środku aż w nim
kipiało i nie ukrywał tego przed publiką. Model emanował pewnością siebie i
lekkością. Poruszał się z gracją, ale i zamaszyście. Obdarzył widownię
ostatnim, elektryzującym spojrzeniem, odwrócił się dostojnie, przybierając dość
nietypową, ale zjawiskową pozę. Figura, jaką wykonał, z pozoru wyglądała na
ciężką i nienaturalną. Widownia tym bardziej była zaskoczona, gdy w jego
wykonaniu wyglądała naprawdę dobrze i tajemniczo.
Daiki stał jak wryty,
nie mogąc oderwać wzroku od kochanka, nie mówiąc już o wykonaniu jakiegokolwiek
ruchu. Miał wyrażenie, że jego serce zatrzymało się na moment, aby po chwili
zacząć łomotać w klatce piersiowej ze zdwojoną szybkością. Czuł, jak boleśnie
obija mu się o żebra. Wstrzymał na chwilę oddech, chcąc się uspokoić i
powstrzymać dziwną falę gorąca, która uderzyła w niego w tej samej chwili,
kiedy Kise wypowiedział te dwa, proste słowa. Słowa, których nigdy nie słyszał
od nikogo spoza wąskiego grona rodziny.
Kocham cię.
Aomine zadrżał i
złapał się za serce. Przez chwilę pomyślał, że to już koniec, a on padnie na
zawał na chwilę przed tym, jak powinien wyjść na catwalk z dumnie uniesioną
głową i ukłonić się, tonąc w błyskach fleszy i owacjach widzów.
Powinien. Powinien…
Było tak wiele rzeczy,
które powinien w tej chwili zrobić. Zachować się schematycznie i
przewidywalnie, tak jak to było wymagane, tak jak nakazywało mnóstwo czynników.
Daiki jednak miał to
do siebie, że lubił postępować wbrew nie swoim zasadom. Sam był sobie panem i
postępował według tego, jak nakazywało mu własne sumienie.
Lub, jak w tamtej
chwili, serce.
Mulat wyszedł na
catwalk na moment przed czasem. Zgodnie z ustaleniami, powinien poczekać, aż
ostatni model, w tym wypadku Kise,
zejdzie z wybiegu. On jednak nie mógł czekać. W bardzo krótkim czasie zdążył
przemyśleć swoją decyzję i zepchnąć wszystkie swoje „powinności” gdzieś na
dalszy plan.
Wszyscy byli zbyt
zdumieni, aby go powstrzymać.
Ryota spojrzał na
niego z mieszaniną zdziwienia i zakłopotania. Stali naprzeciw siebie przy samym
wejściu na catwalk, obserwowani przez uczestników, obserwowani przez widzów i
paparazzi. Blondyna oświetlało miękkie, ciepłe światło, które swoje źródło
miało w żarówkach zamontowanych pod szklaną powierzchnią wybiegu. Jego 2
stylizacja składała się z mahoniowej, skórzanej, rozpiętej kurtki lotniczej,
jedwabnej, białej koszuli i czarnych, powycieranych jeansów. Cały ten look
bardzo do niego pasował i podkreślał wszystkie jego walory.
Aomine przygryzł na
moment wargę, po czym zrobił krok przed siebie i zamknął kochanka w żelaznym
uścisku, całując go łapczywie w usta.
Miał wrażenie, że jego
wnętrze zaraz eksploduje. Nigdy wcześniej nie czuł tylu emocji na raz. Każda z
nich biła się o dominację z innymi, doprowadzając go do szału. Jednak w
momencie, kiedy ich wargi się zetknęły, wszystko ucichło i uspokoiło się.
Na sali zawrzało.
Dudniącą z głośników muzykę zagłuszyły krzyki, piski, brawa i gwizdy. Flesze błyskały raz po raz wokół
nich, a ludzie, wbrew pozorom, wcale nie
wyglądali na zgorszonych.
Kiedy oderwali się od
siebie, by zaczerpnąć powietrza w palące przez niedobór tlenu płuca, Daiki
spojrzał swojemu chłopakowi głęboko w oczy i uśmiechnął się lekko, niemal
niezauważalnie.
─ Cholera, też cię
kocham ─ westchnął.
Chwycił mocno jego
dłoń w swoją, ukłonił się przy owacjach na stojąco, po czym zszedł z catwalku,
ciągnąc Ryotę za sobą. Kise szedł za nim zszokowany, ze spuszczoną głową,
obserwując ich buty. Czuł, jak robi mu się słabo od gorąca, które pokrywało mu
nie tylko twarz, ale również uszy oraz szyje. Jego głównego źródła nie dało się
wykryć na zewnątrz, przynajmniej oczami, bo blondyn był pewien, że nie tylko on
słyszy zsynchronizowany z ich szybkim krokiem łomot. Jego serce biło tak
głośno, że do niego samego nie dochodziły żadne inne dźwięki. Czuł się przez to
ogłuszony i zdezorientowany, a przed oczami miał mroczki. Jedynie silna dłoń
kochanka trzymała go jakoś w pionie. Podążał bezmyślnie za Aomine przez tłum
wszystkich pracowników, jeszcze bardziej chowając się pod swoją grzywką, aż w
końcu ochłonął nieco, gdy zderzył się z czymś, a raczek kimś, o czym się po
chwili przekonał. Oniemiały, odwzajemnił uścisk Reo i starał się wyłapać coś z
jego słów, które mieszały mu się w jedno razem z wrzawą innych ludzi i własnym
pulsem. Spojrzał na Aomine, którego rękę nadal kurczowo trzymał i ścisnął ją
mocniej, niemo prosząc o jakiś ratunek.
─ Aomine Daiki, to
była najgłupsza, a zarazem najsłodsza rzecz, jaką w życiu widziałem! ─ jęknął
Mibuchi, powstrzymując łzy wzruszenia. ─ Nie mam co ciebie słów, ty cholerny
egoisto!
─ Ale o co ci chodzi… ─
westchnął mulat, wywracając oczami. ─ To jego wina ─ dodał, wskazując gestem na
oniemiałego Kise.
─ Ta, jasne ─ prychnął
Reo, kręcąc w rezygnacji głową. ─ Ty atencjonariuszu…
Aomine nie zdążył
zareagować na tę, bądź co bądź, kąśliwą uwagę, bowiem szatyn kontynuował:
─ Spójrz na niego! To
chyba szok pourazowy… ─ powiedział zaniepokojony, machając Kise dłonią przed
twarzą.
─ Ja... um...
Blondyn patrzył to na
jednego, to na drugiego. Wokół nich zaczęło się zbierać jeszcze więcej ludzi, a
do niego zaczęło dochodzić, co tak naprawdę się stało. Poczuł niekontrolowany
atak paniki, zmieszany ze szczęściem, i zwrócił się do Aomine, mówiąc
niewyraźne:
─ Muszę się
przewietrzyć...
─ Jasne ─ mruknął
Daiki rozumiejąc aluzję. ─ Reo, to…
─ Tak ─ przerwał mu
szatyn. Mulat zmarszczył brwi i przyjrzał mu się zaskoczonym wzrokiem. ─ Tak,
zajmę się wszystkim… Idźcie ─ westchnął Mibuchi, splatając ręce na piersi. Jego
wyraz twarzy prezentował się poważnie, póki nieco naburmuszona mina nie
ustąpiła miejsca nikłemu uśmiechowi. ─ Och, naprawdę, żeście się dobrali…
─ Dzięki ─ zaśmiał się
Aomine i posłał mu wdzięczne spojrzenie.
Ruszyli ku tylnemu
wyjściu z fabryki. Mulat zgarnął jeszcze po drodze ich płaszcze i torby, które
przewiesił sobie przez ramię. Nie chciał dłużej zwlekać, bojąc się, że jeśli to
zrobi, natrafią z Kise na paparazzich, co niekoniecznie mu się uśmiechało.
Dlatego nie zwracał nawet najmniejszej uwagi na fakt, że Ryota opuszcza halę w
stroju prosto z wybiegu. Nieszczególnie jednak robiło mu to różnicę.
