Flesz | rozdział 12

Mibuchi wyswobodził się z objęcia bruneta i wstał, podciągając spodnie, które nieco mu się zsunęły. Zaraz potem zrobił krok do przodu i rozdzielił Kise z Aomine, siadając między nimi i obejmując każdego z nich ramieniem.
─ My już będziemy lecieć ─ zaśmiał się.
Pocałował szybko w policzek Daikiego, a następnie Ryotę, po czym ponownie wstał i wyciągnął dłonie do partnera, aby pomóc mu wstać.
─ Na pewno? ─ spytał Aomine, podnosząc się z ziemi.
─ Daj spokój. Nie tylko wy macie chcicę ─ odparł Reo i mrugnął do nich.
Mulat tylko uśmiechnął się kącikiem ust, wstając, a Ryota zaśmiał się pijacko, zataczając do tyłu. Spróbował wstać, ale bez pomocy kochanka na nic się to zdało. Dopiero w silnych ramionach Daikiego stał w miarę stabilnie. Wyplątał się jednak z uścisku, tuląc do siebie Reo.
─ Kocham cię, Reooocchi ─ jęknął smutny, że ten idzie do domu. ─ Jesteś takim dobrym człowiekiem.
─ Też cię kocham, kociaku! ─ zawył Mibuchi, poruszony słowami modela. Odwzajemnił uścisk, uśmiechając się głupio. ─ Tylko ciii! Bo Dai-chan będzie zazdrosny. On też cię kocha! ─ zaśmiał się, na co Aomine wywrócił oczami i opuścił pomieszczenie, żeby przynieść gościom ich płaszcze, które zostały w przedpokoju.
Model popatrzył na Mibuchiego jak zbity pies i załkał głośno, przyciągając głoski:
─ Naprawdę tak uważasz? — spytał, pociągając nosem. ─ Tak jak ciebie? ─ dodał z nadzieją, ale nie doczekał się odpowiedzi, bo mulat wrócił z nakryciami gości.
Podał je im i przejął od Mibuchiego ledwo stojącego na nogach Kise, aby mężczyzna mógł się ubrać.
─ Dzięki za zaproszenie, Dai-chan! Było supcio ─ zapewnił Reo. ─ Będziemy wpadać częściej!
─ Jasne ─ westchnął gospodarz. ─ Zapraszam.
─ No! To lecimy.
─ A jak wracacie? ─ spytał jeszcze mulat, kiedy mężczyźni zmierzali już ku drzwiom.
─ Mój szofer po nas zajedzie ─ odparł Pierre, po czym wymienił uścisk dłoni z Aomine.
─ Jasne. No to… dobranoc.
─ Au revoir! ─ zawołał Mibuchi. Nim jednak wyszedł z apartamentu za swoim chłopakiem, podbiegł na moment do Kise, objął go i wyszeptał: ─ Dai-chan kocha bardziej ciebie niż mnie.
Po czym uśmiechnął się szeroko, widząc zaskoczoną minę blondyna. Cmoknął go szybko jeszcze raz w policzek i uciekł, mrugając do Daikiego, który z niezrozumieniem obserwował tę scenę, marszcząc brwi.
─ Kocham go ─ mruknął pijacko Kise, patrząc na zamknięte już drzwi z mokrymi oczami. ─ Dlaczego mnie zostawił? ─ spytał bliski płaczu i okręcił się z niemałym trudem w ramionach kochanka, jęcząc jego imię. ─ Aominecchi, ale ty mi obiecałeś. Nie wychodź, dobrze?
─ Nigdzie się nie wybieram ─ westchnął mulat w odpowiedzi. ─ Chyba, że pod prysznic ─ dodał po chwili namysłu.
Pociągnął kochanka parę kroków w tył, aby usadzić go na kanapie, a sam podszedł do drzwi, aby zamknąć je na klucz. Zaraz potem wrócił do kochanka i usiadł obok niego, zerkając na swój telefon. Było lekko po 22. Nie tak źle, pomyślał.