Kiedy w końcu znaleźli
się na powietrzu, Aomine puścił kochanka i zatrzymał się, aby dać mu chwilę na
zaczerpnięcie głębszego oddechu i wrócenie do zmysłów. Zarzucił na niego jego
płaszcz i przyjrzał mu się uważnie. Oparł się o ceglaną ścianę i mruknął
pytająco:
─ Powinienem
przeprosić?
Ryota wtulił się w
niego, normując oddech i odruchowo pocałował go w szyje.
─ Nawet jeśli, to nie
teraz ─ odpowiedział spokojnie, mocniej się do niego przytulając. Im bardziej
zaczynał się uspokajać, tym bardziej puszczały mu hamulce. Kiedy jego umysł już
całkiem pojął sytuację, Kise zaczął cicho płakać i wiercić w uścisku kochanka.
Nigdy nie było tak
szczęśliwy. To uczucie było tak silne, że aż przytłaczające. Model nie
wiedział, jak się w tej chwili zachować.
─ Kocham cię ─ powtórzył,
niemal podduszając swojego partnera uściskiem.
─ Cieszę się ─ Aomine
zaśmiał się ciepło i odwzajemnił mocny, pewny uścisk, dodatkowo gładząc chłopaka
po włosach. ─ Dziękuję.
─ Chodźmy stąd, proszę
─ powiedział Kise nagle, czując się nieswojo. Chciał znaleźć się z mulatem w
domu. Nie ważne było, którego z nich. Tutaj po prostu czuł się zagrożony, jakby
ktoś mógł im zaraz przerwać tak intymną chwilę.
Daiki tylko skinął
głową w odpowiedzi i pociągnął Kise do swojego samochodu. Mieli szczęście,
ponieważ ludzie dopiero zaczęli wychodzić z fabryki i nikt ich nie dostrzegł,
gdy przemknęli przed tłumem do auta mulata i odjechali z piskiem opon.
Jazda minęła im w
ciszy. Aomine co jakiś czas rzucał kochankowi baczne spojrzenie, przyłapując go
na tym, jak ten wlepia w niego wzrok. W takich sytuacjach Kise natychmiast odwracał
go w stronę okna, udając, że przygląda się nocnemu krajobrazowi. Gdyby w
samochodzie było jaśniej, mulat z łatwością mógłby dostrzec jego rumieńce.
Pod dom Kise zajechali
w niecałe 20 minut. Aomine zaparkował pod bramą i wyłączył silnik. Zapadła
cisza – przesycona napięciem, podenerwowaniem oraz elektryzującym pragnieniem.
─ Nie chcę się wpraszać
─ zaczął cicho Daiki ─ ale pomyślałem, że skoro mój adres jest dość znany, może
tam się roić od prasy.
─ Przestań... Przecież
od ostatnich kilku dni praktycznie ja mieszkałem u ciebie ─ odparł Ryota, nie
patrząc na niego. ─ Chodź ─ dodał cicho, delikatnie kładąc mu rękę na udzie.
Po chwili wysiedli z
auta i stanęli przed drzwiami, z którymi Ryota długo musiał się siłować, nie
mogąc ich otworzyć kluczem. Daiki pomógł mu w tym, nakrywając jego dłoń swoją,
przez co Kise przeszedł dreszcz. Otworzył drzwi i wpuścił kochanka, samemu
odwracając się, by je zamknąć. Stał chwilę przed nimi, aż w końcu odwrócił się
w stronę bacznie obserwującego go Aomine. Spojrzał na mulata z napięciem i
delikatnym uśmiechem, który starał się skryć, zaciskając wargi w wąską kreskę.
Daiki przeczesał
dłonią włosy i podszedł do Ryoty, stając w odległości kilku centymetrów od
niego. Odwzajemnił uważne spojrzenie. Wyraz jego twarzy zdradzał niewiele. Po
chwili wyciągnął dłoń i delikatnie ujął w nią podbródek partnera.
─ Jeśli mam być
szczery, to nie spodziewałem się, że tak to się potoczy ─ mruknął. Pochylił się
do przodu i przyłożył wargi do tych modela. Zdawały się pasować do siebie
idealnie.
Ryota westchnął mu w
usta i ufnie wczepił w jego plecy. Odsunął się po chwili z mocno bijącym sercem
i oparł głowę o jego tors.
─ Tyle razy próbowałem
to powiedzieć, że zaczynałem się zastanawiać, czy nie lepiej zrezygnować ─ powiedział
cicho.
─ Wtedy ja bym to
zrobił ─ zaśmiał się mulat. Jego głos
był głęboki, wiarygodny, nieco zachrypnięty.
Kise ścisnęło w gardle,
więc postanowił rozluźnić trochę atmosferę.
─ Postanowiłem pójść
ci na rękę, żeby było głośno o twoim pokazie.
─ Z pewnością będzie…
Mam nadzieję, że w pozytywnym tego słowa znaczeniu. A nawet jeśli nie...
niczego nie żałuję ─ powiedział szczerze, patrząc kochankowi w oczy.
─ Mam nadzieję ─
odparł Ryota. ─ Bo teraz już się ode mnie nie odczepisz ─ dodał, melodyjnie się
śmiejąc.
Czuł się naprawdę
swobodnie i przyjemnie. Cmoknął Daikiego w policzek i kolejny raz tego dnia
pozwolił zamknąć się w jego uścisku.
Daiki uśmiechnął się
kącikiem ust. Wsunął dłoń pod kurtkę partnera, gładząc go po plecach. Przesunął
ustami po skroni i policzku blondyna, starając się odnaleźć jego wargi. Gdy mu
się to udało, pocałował go namiętnie. Skończywszy, nie otwierając oczu, oparł
czoło o odpowiednik Kise i poprosił mruknięciem:
─ Hej... powiedz to
jeszcze raz.
Ryotę kolejny raz
przeszedł dreszcz. Wziął głęboki oddech i przesunął twarz do jego ucha.
─ Kocham cię, Daiki ─ wyszeptał
mu w nie, po czym zniżył się lekko i przyłożył usta do śniadej skóry, robiąc na
niej malinkę. ─ Cieszę się, że wszyscy o tym wiedzą.
─ Ja też. W końcu mam
się czym chwalić.
─ Mówisz, jakbyś
wcześniej nic w życiu nie osiągnął ─ zaśmiał się, rumieniąc. Przesunął palcem
po policzku kochanka i przygryzł lekko wargę.
─ Przed tobą, może
życie prywatne naprawdę nie było powodem do dumy.
─ Przed tobą nie
mogłem w ogóle liczyć na jakiekolwiek życie prywatne…
─ Warto było czekać ─
zaśmiał się Daiki.
Cmoknął partnera w
nos, po czym przeniósł się na jego szyję, skubiąc ją ustami i sunąc po niej
językiem. Starał się naznaczyć każdy jej milimetr. Schodził z pocałunkami coraz
niżej, aż w końcu rozpiął kurtkę i zsunął ją z blondyna, pozostawiając go w
samej koszuli.
Model westchnął z
aprobatą i wplótł palce we włosy kochanka.
─ Yoroshiku onegai
shimasu ─ wyszeptał ledwo słyszalnie, pokrywając się czerwienią.
─ Czy ty musisz być
tak słodki... ─ westchnął mężczyzna, zatrzymując się na chwilę. W tamtym
momencie Ryota wydawał mu się tak uroczy i niewinny, że aż nie do ruszenia.
Model zapowietrzył się
i złapał za kark, chowając twarz w swoim ramieniu. Poczuł się nagle bardzo
głupio i szybko dodał, czując, jak pali go twarz: ─ Z-zapomnij... Nie było
tematu.
─ Nie ma mowy.
Mulat ponownie
zmniejszył dzielącą ich przestrzeń do minimum, całując go i przyciskając swój
tors do jego. Dłońmi przesunął po jego biodrach, aż przeniósł je na pośladki,
wodząc po nich palcami i ściskając lekko.
Model oddał ochoczo
pocałunek, zarzucając ręce na szyję mulata. Wyciągnął się lekko na palcach, aby
móc mocniej naprzeć na jego wargi. Otoczony zapachem, rękami i obecnością
kochanka, nie mógł się skupić na niczym innym, niż on sam.
Nie mógł, a przede wszystkim
nie chciał.
Daiki czuł
rozpierające go przyjemne ciepło, które miało swoje źródło w jego sercu.
Wiedział, że to niemożliwe, ale czuł, że organ ten mieści w sobie wszystkie
uczucia, jakimi darzył swojego partnera. Bał się, że od ich ogromu pęknie mu
ono. Leniwie skubał wargi kochanka swoimi, w dalszym ciągu masując jego
pośladki. W końcu wsunął jedną dłoń pod koszulę blondyna, sięgając nią jego
piersi i szczypiąc w sutek. Ciszę pomieszczenia, która była przez nich
zakłócana jedynie niegłośnym odgłosem mlaskania, rozdarł jęk zmieszany z
sykiem. Aomine uśmiechnął się kącikiem ust, kontynuując swoją wędrówkę po
torsie kochanka. Jednocześnie nie przestawał go całować – czuł, że była to zbyt
piękna chwila, aby niszczyć ją słowami. No, chyba, że Kise swoim wyznaniem.
Jedynie na to mógł pozwolić i tylko tego chciał słuchać na okrągło.
Ryota nie pozostawał
dłużny i wskoczył Daikiemu na biodra, oplatając je ciasno nogami i mocno obejmując
go rękami. Całował go powoli, ale z pasją, językiem badając jego podniebienie. Aomine
objął mocno ciało modela, przyciskając je do siebie jeszcze mocniej. Ruszył z
nim przed siebie, w stronę schodów. Kiedy zaczął wchodzić po stopniach,
zatrzymał się na moment, ponieważ Kise zaczął się z niego zsuwać. Wówczas
przycisnął go do ściany, poprawiając swój chwyt, a przy okazji poświęcając
ładnych parę chwil uwagi odsłoniętej szyi partnera, całując ją i podgryzając
lekko. Model pojękiwał cicho za każdym razem, gdy zęby kochanka dotykały jego
skóry. Odchylał mocniej głowę, niemo prosząc o więcej uwagi i przeczesywał
dłonią włosy mulata, drugą nadal kurczowo się trzymając. Zatopił nos w
granatowych kosmykach i westchnął w nie zadowolony, czując ich ostrą i wyraźną
woń. Daiki w tym czasie pokusił się o stworzenie kilku krwistych śladów na
jasnej szyi i dekolcie swojego chłopaka, ciesząc się, że w końcu może to
bezkarnie zrobić. Na koniec cmoknął partnera krótko w usta, jakby tym drobnym
gestem składając obietnicę powrotu do pieszczenia jego czułych sfer, kiedy już
znajdą się w sypialni. Zaraz też zaniósł go do niej i ułożył go delikatnie na
skraju łóżka, samemu kładąc się na nim i kontynuując lawinę pocałunków, którymi
go zasypał, mocno do siebie przytulając.
Kise zatrząsł się w
jego uścisku od namiaru uczuć. Zsunął z mulata bomberkę, a następnie koszulę.
Ręce mu drżały, a krew płynęła w jego żyłach niczym rwący potok. Nie denerwował
się tak nawet za pierwszym razem. Być może dlatego, że był ostatnio rozchwiany
emocjonalnie, a być może z powodu tego, że teraz ten, według niektórych
pospolity, akt, miał odbyć się dla modela nie tylko w sferze cielesnej.
Wiedząc, że Daiki go kocha, Ryota podchodził do tego zupełnie na świeżo.
Aomine nie pozostawał
dłużny. Zaczął powolnymi, dokładnymi ruchami rozpinać koszulę kochanka,
rozsuwając ją leniwie na boki. Każdy nowo ukazany fragment jego klatki
piersiowej naznaczał ledwo wyczuwalnym, acz przyjemnym pocałunkiem. Kiedy
dotarł do końca, zsunął materiał z Kise i odrzucił go gdzieś na podłogę.
Jego celem na ten
wieczór było maksymalne przedłużenie ich gry wstępnej, jak najbardziej
angażując w nią szalejące w nich obydwu emocje, aby wzmocnić doznania. Dlatego,
zamiast zdejmować z blondyna spodnie, ponownie wygodnie się na nim ułożył,
ocierając biodrami o jego erekcję, którą mógł dokładnie wyczuć.
Model sapnął ciężko,
na chwilę zastygając w miejscu. Czując drobne fale przyjemności, odruchowo
starał się unieść nogi, ale ciężar kochanka mu to uniemożliwiał. W końcu i on
pozbył się górnej części garderoby mulata z westchnieniem patrząc na jego nagi
tors. Przygryzł wargę, dotykając powoli ostro zarysowanych na skórze mięśni i
ucałował ją w miejscu mocno bijącego organu. Uśmiechnął się, gdy wyczuł jej
gorąc na swoich wargach i pierwszy raz od dłuższego czasu spojrzał kochankowi w
oczy. Wpatrywał się w niego jak zahipnotyzowany, by w końcu złączyć ich usta ze
sobą w pełnym namiętności pocałunku. Daiki oddał go z zaangażowaniem, tracąc
przy tym dech. Czując palenie w płucach, uzupełnił łapczywie tlen, przeplatając
wdech z ponownym natarciem na usta partnera. Wysuniętym językiem, zamiast
penetrować ich wnętrze, zaczął badać strukturę dolnej wargi modela. Była
ciepła, miękka i wilgotna; razem z górną tworzyła perfekcyjną całość.
Kontynuując pieszczotę
z przymkniętymi powiekami, przesunął dłonią od piersi do brzucha Ryoty,
wywołując tym u chłopaka niekontrolowany dreszcz. Zadowolony z efektu, wsunął
ją między ich ciała. Ścisną nią męskość kochanka z mimowolnym uśmiechem na
ustach.
Kise przerwał
pocałunek, jęcząc i zaciskając dłonie na piersi kochanka, jakby chciał go od
siebie odepchnąć. Nic podobnego się jednak nie stało, bo blondyn tylko mocniej
przylgnął do niego, dobierając się do ucha mulata, w które niekontrolowanie
posyłał co jakiś czas skutki tego, jak działał na niego Daiki. Głośne
sapnięcia, ciche jęki i westchnienia, często przerywane, głuche stęknięcia,
które ginęły gdzieś w połowie jego gardła, nie mogąc wydostać się na zewnątrz.
Model poruszył niespokojnie biodrami, podświadomie domagając się więcej, a
miarowość jego oddechów kompletnie zatraciła się w rozchwianych, krótkich
sapnięciach, którymi palił szyję kochanka
─ Pamiętasz nasz
pierwszy raz? ─ mruknął niespodziewanie Daiki.
Jego oddech z kolei
zwolnił – stał się głębszy i o wiele gęstszy na skutek działań kochanka.
Wyciągnął dłoń spomiędzy nich, zastępując ją swoim kolanem, które mocno
docisnął w domagające się uwagi miejsce. Złapał za podbródek Ryoty, zmuszając
do bezpośredniego kontaktu wzrokowego. Jego spojrzenie wręcz raziło pożądaniem,
które mieniło się w ciemnogranatowych, przypominających nocne niebo tęczówkach.
─ C-czemu miałbym nie
pamiętać? ─ spytał ciężko Ryota, starając się nie jęknąć. ─ Mówiłem o tym nawet
przy Reocchim i jego chłopaku ─ westchnął, rumieniąc się lekko.
─ Dobrze ─ Aomine zaśmiał
się gardłowo. ─ Więc powtórzmy coś z wtedy. Powiedz mi, co mam zrobić ─
wymruczał mu do ucha, przygryzając je na końcu.
─ Czemu tak ci na tym
zależy?
Osobiście, Kise chciał
po prostu być z kochankiem. Całować go i być całowanym, wdychać jego kuszący
zapach, dotykać go z wzajemnością i sprawiać mu przyjemność.
─ Lubię cię słuchać ─
usłyszał wymijającą odpowiedź.