─ Chcesz się już położyć? ─ spytał Ryotę, zerkając na niego.
─ Niee ─ odparł model i zachichotał nagle głośno. ─ Chyba, że na tobie... w kuchni! ─ zastanowił się chwilę, przypominając resztę. ─ I muszę cię związać.
Daiki zmarszczył chwilę brwi, zastanawiając się, o co Kise chodzi. W końcu jednak, kiedy zrozumiał, do czego kochanek nawiązuje, parsknął śmiechem i pokręcił głową. Przeczesał włosy i przysunął się do niego, całując lekko w kącik ust.
─ To ja muszę związać ciebie ─ powiedział powoli, tak, aby Ryota nadążył z rozumowaniem. ─ Ale to innym razem ─ dodał ze śmiechem.
─ Nie dam się... ─ burknął blondyn i dodał, sepleniąc: ─ Jestem dziki i nieokiełznany! ─ Jednocześnie czknął i spojrzał na Aomine z pożądaniem. ─ Czemu innym razem? Nie mów mi, że się wypaliłeś ─ mruknął wyzywająco, jednocześnie uśmiechając się dumny z siebie jak dzieciak.
─ Jasne, że nie ─ prychnął mulat. ─ Ale nie wiem, czy chciałbyś robić to po pijaku ─ wymruczał, napierając na niego swoim torsem. Zaczął leniwie całować go po odsłoniętej szyi.
─ A co, taki cię nie pociągam? ─ zapytał, śmiejąc się cicho, zanim dotyk Aomine zaczął zostawiać za sobą dreszcze, nie łaskotki.
─ Źle się wyraziłem ─ westchnął mężczyzna. Odsunął się nieco od modela, tak, aby móc spojrzeć mu w oczy. ─ Nie wiem, czy ty tego chcesz ─ powiedział cicho z perwersyjnym uśmiechem, na którego sam widok Ryocie zaczęło robić się goręcej.
─ Mam przed tobą rozłożyć nogi, żeby ci to zobrazować? ─ spytał drapieżnie, wsuwając dłoń pod koszulę kochanka.
─ Mmm. Zrób to.
Daiki położył się na kochanku, przytłaczając go sobą. Zaczął go całować, wodząc dłonią po prawym udzie. Blondyn w tym czasie zamruczał i spełnił życzenie Aomine, zginając obie nogi w kolanach, następnie opierając je na kanapie po dwóch stronach, mając mulata między nimi.
─ Zadowolony?
─ Bardzo.
Mulat delikatnie, niemal niewyczuwalnie, zsunął dłoń z uda na krocze chłopaka, ściskając ją lekko na jego członku. W międzyczasie ponowił pocałunek, przymykając oczy. Czuł, jak bicie jego serca przyspiesza w tym samym tempie, co oddech, sprawiając, że zaczyna tracić zdrowy rozsądek.
Ryocie niemal od razu zmiękły nogi, które pod wpływem kochanka zsunęły mu się bezwładnie na podłogę. Zamknął powoli oczy, skupiając się całkiem na swoim języku, którym trącał co chwila ten od kochanka, prowadząc z nim taniec dominacji. Nie miał wyrzutów, gdy Daiki w końcu wygrał, więc jedynie przycisnął go mocniej do siebie, jedną ręką chwytając za kark, drugą zaczynając majstrować przy jego spodniach. Tym razem tego wieczora mógł jednak użyć do tego ręki...
Daiki również nie zamierzał drażnić się z blondynem zbyt długo. Miał na to zbyt mało cierpliwości, kiedy ten chętnie wychodził jego inicjatywom naprzeciw. Wsunął więc dłoń bezpośrednio w jego spodnie, zaspokajając nią kochanka, który był już mokry. Słysząc westchnienie, które temu towarzyszyło, zakończył pocałunek, chcąc ułatwić Kise oddech oraz pozostałe odgłosy przyjemności, które miał zamiar usłyszeć. Zjechał za to ustami na jego szyję, całą siłą woli powstrzymując się przed zrobieniem malinki. Wysunął spomiędzy warg język i zaczął nim naznaczać mokre ścieżki w okolicach aorty. Wyczuwając przyspieszone tętno, uśmiechnął się.