Daiki puścił jego podbródek
i wsunął rękę pod plecy modela, przytulając go do siebie. Pocałował go,
wzdychając mu w usta, gdy przez przypadek kochanek otarł się o jego wypukłość w
spodniach.
─ Chcę usłyszeć, co
zrobić, żeby doprowadzić cię na skraj… Dites-moi juste ─ sapnął.
Ryota zarumienił się,
walcząc z własnymi strunami głosowymi i wtulił zażenowaną twarz w ramię
kochanka.
─ Chcę być twój. Chcę,
żebyś zrobił ze mną, co zechcesz ─ wyszeptał cicho, ściskając go mocno.
─ W porządku ─
wymruczał mulat cicho, jednak na tyle głośno, by blondyn bez problemu usłyszał
jego przesiąknięty czułością i aprobatą głos.
Mężczyzna ponowił atak
na wargi Ryoty. Całował go, błądząc ręką po jego piersi i brzuchu, aż w końcu
odchylił nią brzeg jego spodni i bokserek, wsuwając ją do środka. Chwycił jego
męskość w dłoń i zaczął nią leniwie poruszać, z lubością wsłuchując się w gamę
sapnięć i krótkich westchnień. Ponieważ było mu odrobinę niewygodnie, drugą
ręką odpiął rozporek jego spodni i zsunął je z niego wraz z bielizną, aby
ułatwić sobie zadanie.
Przerwał pocałunek i
odsunął się nieco w tył, nie przestając pieścić blondyna. Otaskował go
spojrzeniem. Momentalnie zaschło mu w ustach; bezwiednie przesunął językiem po
swoich spierzchniętych wargach. Widok nagiego, pragnącego go ciała Kise działał
na niego jak niezrównany w swej mocy i doskonałości afrodyzjak.
Ryotę dopadł na chwilę
bezdech. Wzrok kochanka był bardzo intensywny, niemal ciężki. Raził go
dreszczami i nie pozwalał się od siebie oderwać. Mimo iż chciał, Kise nie mógł
odwrócić od niego spojrzenia. Sięgnął dłonią do twarzy kochanka, muskając jego
policzek palcami. Uniósł się, by złączyć ich wargi i przesunął dłonią po
spodniach kochanka, starając się je odpiąć. Nie chciał pozostawać dłużny.
Również pragnął sprawić mulatowi chociaż część przyjemności, jaką ten mu dawał.
Przez zaciśnięte wargi
Aomine wyrwało się westchnięcie. Mężczyzna drgnął i wsunął twarz w zagłębienie
szyi kochanka, gdzie przyssał się do niej, tworząc kolejną malinkę. Nie chciał
przepuścić okazji, kiedy mógł bezkarnie je tworzyć. Wolną ręką, nie przesyłając
zaspokajać blondyna, rozpiął i zsunął ze swoich bioder spodnie i bokserki.
Popchnął Kise z powrotem na posłanie i przyszpilił do materaca, całując
łapczywie. Otarł się swoją erekcją o męskość Ryoty, wywołując tym u niego
urywany jęk. Zadowolony z jego reakcji, chwycił ich członki w dłoń i zaczął po
nich przesuwać, pozbawiając blondyna kolejnych oddechów.
Model jęczał
rozpalony, łapiąc drżącą ręką za włosy kochanka. Drugą przemierzał ścieżki po
jego nagiej skórze, całując bez opamiętania po twarzy; kości policzkowych,
żuchwie, brodzie, w końcu ustach odbierających rozum. Podkurczał nerwowo nogi,
sapiąc nierówno.
─ Długo nie wytrzymam
─ westchnąć mu w usta, drżąc lekko.
─ Widzę ─ zaśmiał się
mulat i cmoknął partnera krótko w usta. Jednocześnie zwolnił ruchy dłonią,
ponieważ sam był niemal na skraju. ─ Ale to by było zbyt proste ─ wymruczał po
chwili i odsunął się od blondyna na niewielką odległość. Wystarczyła ona
jednak, aby rozdzielić od siebie ich rozpalone ciała.
Daiki uśmiechnął się
dyskretnie, wyłapując na twarzy blondyna cień desperacji. Model pragnął na nowo
zaznać przyjemności płynącej z jego dotyku. Wyciągnął w jego stronę ręce, chcąc
go do siebie przyciągnąć, jednak mulat nie pozwolił na to. Złapał mocno jedną
dłonią za jego nadgarstki i przycisnął je do materaca nad głową Kise, zawisając
nad nim.
─ Masz gumki? ─
mruknął, patrząc mu prosto w oczy z pożądaniem.
─ N-nie ─ odparł zaskoczony nagłą zmianą
sytuacji. ─ Nie miałem kiedy... Nie myślałem, że... ─ Ryota oblał się rumieńcem
i instynktownie pociągnął nieco rękami. Daiki wyglądał teraz o wiele drapieżniej
i bardziej nieobliczalnie niż zwykle. Intrygowało go to i onieśmielało
jednocześnie.
─ Okej, jasne. Więc… mogę zrobić to bez? ─
spytał cichym, niebezpiecznym głosem, nie przerywając ich kontaktu wzrokowego
ani na moment. ─ Jeśli nie chcesz, nie ma sprawy. To zrozumiałe ─ dodał bez
cienia pretensji.
Model był tym, który pierwszy odwrócił wzrok.
Dodatkowo spojrzał w dół, między ich ciała i spytał nieco trzęsącym się głosem:
─ A chciałbyś?
Mężczyzna uśmiechnął się jednym kącikiem ust
i pochylił nieco nad Ryotą.
─ Pewnie nie pamiętasz, ale wczoraj mi się
podobało ─ wymruczał mu do ucha.
Kise przełknął ciężko ślinę, ciesząc się, że
kochanek nie widzi jego twarzy. Nabrał powietrza do płuc i wpuścił je z
westchnieniem.
─ D-dobrze ─ powiedział zawstydzony. ─ Ale
tylko ten jeden raz! ─ dodał szybko, czując, że dzisiejsze, trzeźwe
przyzwolenie będzie miało nieodwracalne skutki w ich przyszłych zbliżeniach.
─ Jak sobie życzysz ─ szepnął Daiki,
przygryzając na końcu płatek jego ucha. Pocałował go jeszcze krótko,
zaspokajając choć na chwilę desperackie pragnienie ust partnera każdego z nich,
po czym podsunął dłoń pod wargi Kise, wystawiając przy tym dwa palce. Gest ten był
aż nazbyt klarowny, żeby model nie wiedział, czego oczekuje od niego kochanek.
Blondyn spojrzał na niego z urazem, rumieniąc
się obficie. Widząc jednak nieugięcie ukochanego, złapał go za nadgarstek i
włożył palce do buzi, liżąc je obficie, z każdą chwilą czerwieniąc i nakręcając
się bardziej. Stracił na chwilę dech, gdy podniósł spojrzenie na twarz
kochanka, który patrzył na niego wygłodniale. Uśmiechnął się niezauważalnie i
włożył w to trochę więcej wysiłku, zaciekawiony reakcji mulata.
Daiki całą siłą woli powstrzymywał się przed
tym, aby przytrzymać kochanka i po prostu w niego wejść, na co miał w tamtej
chwili straszną ochotę. Palił go niemal każdy centymetr skóry, mięśnie miał
boleśnie napięte, a trzeźwe myślenie zostało zamroczone przez pożądanie. Czuł
coś podobnego za każdym razem, kiedy miał uprawiać seks z Ryotą, jednak ta
chwila różniła się od innych intensywnością. Zarówno fizyczną, jak i
psychiczną.
Mężczyzna sapnął ciężko i wyciągnął palce z
ust Kise, zastępując je swoimi ustami i językiem. Nie dał mu ani chwili
wytchnienia. Podciągnął jego biodra w górę i wsunął od razu oba palce,
rozciągając gorączkowo, jednak dokładnie i pewnie. Model syknął głośno,
instynktownie szarpiąc rękami. Bądź co bądź, rano jeszcze czuł przykre skutki
uprzedniej, upojnej nocy, a teraz palce kochanka znów naruszały jego wrażliwe
sfery. Skupił się więc na ustach Daikiego, jęcząc w nie cicho, gdy starał się
nie myśleć o bólu. Jednocześnie zacisnął mocno powieki, aby wyczulić wargi na
dotyk odpowiedniczek mulata i szybciej się rozluźnić. Efekt jednak działał
również na mocniejsze odczuwanie bólu, ale już po chwili modelowi udało się do
niego przyzwyczaić, czekając na falę przyjemności, która go zdominuje.
Daiki całował kochanka namiętnie, co jakiś
czas ssąc jego dolną wargę, czy zaczepiając językiem o dziąsła partnera. Chciał
w jakiś sposób odwrócić jego uwagę od bólu, który się pojawił, co mulat
wywnioskował przez spinające się na jego palcach wnętrze kochanka. Mimo iż
chciał, nie spieszył się. Rozciągał go uważnie, aby w trakcie stosunku nie
zrobić mu krzywdy. Chciał dawać Kise tylko to, co najlepsze – przyjemność w
swojej czystej, niezmąconej bólem czy innym dyskomfortem, postaci. Po paru
minutach Ryota zaczął się rozluźniać, coraz chętniej nabijając na jego palce.
Mężczyzna jednak wciąż wsuwał i wysuwał je z niego na zmianę, kręcąc nimi kółka
czy wykonując ruchy nożyczek. Ustami zjechał na dekolt modela, gryząc go
delikatnie w wystającą kość obojczyka, przyspieszając ruchy palców. Jego druga
ręka zdążyła już zdrętwieć, dlatego Aomine w końcu uwolnił dłonie kochanka,
przytulając go. Model od razu do niego przywarł, ciesząc się, że wreszcie może
dotknąć mulata. Daiki miał do niego tyle cierpliwości, że Kise niemal
całkowicie przestał odczuwać jakikolwiek dyskomfort, który zaczęło
przezwyciężać porządnie.
To była kolejna rzecz, jaką kochał w Aomine.
Potrafił być dziki i nagły, a kiedy Ryota tego potrzebował, stawał się
delikatny i opiekuńczy, ale wciąż seksowny.
Blondyn zatrząsł się i przerwał na moment
pocałunek, by wtulając się w śniadą szyję powiedzieć cicho z mocno bijącym
sercem:
─ Już możesz.
Daiki skinął tylko głową i musnął blondyna
ustami w skroń. Splunął na dłoń, po czym rozprowadził ślinę po swojej erekcji.
Jedną ręką objął kochanka w kurczowym uścisku, a drugą nakierował swoją męskość
na jego wejście. Pocałował modela, jednocześnie przesuwając penisem po jego
rowku. Dopiero po chwili, kiedy ten zdążył przyzwyczaić się to wykonywanej
przez niego czynności, wsunął się w Kise niemal niewyczuwalnie, oszczędzając mu
przy tym bólu i dyskomfortu. Zaczął powolnymi, leniwymi ruchami się w nim
poruszać, z każdym pchnięciem kulsz zagłębiając się w jego ciasnym, gorącym i
wilgotnym wnętrzu coraz bardziej.
Ryota wziął głęboki oddech i stłumił cichy
jęk. Objął Daikiego mocno i wtulił się w niego z westchnieniem, gdy ten po raz
pierwszy podrażnił jego prostatę. Uniósł nogi, skrzyżował wokół talii kochanka
i wbił pięty w pośladki, zanim fale przyjemności nie nabrały na sile,
odbierając mu rozum. Przyciągał go do siebie, zaciskając nogi i ramiona,
dostosowując do tempa narzucanego przez wyższego i całował go w przerwach na
oddech.
Tej nocy Kise zupełnie nie potrafił zapanować
nad głosem. Jęczał głośno, zgłuszając ciężkie sapnięcia Aomine i wzdychał nawet
przy najmniejszym dotyku. Pragnął mulata całym sobą i jego organizm
najwyraźniej wiedział o tym lepiej od samego Kise, który zaczynał zatracać się
w elektryzującym uczuciu wypełnienia, wybijając paznokcie w ciemną skórę.
Trzymał się go kurczowo, jakby się topił – nie tylko w przenośni; i tylko Daiki
mógł go utrzymać na powierzchni.
Chociaż Aomine starał się, nie mógł unormować
intensywności i częstotliwości pchnięć, jakimi obdarzał kochanka. Starał się
powstrzymywać i jak najdłużej przeciągać chwilę ich zbliżenia, jednak nie
potrafił zapanować nad własnymi biodrami, które, pchane impulsem, wyrywały się
do przodu raz po raz. Po pewnym czasie poddał się im. Poczuł się wtedy tak,
jakby w pewnym stopniu stracił kontrolę nad własnymi poczynaniami. Trzymając
Kise w mocnym, zaborczym uścisku, ledwo pozwalając mu na oddech podczas
namiętnych pocałunków, poruszał się w nim szybko i głęboko, tak, że powoli im
obu drętwiały już pozbawione przerw w wysiłku mięśnie.
Ich pieszczotę przerwał w końcu Kise,
wyciągając szyje, aby wypełnić swoją sypialnie głośnym jękiem zmieszanym z
krzykiem. Czując bolesną wręcz kumulację spełnienia w podbrzuszu, zadrżał i
zacisnął na Daikim ścianki, niemal uniemożliwiając mu dalsze poruszanie się.
Przeorał paznokciami po skórze kochanka, desperacko pragnąc być bliżej i
doszedł intensywnie, uwalniając się wreszcie od palącego bólu zmieszanego z
upragnionym uczuciem spełnienia.
Aomine warknął przeciągle, tłumiąc
przekleństwo. Dał tym dźwiękiem upust nagłej, dotkliwej przyjemności oraz bólowi
pulsującemu z jego pleców – ten szybko jednak został zepchnięty na dalszy plan,
zminimalizowany przez rozlewającą się po jego ciele rozkosz. Doszedł zaraz po
kochanku, wtulając twarz w jego szyję i ściskając mocno, po raz ostatni
wbijając się w jego wnętrze.
Gdy było już po wszystkim, nie mógł
zaczerpnąć głębszego oddechu. Miał wrażenie, że stan ekstazy, upojenia i
błogości, w jakim się znalazł, przepełnił całe jego wnętrze, odcinając na
moment od wszystkiego co się działo wokół niego. Czuł na sobie krótkie, łapczywe,
urywane oddechy modela, który znajdował się w podobnym stanie. Wysunął się z
niego jak najdelikatniej, kiedy ten przestał zaciskać na nim mięśnie, po czym
opadł na łóżko, niemal od razu po zamykając kochanka w uścisku. Potrzebował
czuć Ryotę tuż przy sobie – bez niego, był pewien, nie mógłby zebrać myśli i
uspokoić szalejących emocji.
Kise uspokajał właśnie zarówno wnętrze, jak i
oddech, gdy nagle olśniła go paląca potrzeba. Wysunął głowę spomiędzy ramion
kochanka i otarł się nosem o jego policzek.
─ Je t'aime ─ powiedział stanowczo, ale jednocześnie
słodko.
─ Je t'aime aussi ─ odparł mulat, nawet nie
próbując powstrzymać uśmiechu, który cisnął mu się na usta. Obdarzył Ryotę
wyjątkowo długim i czułym pocałunkiem, wodząc prawą dłonią po lego pośladkach,
lędźwiach i kręgosłupie, drapiąc go delikatnie od czasu do czasu.
Ryota poczuł się bardzo senny, jednak szkoda
było mu marnować czasu na sen, który mógł poświęcić na rozmowę z ukochanym.
Poruszył się i skrzywił, rumieniąc obficie. Czując w sobie wypływające nasienie
mulata, przełknął ślinę, czując wstyd i palącą skórę na twarzy. Położył się
wygodniej na nim, kładąc głowę na piersi mulata.
─ Moja sensacjo roku ─ powiedział
żartobliwie, aby sprowadzić myśli na inny tor.
Mulat parsknął śmiechem i pokręcił głową.