Model jęknął cicho i zmarszczył brwi, chwytając rękę Aomine w swoje.
─ N-nie... ─ wysapał rozpalony, zaciskając nogi na ile to było możliwe. ─ Nie chcę skończyć przed tobą ─ wyjaśnił, ściągając mulatowi koszulę. Uniósł się lekko i wgryzł w skórę na szyi kochanka, robiąc widoczny nawet na ciemnej skórze znak. Przyjrzał mu się z fascynacją i odparł pewnie:
─ Teraz Aominecchi jest mój.
─ Mon Dieu, comment êtes-vous doux ─ sapnął Daiki, spoglądając na kochanka z góry. Jego wilgotne, lekko rozwarte usta wyglądały tak zachęcająco, iż nie mógł się powstrzymać przed obdarzeniem modela kolejnym pocałunkiem.
W amoku uczuć i podniecenia, gorączkowym ruchem zsunął z siebie spodnie wraz z bokserkami i odrzucił za siebie. Upadły na oparcie sofy, gdzie zaraz dołączyły kolejno T-shirt oraz okrycia na dolne partie ciała Kise. Mając teraz pod sobą nagą, bladą skórę, którą od czasu do czasu przechodziły dreszcze, mulat przystawił do niej usta, przesuwając nimi po ciepłej, drżącej powierzchni. Kiedy już zbadał nimi niemal całą klatkę piersiową i brzuch kochanka, przyprawiając go o jęki zmieszane ze śmiechem, przerwał i chwycił jego podbródek w dłoń, zmuszając do utrzymania kontaktu wzrokowego.
─ Nie będziemy się kochać, bo nie chcę, żebyś jutro czuł dyskomfort ─ powiedział dosadnie, acz troskliwie. ─ Więc… Wolisz ustami czy ręką? ─ spytał, zwilżając językiem spierzchnięte wargi.
Ryota patrzył na niego zdumiony. Nawet jeśli chciałby odwrócić wzrok, nie potrafiłby. Zatracił się w głębi szafirowego spojrzenia i własnym podnieceniu, zapominając o wstydzie. W tej chwili liczyło się tylko to, co zrobi z nim mulat, więc przełykając ciężko ślinę, chcąc tym odrobinę zwilżyć wyschnięte gardło, powiedział drżącym od emocji głosem:
─ N-nie ręką.
W rzeczywistości byłoby mu to wszystko jedno, byle dotykał go nie kto inny, jak mulat. Był jednak ciekawy, jak będzie to wyglądało w wydaniu Aomine. Kogoś, kogo Kise po prostu nie potrafił sobie wyobrazić w takiej sytuacji.
Daiki uśmiechnął się, po czym pocałował krótko swojego chłopaka, zaczepnie ciągnąc jego wargę. Następnie zaczął zsuwać się z mokrymi całusami coraz niżej, przez brodę, szyję, mostek, brzuch, aż w końcu podbrzusze, które zaznaczył pociągłym liźnięciem. Kise drgnął, chcąc instynktownie podkurczyć pod siebie nogi, jednak Aomine nie pozwolił mu na to, delikatnie zaciskając na jego udach swoje dłonie.
─ Wybacz brak wprawy ─ wymruczał w końcu. ─ Ale robiłem to tylko jednej osobie w życiu.
Tym razem zdecydował się na taki rodzaj zaspokojenia kochanka, ponieważ tego wieczora nastawił się na sprawienie maksymalnej przyjemności temu słodkiemu, drżącemu ideałowi, który działał na jego zmysły i pobudzał go jak nikt.