─ Coś czuję, że będę bał się wejść na
jakiekolwiek media społecznościowe w najbliższym czasie.
Kise zawtórował mu śmiechem.
─ Ty? ─ spytał nieprzekonany. Sam, gdy tylko
znaleźli się w aucie, wyłączył telefon, aby oszczędzić sobie przykrych rozmów.
─ Mnie będą gonić na każdej możliwej sesji ─ powiedział z udawaną złością.
─ O ile będą to moje sesje, to nie sądzę ─
ziewnął Daiki. ─ Jeśli ze mną będziesz, zadbam o to, żeby wszystko było w
porządku ─ zapewnił już na poważnie, całując kochanka w odsłonięte ramię.
Model uśmiechnął się wdzięcznie, chowając nos
za ucho mulata. Nagle zmarszczył brwi i odsunął się na niewielką odległość, aby
spojrzeć mu w oczy.
─ Hej! Nie mogę pracować tylko u ciebie ─ zaśmiał
się.
─ Ja tam nie widzę przeciwwskazań ─ mruknął,
choć zdawał sobie sprawę o co chodziło modelowi.
─ Dziękuję ─ odparł blondyn. ─ Ale nie wiem,
czy nie przejdę na emeryturę ─ dodał pół żartem, pół serio.
─ Szkoda by było, żeby tak piękna twarz się
zmarnowała ─ powiedział Daiki, biorąc sprawę na poważnie. Tym razem zaczął
głaskać kochanka po boku. ─ Chociaż zrobisz, co zechcesz. Najważniejsze, żebyś
był szczęśliwy ─ mruknął, nie patrząc na niego. ─ W każdym razie o kasę raczej
nie musimy się martwić.
─ Nie myślę o teraz, na pewno nie będę
darmozjadem ─ żachnął się Kise. ─ Chodziło mi bardziej o tę bliższą przyszłość…
Jeszcze się zastanowię. W każdym razie, na pewno dowiesz się pierwszy ─ posłał
mulatowi uśmiech.
─
Jasne.
Mężczyzna ułożył się nieco wygodniej na łóżku
i przysunął się, o ile w ogóle było to możliwe, jeszcze bliżej do kochanka.
Wsunął nos w jego włosy i, zaciągając się zapachem, odetchnął głęboko.
─ Trochę się martwię ─ zaczął po chwili. ─
Nie chcę, żeby ta sytuacja nas przytłoczyła. Co się stało, to się nie odstanie,
więc teoretycznie nie mam co nad tym myśleć, ale... jakby coś, po prostu mi
mów, ok?
─ Jakby co na przykład? ─ spytał
zdezorientowany. Niedawno wyznał mulatowi miłość, a mężczyzna dopiero teraz
zaczął nabierać obaw. Trochę go to przerażało. ─ Myślisz, że ci przejdzie? I...
jednak ci się znudzę? ─ spytał cicho, jednak bez pretensji.
─ Nie gadaj głupot ─ westchnął mulat karcąco,
nieco ostrzej, niż zamierzał. Jednak to, że właśnie takie było pierwsze skojarzenie
partnera na jego słowa nieco go zabolało. ─ Wątpię, żebyś kiedykolwiek mi się
znudził. Wręcz przeciwnie – z tobą jest inaczej niż z kimkolwiek innym, więc
tym bardziej nie chcę, żeby dochodziło między nami do nieporozumień ─ tłumaczył
spokojnie. ─ Nie wiem jeszcze, jak zareagowały na ostatnie zdarzenia media, a
tym bardziej Francja i cały świat mody, chociaż myślę, że nie będzie z tym tak
źle. Ale gdyby jednak prasa zaczęła się naprzykrzać, a ludzie zaczęliby robić
się kłopotliwi… Nie chcę, żeby to przerosło ciebie ─ zakończył otwarcie.
─ Wystarczy, że zostaniesz przy mnie ─
mruknął cicho. ─ Jak będę mógł na tobie polegać, to wszystko przetrzymam ─
wyjaśnił model, nie patrząc na niego.
W końcu przełamał się i przytulił mocno.
─ Już ci mówiłem, tutaj mam tylko ciebie,
Aominecchi.
─ Chyba nie powinienem, ale cieszę się. Tym
bardziej będę się starać ─ obiecał cicho i delikatnie pocałował blondyna. Słowa
chłopaka nieco go rozczuliły, jednak nie chciał dać tego po sobie poznać.
Skupił więc całą swoją uwagę na wargach pod sobą, muskając je z czułością i
uczuciem. Chciał w ten sposób przekazać kochankowi bez słów, że ten może
spokojnie na nim polegać.
Kise jęknął mu cicho w usta, zamykając oczy.
Oddał z lubością pieszczotę, a gdy Daiki odsunął się od niego, Ryota westchnął
błogo.
─ Szkoda, że nie mogę pochwalić się tobą
rodzinie ─ powiedział po chwili, naprawdę żałując, że związek z Daikim nie
zostanie zaakceptowany.
─ Mógłbym powiedzieć to samo ─ westchnął. ─
Ale jesteś pewny? Nic się nie zmieni? ─ spytał cicho.
─ Nie wydaje mi się… O ile mama mogłaby to
jakoś przełknąć, to jest tak zależna od ojca, że niczego to nie zmieni ─
wyjaśnił, sunąc palcem po nagim brzuchu kochanka. Nagle ożył i powiedział
entuzjastycznie, zarumieniony. ─ Ale Ryoko chciałaby cię poznać.
Aomine pokiwał głową ze zrozumieniem, po czym
wysilił się na uśmiech, patrząc modelowi w oczy.
─ To twoja siostra, tak? ─ chciał się
upewnić.
─ Mhm. Najmłodsza. ─ Kise pokiwał głową. ─
Zakochana w tobie na zabój ─ zachichotał. ─ Muszę cię pilnować.
─ Mówisz? Powinieneś pilnować raczej jej, bo
ja nie gustuję w kobietach ─ zaśmiał się.
─ No nie wiem... Mamy bardzo podobną urodę.
Mógłbyś nas pomylić ─ dodał żartobliwie Ryota.
─ To raczej nie byłoby możliwe, gdybym
zajrzał przypuszczalnemu tobie w majtki ─ sarknął Daiki, wstrzymując śmiech.
Daiki dostał poduszką po głowie, a Kise
fuknął na niego.
─ Tylko byś spróbował jej tam zaglądać!
─ Jeny, przecież żartuję ─ jęknął mulat, rozmasowując
obolałe miejsce. Cios poduszką okazał się boleć bardziej, niż się tego
spodziewał. ─ Nie mam zamiaru zaglądać ,,tam” nikomu poza tobą ─ sapnął ciężko,
przyciągając Ryotę ponownie do siebie.
─ Tylko byś spróbował. ─ Kise uśmiechnął się
rozbrajająco, chwytając kochanka za policzki. ─ Aominecchi jest mój. Nie będę
się dzielił ─ dodał wesoło, ściskając skórę na twarzy mulata, tak jak to robią
babcie wnukom
Daiki wywrócił oczami, krzywiąc się
nieznacznie. Nie dał jednak długo maltretować się swojemu chłopakowi, ponieważ
złapał jego nadgarstki w pewny, mocny uścisk i pocałował go namiętnie, odrobinę
brutalnie, zagryzając na końcu jego wargę. Z wszystkich jego gestów, a zwłaszcza
z intensywnego, niebezpiecznego spojrzenia biła aura dominacji.
─ To działa tak samo w drugą stronę ─
oznajmił.
─ Nie będę narzekał ─ odparł zadziornie
Ryota, mimo wszystko odwracając nieco speszony wzrok. Przygryzł tę samą wargę i
uśmiechnął się mile połechtany i onieśmielony.
Aomine uśmiechnął się do kochanka z aprobatą
i przeczesał mu włosy dłonią. Pocałował go ponownie, tym razem o wiele
delikatniej i wolnej.
─ Masz już jakiś pomysł na nasze wakacje? ─
zagadnął po chwili, wracając do przemiennego drapania i głaskania pleców
blondyna.
─ Mhm... Jedziemy gdzieś razem ─ odparł
tamten zwyczajnie.
─ To raczej jasne. Ale gdzie? Wybierz jakiś
konkretne miejsce.
─ Nie wiem... Nie przepadam za ciepłem i
ludźmi. Z resztą, zanudziłbyś się tam. Lepiej ty coś wymyśl ─ dodał uprzejmie.
─ Coś ty. ─ Daiki machnął ręką od niechcenia.
─ Z tobą na pewno nie będzie mi nudno ─ dodał i poruszył dwuznacznie brwiami. ─
Mów ─ zażądał.
─ N-nie wiem... Zawsze podobała mi się
Kanada... odparł wymijająco. ─ Ale jest naprawdę dużo innych wartych
odwiedzenia miejsc.
─ Kanada jest w porządku ─ odparł od razu
Aomine. ─ Zawsze chciałem pojechać do Toronto ─ zapewnił z uśmiechem. ─ Jest
tam zajebiste oceanarium. To może trochę dziwne, ale w Japonii nigdy w żadnym
nie byłem. I żałuję.
─ Naprawdę? ─ spytał blondyn retorycznie,
wyraźnie zdziwiony. On osobiście kochał wielkie akwaria. Był tym typem osoby,
która nie wyrosła z cieszenia się wycieczkami do zoo, parków rozrywki,
fokariów, akwariów i wszystkich innych, nieco dziecięcych miejsc. ─ To zabieram
cię tam na randkę ─ żachnął się bezwstydnie. ─ Ja stawiam!
─ W porządku ─ parsknął mulat, rozbawiony,
ale i pozytywnie zaskoczony reakcją modela. ─ Potrafisz być przeuroczy.
─ W-weź... ─ Blondyn spalił buraka. ─ Dzieci
są urocze, szczeniaczki, czasem dziewczyny... Ale ja jestem mężczyzną! ─ powiedział
na swoją obronę, kłując się palcem w pierś. ─ Mogę być czarujący. Nie uroczy ─ bąknął.
─ Jesteś uroczy. ─ Daiki jednak nadal upierał
się przy swoim, z ciekawością i rozbawieniem obserwując zawstydzenie modela.
Przez swoje zaczerwienione policzki tym bardziej przybierał na słodkości, jak w
myślach ocenił to mulat. ─ I piękny. I czarujący. I pociągający. I cały mój ─
podsumował spokojnie, nie tracąc ani odrobiny powagi na twarzy.
Modela zatkało. Ocknął się, widząc usatysfakcjonowany
uśmiech Aomine i rzucił w jego twarz poduszką, zakrywając ją, odwracając się
pośpiesznie od niego i zwijając w kłębek. Miał wrażenie, że lada moment
dostanie zawału, albo ugotuje mu się mózg od temperatury skóry na policzkach,
uszach i szyi. Chyba jeszcze nigdy nikt nie powiedział mu czegoś tak
zawstydzającego. Już mniejsze zażenowanie czuł, gdy Daiki zmuszał go do
słuchania perwersyjnych rzeczy, niż tego rodzaju wyznań.
─ A-Aho... ─ burknął rozgorączkowany.
─ Bardzo dojrzałe, męskie zachowanie ─
parsknął mężczyzna, odkładając poduszkę na miejsce. Mimo obolałej twarzy, nie
potrafił się złościć. Uśmiechnął się, przyłapując się na myśli, że jeszcze
żaden okres w jego życiu nie przyniósł mu tyle radości, ciepła i osobistej satysfakcji,
jak ten, który właśnie trwał.
Widząc, że kochanek raczej nie prędko wybaczy
mu tę bezpośredniość, przysunął się do jego skulonego, nagiego ciała i pochylił
na wysokości pleców. Zaczął całować każdy wystający i odznaczający się na
bladej skórze kręg kręgosłupa, poczynając od kości ogonowej, zmierzając ku
karkowi. Przy samej górze, gdy dotarł do szyi, wtulił w nią twarz i wyszeptał, delikatnie
obejmując partnera:
─ Czy chcesz, czy nie, kocham w tobie i te
cechy, które wymieniłem.
Kise drgnął na te słowa. Poczuł, jakby coś
przebiło bańkę wokół jego serca, i choć raz dotarło bezpośrednio do niego.
Zaczął odczuwać dziwne ciepło, którego naprawdę dawno nie doświadczył. Ostatni
raz tak go coś poruszyło, gdy jego najstarsza siostra przyjechała do niego ze
swoim nowo narodzonym synkiem, który uspokajał się jedynie w jego ramionach. To
było ciepło, jakie czuje się tylko od członka rodziny. Gdy Ryota wreszcie to
zrozumiał, odwrócił się chowając w uścisku kochanka, walcząc z tym, aby nie dać
upustu chwili w postaci łez i burknął cicho:
─ To było słabe. Mogłeś wymyślić coś
lepszego. ─ Ale kiedy Aomine miał odpyskować, blondyn pocałował go z uczuciem i
pasją, chcąc mu tym przekazać, co tak na prawdę ma na myśli.
Daiki oddał pocałunek, czując, jak przechodzi
go dreszcz. Być może był on wywołany zimnem, jednak w tamtej chwili
towarzyszyło mu nagłe, krótkie spięcie, które było jakby spowodowane samym
faktem możliwości bycia blisko kochanka. To wszystko zdawało się tylko
potwierdzać słowa, które mulat wypowiedział chwilę wcześniej. Faktycznie,
zakochał się w każdej zalecie i każdej wadzie Ryoty, był pewien. Zrozumiał, co
ten pośrednio chciał mu przekazać, więc kiedy w końcu się od siebie odsunęli,
nie powiedział nic. Padł po prostu razem z Kise na łóżko, twarzą do niego, i
zaczął wpatrywać się w niego z uczuciem, w ciszy przerywanej ich drżącymi
oddechami oraz przyspieszonymi uderzeniami serc.
Kise również pozostawał cicho. Patrzył w jego
tęczówki, zatracając się w och głębi. Położył mu delikatnie dłoń na policzku i
zaczął bawić się delikatnie jego kosmykami, które opadły mu na skroń. Czuł taki
spokój i bezpieczeństwo, bijący od kochanka, iż mimowolnie zaczął przysypiać.
Niemal ścięło go, gdy usłyszał cichy pomruk mulata, ale szybko się ocknął i
westchnął cierpiętniczo, psując chwilę z bolącym sercem.
─ Idę pod prysznic ─ powiedział
przepraszająco i jeszcze raz pogłaskał go po twarzy.
─ Iść z tobą? ─ spytał cicho Daiki,
przymykając na moment powieki. Zrobił się nagle strasznie senny, jednak
poczucie winy przeważało nad chęcią ucięcia sobie choćby krótkiej drzemki. ─ W
końcu to w sumie przeze mnie.
Dźwignął się na łokciach i pocałował blondyna
w wyeksponowany obojczyk, patrząc na niego z dołu. Kise uśmiechnął się i
pogłaskał go po głowie, obserwując spokojnie.
─ Nie trzeba ─ odparł sympatycznym tonem.
Zjechał ręka na twarz, ucho, a następnie
policzek kochanka, który na koniec cmoknął, nim wstał. Ruszył chwiejnym krokiem
do łazienki, ale zanim zniknął za drzwiami sypialni, rzucił w przestrzeń:
─ Jutro jakoś za to zapłacisz.
Gdy znalazł się już pod swoją deszczownicą,
spod której leciała na niego gorąca woda o iście usypiających właściwościach,
Ryota westchnął błogo, omal nie zasypiając pod wpływem ciepła i miłego uczucia,
które towarzyszyło strumieniowi, łagodnie spływającemu po jego skórze. Umył się
leniwie, przymykając oczy i spłukał dokładnie pianę. Gdy już skończył, zakręcił
prysznic i wyszedł powoli na miękki dywanik, wycierając się puchatym
ręcznikiem. Nie poświęcił tej czynność zbyt wiele precyzji i czasu, chcąc jak
najszybciej znaleźć się w łóżku i zasnąć w objęciach mulata. Wszedł do
sypialni, zatrzymując się na chwilę w progu i obdarzył kochanka delikatnym,
zmęczonym uśmiechem, po czym ściągnął owinięty wokół pasa ręcznik i wszedł pod
kołdrę, wtulając się w Daikiego.