Odchrząknął jeszcze, po czym przytrzymał jego członka od nasady i wsunął sobie do ust, zaciskając na nim wargi. Kise wierzgnął i jęknął, zatapiając swoje dłonie w jego włosach, dociskając go do siebie jeszcze bardziej. Mulat zaczął pewnie poruszać głową, szybko odnajdując się w sytuacji. Dołożył do tego język, który tylko potęgował doznania. W końcu jednak wysunął z ust jego penisa i zaczął lizać go prowokacyjnie, starając się nie ulec narastającej kakofonii jęków, westchnięć i sapnięć blondyna.
─ Aominecchi... ─ jęknął Kise, patrząc na niego błagalnie.
Poczuł bolesny dyskomfort skumulowanego w podbrzuszu spełnienia, które nie miało jak się uwolnić. Spojrzał na mulata, który tylko spotęgował to uczucie. Ryota zasłonił usta dłonią, czerwieniąc się potężne. Jego i tak już szybki oddech przyspieszył, widząc chyba jeden z najbardziej erotycznych obrazów w całym jego życiu. Kochanek patrzył na niego z dołu drapieżnie, niemal z satysfakcją pieszcząc go w najintymniejszym miejscu na jego ciele. Blondyn obserwował język Daikiego z rozszerzonymi źrenicami, tylko mocniej docierając rękę do buzi. Mimo iż ogromnie go to zawstydzało, musiał stwierdzić sam przed sobą, że widok ten mu się podobał i podniecał go niemal tak, że byłby w stanie dojść od samego patrzenia. A przynajmniej tak się Kise zdawało, bo żadne spełnienie nie nadchodziło.
─ Proszę… ─ wydukał niewyraźnie, nie mogąc oderwać od niego wzroku.
Daiki uśmiechnął się triumfalnie, po czym jeszcze raz przejechał językiem po całej długości trzonu, nim wziął go do ust. Członek partnera był takiej wielkości, że kiedy brał go aż do gardła, mieścił się cały, co mulat wykorzystywał. Poruszał głową powoli, od czasu do czasu zasysając się na żołędzi. Zaczął pracować również dłońmi, którymi masował i ściskał lekko jego jądra. W końcu, czując, że partner zbliża się do orgazmu, wyciągnął jego penisa z buzi, dokańczając ręką. Kise jęknął przeciągle, ściskając kochanka. Ten zaś wbił się łapczywie w jego usta, nie przestając poruszać dłonią, aż ten nie skończył trząść się w spazmach rozkoszy.
Gdy to się stało, model wlepił w niego zamglone, pełne spełnienia tęczówki. Dopiero co mulat ugasił jego pragnienie, a spotykając się z pełnym pożądana wzrokiem, na nowo poczuł gorąc, tym razem rozlewający się w jego sercu, które zabiło mocniej. Jak w transie, powoli obrócił kochanka na plecy i usiadł na nim okrakiem. Zaczął jeździć po swojej dłoni językiem, chcąc jak najbardziej ją nawilżyć i w końcu objął nią członka Aomine, drugą ręką zaczynając się rozciągać.
─ Potraktuj to jako podziękowanie ─ sapnął, zwyciężając z zażenowaniem. Poniekąd wszakże spełniał fantazję kochanka.
Gdy Daiki w przypływie zdrowego rozsądku chciał znów zaprotestować, Ryota pocałował go przelotnie i wymruczał do ucha, czując jak alkohol buzuje z jego żyłach, otumaniając pracę zwoi:
─ Chcę, żebyś mnie miał.
W tamtym momencie resztka silnej woli mężczyzny stopniała niczym kostka lodu pozostawiona na słońcu. Spiął mięśnie brzucha, aby unieść tułów do pozycji siedzącej. Wyciągnął szyję przed siebie i pocałował kochanka namiętnie. Zaczął sunąć dłońmi po jego rozgrzanym torsie, wyczuwając pod opuszkami palców żebra. W końcu zjechał nimi na jego biodra, a następnie na, nie omieszkając delikatnie przeciągnąć po jasnej skórze paznokciami, pośladki. Złapał za nie i powoli opuścił partnera na swoją erekcję. Jęknął mu w usta, czując otaczające go, mokre i gorące wnętrze.