W czasie oczekiwania na Kise, Aomine
doprowadził do porządku łóżko i pozbierał z ziemi ich porozrzucane ubrania,
które poskładał niedbale i położył na komodzie. Potem położył się na materacu,
wbijając wzrok w sufit. Miał do przemyślenia naprawdę sporo rzeczy, jednak w
tamtej chwili nie chciał obciążać nimi przyjemnie czystego umysłu.
Kiedy
Ryota już wrócił, mulat przytulił go i zaczął wodzić dłonią po jego wilgotnych
lędźwiach, ledwo dotykając opuszkami skóry. Wsunął nos w jego mokre kosmyki
włosów i zaciągnął się świeżym zapachem z owocową nutą.
─ Zawsze ładnie pachniesz ─ pomyślał na glos,
przymykając powieki, w całości skupiając się na czerpaniu przyjemności z tej
chwili bliskości.
─ Bo się myję ─ model zaśmiał się
zarumieniony i pocałował kochanka w szyje. ─ Wolałbym pachnieć jak ty ─ przyznał
po długiej walce ze wstydem.
─ To się da załatwić ─ wymruczał mu do ucha mulat
i ścisnął lekko jego pośladek.
Blondyn stłumił jęknięcie, spinając się.
─ Chyba nie mam siły na rundę drugą ─ zachichotał.
─ W porządku. Mamy czas ─ parsknął Daiki i
przytulił Ryotę mocniej do siebie. Pocałował go w skroń. Jego kąciki ust
powędrowały w górę, jednak Kise nie mógł tego dostrzec.
─ Teraz, jak już mam z kim go spędzać, zdaje
się strasznie uciekać ─ przyznał Kise wtulając się w kochanka, aby ten nie mógł
dostrzec jego twarzy.
─ Racja ─ przyznał Daiki cicho. ─ Dlatego
trzeba go wykorzystywać na ile się da ─ mruknął i zamknął oczy. Ciepło i
przyjemny zapach bijące od kochanka zaczęły na nowo go usypiać.
─ Mam taki zamiar ─ uśmiechnął się Ryota,
gładząc partnera po głowie, gdy wyczuł jego stan ─ Przysypiasz ─ mruknął
rozbawiony.
─ Tylko trochę ─ powiedział, po czym
wymsknęło mu się ziewnięcie, które nieco podważyło jego odpowiedź. Poprawił się
więc: ─ No dobra. Jestem cholernie śpiący i zmęczony.
─ To może idź spać, hm? ─ spytał model rozczulony.
Sam zmył z siebie senność pod prysznicem, więc był pewien, że jeszcze trochę
zajmie mu, zanim zaśnie.
─ Nie chcę… Wolę patrzeć, jak usypiasz
pierwszy.
─ Czemu mnie to nie dziwi... ─ westchnął
model i poprawił się w jego uścisku. Mimo iż zarzekał się, że nie jest śpiący,
głęboki głos kochanka działał na niego jak środek nasenny.
─ Powiedz mi coś ciekawego ─ poprosił,
wsłuchując się w niego.
─ A co według ciebie klasyfikuje się jako
ciekawe? ─ westchnął, zmuszając się do uchylenia powiek. Był pewien, że gdyby
tego nie zrobił, zasnąłby w przeciągu minuty. Przetarł więc oczy wierzchem
dłoni i zmobilizował się do tego, aby obserwować powoli unoszącą się i opadającą
kołdrę, którą przykryty był model.
─ Coś o tobie. Wszytko mnie interesuje, więc
sobie wybierz ─ oznajmił tamten z uśmiechem i odchrząknął lekko, aby pozbyć się
sennej chrypy.
─ Coś o mnie... ─ mruknął w zamyśleniu. ─
Jako dzieciak marzyłem, aby zostać reżyserem ─ zaczął po dłuższej chwili. ─ Strasznie
jarałem się wszystkim, co związane z filmem od tej technicznej strony. To były
takie moje pierwsze poważniejsze myśli odnośnie przyszłości. Ale z czasem
odkryłem, że chyba bardziej jaram się tym, w co poubierani są aktorzy, aniżeli
ich grą.
─ Nie chcę wiedzieć, jakie filmy byś
reżyserował... ─ parsknął Kise. ─ Chociaż nie, mogę być spokojny. W TAKICH
filmach nie ma ubrań, więc chyba to nie twoja działka ─ dodał zaczepnie i nieco
niewyraźnie. Im dłużej mówił, tym bardziej przypominało to mruczenie.
Niewiadomo skąd, nagle poczuł się okropnie senny.
Daiki parsknął śmiechem. Potargał kochanka po
włosach i otarł łzę rozbawienia z kącika oka.
─ Wiesz no, w porno z fabułą przeważnie
jakieś są. Seks w ubraniach też jest spoko, a jeśli nie, to zawsze może być
jakiś fajny sposób, żeby je zdjąć, więc w sumie są w jakiejś tam części istotne
─ wymruczał, powstrzymując kolejną salwę śmiechu.
─ No tak, zapomniałem, że ty to raczej jesteś
obeznany we wszelkich tego typu tematach ─ burknął sennie Ryota. ─ Pewnie kręci
cię seks w wysokich, czarnych kozakach. Zboczeńcu ─ parsknął jeszcze, nim mulat
odpowiedział. Czuł się naprawdę komfortowo i lekko, co tylko wspomagało jego
senność. Nie mógł jednak zaprzepaścić okazji droczenia się z kochankiem. Lubił
to robić.
─ Dobrze, że mnie rozumiesz. Jak by co,
urodziny mam w sierpniu ─ odparł spokojnie.
─ Może odkopię te szpilki ─ pomyślał na głos.
─ Tylko musisz zasłużyć... Nie ma, że boli ─ mruknął niewyraźnie i zasnął.
Daiki zaśmiał się tylko, nic nie mówiąc,
aprobując tym samym warunki modela. Spostrzegając, iż ten ma zamknięte oczy, a
jego oddech nieznacznie zwolnił i stał się głębszy, domyślił się, że ten usnął.
Mulat zaczął głaskać go delikatnie po włosach, wsłuchując się w wypuszczane przez
niego z cichym świstem powietrze. Przez myśl przemknęło mu, że dźwięk ten
mógłby zaliczyć do gamy swoich ulubionych. Utwierdzał go w pewności, że Ryota
naprawdę leży tuż przy nim i śpi spokojnie. Ten spokój udzielał mu się i
sprawiał, że czuł się naprawdę dobrze. Z resztą, przy Kise zawsze tak się czuł.
Nawet nie spostrzegł, kiedy i jego zmorzył
głęboki, odprężający sen.
W końcu miałam trochę czasu żeby przeczytać ten rozdział, coś czuję, że za OS zabiorę się dopiero pod koniec stycznia. Tak dużo dobroci, tak mało czasu. D:
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale byłam przekonana, że Aomine kupił Kise pierścionek i wręczy mu go na pokazie, albo zrobi coś głupiego w stylu "oświadczyn". Totalnie zapomniałam o tym kolczyku. Cóż.. Dobrze, że wyszło jak wyszło.
Jak zwykle fabuła poprowadzona świetnie, tekst świetny, postacie i reakcje świetne, zresztą... Już się rozpływałam, nie będę robiła ponownie oceanu słów. xD
Ale trzeba przyznać RP lvl hard. Fajnie wiedzieć jak wygląda u was proces twórczy ~
Nie wiem czy czas pozwoli, czy zawitam na jakieś OS więc dziewczyny, już teraz - Wesołych! Żeby pióro lekkim było, a marzenia się spełniały. <3
Dziękuje(my) pięknie! ♥
UsuńPowodzenia we wszystkim, co masz do załatwienia ;) Odpocznij w święta, niech miną Ci przyjemnie i nastrojowo ^^