Model chwycił Aomine za ramiona, przerywając na moment wszystkie czynności. Odetchnął ciężko, czując jakby miał się zaraz ugotować i skulił się lekko, zaczynając na nowo czuć podniecenie. Korzystając z czasu, jaki miał na przyzwyczajenie się, naznaczył mulata jeszcze jednym, już nie tak krwistym, ale wciąż wyraźnym znakiem na prawym obojczyku. Kiedy skończył przejechał palcem po śladzie, patrząc na niego zadowolony i przygryzł wargę, spoglądając w końcu na kochanka. Oparł przedramiona o jego barki i wplótł dłonie w ciemne włosy, zginając ręce w łokciach. Ponowił pocałunek, wzdychając cicho, gdy zaczął się poruszać. Ponieważ był pijany i nie wstydził się wcale, starał się robić to najbardziej seksownie jak tylko się dało. Unosił biodra płynnie i nieco gwałtownie, by po chwili opaść na kochanka bardzo powoli, tym samym wciąż zmieniając tempo. Po pewnym czasie przyspieszył jednak, aby męskość mulata zaczęła mocniej drażnić jego prostatę. Nie wiedział, jak wyglądał efekt finalny, jednak stwierdził, że Daiki chyba był zadowolony.
Mulat przestał na moment oddychać, niemal dusząc się przyjemnością, która rozchodziła się po całym jego ciele i wywoływała dreszcze. Nie potrafił zapanować nad swoimi biodrami, które mimowolnie wyrywały się do góry, dopasowując do ruchów kochanka. Czując, jak napięcie w jego podbrzuszu wzmaga się boleśnie, sapnął głośno i wtulił twarz w szyję Kise, którą zaczął całować bez opamiętania.
W pewnym momencie, kiedy przeszła go wyjątkowo potężna fala ciepła i rozkoszy, warknął pod nosem przekleństwo i pchnął Ryotę na oparcie sofy, napierając na niego swoim ciałem. Chwycił jego biodra mocno w dłonie i narzucił znacznie szybsze tempo stosunku. Cofał biodra i wdzierał się w wnętrze blondyna raz po raz, ponownie przenosząc się z pocałunkami na jego wilgotne wargi. Oddychał spazmatycznie, drżąco wypuszczając powietrze przez nos. Kierując się palącą potrzebą bliskości z modelem, przeniósł ręce na jego talię, przytulając go mocno i wbijając się w niego tak mocno, iż ten krzyknął z przyjemności, bezwiednie odrzucając głowę w tył i zaciskając na jego włosach dłonie.
Model zapowietrzył się, czując rozkoszny ból i objął kochanka drżącymi nogami. Z początku myślał, że nie utrzyma ich na mulacie, jednak ten nieświadomie zajął się problemem. Z każdym pchnięciem jego kulsz, Kise mimowolnie spinał mięśnie ud, jęcząc głośno i zaciskając mocno powieki. Co jakiś czas wykrzykiwał imię Daikiego, straciwszy rozum, jakby była to jedyna rzecz utrzymująca go na granicy, aby nie zatracić się w przyjemności.
Miał wrażenie, że inaczej oszaleje. Czuł się jakby Aomine rozdzierał go od środka, kawałek po kawałku, zbliżając do krańca jego możliwości. Podobało mu się to, że mógł mu się oddać, w pełni dając się mu zniewolić. Uwielbiał to, że mógł mu tak bezgranicznie zaufać.
Każdemu wdechowi powietrza towarzyszył ból. Z początku niewielki, rozrastał się, paląc płuca. Serce Aomine łomotało w jego piersi tak, jakby chciało się z niej wyrwać, pragnąc zaznać choć chwili spokoju. Ta jednak nie nadchodziła, bowiem każde uderzenie organu zdawał się wzmacniać widok jęczącego pod kochankiem Ryoty. Daiki przyglądał mu się spod wpół przymkniętych powiek. Jego gładka, nieskazitelna skóra zroszona potem, uwydatnione, napuchnięte od zbyt intensywnych pocałunków usta, lśniące, potargane blond kosmyki na twarzy, a w końcu bursztynowe tęczówki, od których wręcz biły uczucia – to wszystko razem sprawiało, że mulat tracił poczucie rzeczywistości, a jego organizm wręcz panikował, nie doznawszy nigdy niczego tak silnego. Świadomość, że mógł złączyć ich dwa ciała w jedno, sprawiając im przy tym nieopisaną przyjemność, była dla niego tak mocnym psychicznie doznaniem, że reagowało na to całe jego ciało, drżąc i rozstrajając jego uczucia na chaotyczne części pierwsze. Marzył, aby ta chwila nigdy się nie skończyła. Jednak każde pchnięcie bioder, każdy dotyk, każde wzajemne obtarcie ich skóry ze sobą, niosące za sobą impulsy elektryczne, było paroksyzmem uczuć, z każdą chwilą wzbierających i potęgujących rozkosz.
Nagle Daiki zdecydowanie zwolnił rytm swoich ruchów, ograniczając je do powolnych, intensywnych, głębokich pchnięć, kiedy poczuł, że za moment znajdzie się na skraju. Rozłączył ich splecione ze sobą języki i nacierające na siebie usta, aby przesunąć je do ucha swojego chłopaka i wysypać w nie ochryple:
─ Jeśli mnie nie powstrzymasz, zaraz dojdę w tobie.
─ Zrób to ─ sapnął szybko Ryota.
Kiedy mulat spojrzał na niego niepewnie, Kise wbił w niego rozpalone spojrzenie i złapał go mocno za kark, wbijając w niego paznokcie.
─ P-po prostu... nie przerywaj ─ dodał ze wstydem, nie mogąc oderwać od kochanka oczu.
Po tej sytuacji Daiki zatrząsł się mimowolnie, po czym westchnął ciężko i wtulił twarz w zagłębienie szyi kochanka, ponownie przyspieszając ruchy bioder. Za którymś z kolei razem, gdy zagłębił się w ciasne wnętrze Kise, doszedł, nawet się tego nie spodziewając. Momentalnie przeszyła go dzika rozkosz, rozchodząc się po całym ciele, sprawiając, że cały się spiął. Mimo to nie przestawał wchodzić w blondyna, póki nie doprowadził go na skraj. Jęknął gardłowo, kiedy ten zacisnął wokół jego członka mięśnie, uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch. Aomine dopiero po chwili się z niego wysunął, łapiąc się na tym, że nie oddycha. Zbeształ się za to w myślach, zaczerpując głęboki wdech. Czując na swoich zdrętwiałych nogach, na których z powrotem znalazł się Ryota, swoje wypływające z niego nasienie, warknął coś sam do siebie pod nosem. Kise podejrzewał, że było to przekleństwo, jednak nie zrozumiał go, ogłuszony przyjemnością, która wciąż promieniowała wewnątrz jego ciała.
─ Przepraszam, że zapomniałem o kondomie ─ westchnął Daiki, mocno przytulając drżącego chłopaka do siebie. ─ Musimy iść się umyć...
─ Nie mam siły ─ odmruknął zmęczony model, automatycznie wtulając się w kochanka. W głowie miał pustkę, w której dało się zobaczyć jedynie przebłyski niedawnego zbliżenia, więc pijany chłopak nie mógł zebrać myśli. ─ Chodźmy spać ─ dodał nadal drżącym głosem, ziewając
─ Zaraz pójdziemy ─ mruknął mulat, który również ziewnął, zarażony tym od blondyna. ─ Ale najpierw prysznic, jesteśmy cali w spermie ─ westchnął, zwięźle unaoczniając kochankowi powagę sytuacji.
Model patrzył na niego z wyrzutem i jęknął nagle cierpiętniczo, wywracając oczami.
─ Ja nigdzie nie idę ─ zarzekł się. ─ To twoja robota, ty się teraz martw ─ powiedział, starając się utrzymać w górze powieki. Przytulił się do mulata i mruknął, przysypiając już: ─ Zanieś mnie.
─ Ja pierdolę, przysięgam, gdybyś był w tej chwili kimkolwiek innym, wyrzuciłbym cię przez balkon ─ warknął Daiki, mobilizując się do tego, by wstać.
Trzymając pewnie w swoich ramionach na wpół śpiącego modela, zniósł go do łazienki, stawiając na końcu pod prysznicem. Sam dołączył do niego po chwili, podtrzymując go. Obmył ich szybko, nie mocząc nawet włosów żadnego z nich, po czym klnąc pod nosem, wytarł i przeniósł Ryotę do sypialni, i rzucił go na łóżko.
─ Będziesz sponsorować rehabilitację mojego kręgosłupa ─ mruknął jeszcze, nim położył się koło modela.
─ Yhym… A ty mi będziesz leczył hemoroidy... ─ mruknął sennie, najwyraźniej mając słowa kochanka w poważaniu i oplótł się wokół niego jak rasowy wąż.
─ Głupek.
Daiki pokręcił głową zrezygnowany, po czym odwzajemnił uścisk. Nastawił jeszcze budzik w telefonie, który zgarnął po drodze do sypialni. Dopiero potem zaczął głaskać modela po nagich plecach, które ten specjalnie nadstawił.
─ Hej... Dzięki za dzisiaj ─ wymruczał, mając nadzieję, że Kise jeszcze nie śpi i zarejestruje gdzieś w pamięci jego słowa.
─ Yhm... Ja ciebie też ─ odparł blondyn niewyraźnie, sepleniąc. ─ Dobranoc… ─ dodał cicho, momentalnie usypiając.
Daiki znieruchomiał na chwilę i przestał gładzić plecy Ryoty. W myślach poddał analizie słowa, które przed chwilą usłyszał. Zmarszczył delikatnie brwi i przygryzł wargę. Jego wnętrze zalała fala przyjemnego ciepła, a serce przyspieszyło swoje bicie po raz kolejny tego dnia. Przez chwilę nie mógł normalnie zaczerpnąć oddechu, a kiedy w końcu mu się to udało, wyrzucił z siebie powietrze ze świstem. Spojrzał na kochanka, który usnął już, ufnie wtulony w jego pierś.
─ Cholera… Miękka klucha, hę? ─ mruknął sam do siebie, wspominając, co dziś powiedział o nim Reo.
Mibuchi miał rację. A co najgorsze, mulat jakoś nie potrafił się tym przejąć.
*
Kise obudził się chwilę przed dziesiątą, przecierając sennie oczy. Głowa pulsowała mu nieznośnym bólem, a w gardle czuł, jakby osadził mu się na ściankach piasek. Wizja wstania była jednak gorsza niż powolna śmierć z pragnienia, więc model podążył wzrokiem w górę torsu mulata, na którym leżał i przyjrzał się jego śpiącej, spokojnej twarzy. Mężczyzna marszczył lekko brwi, co jakiś czas cicho mrucząc coś pod nosem. Blondyn widząc wgłębienie między brwiami Daikiego, przytknął doń delikatnie palec i parsknął śmiechem, gdy czoło mężczyzny całkowicie się wygładziło.
W końcu znudziło mu się bawienie twarzą chłopaka, więc stwierdził, że nie da rady już siedzieć z kacem bez wody w ustach. I właśnie wtedy, gdy chciał się rozciągnąć, przeszył go ogromny ból. Kise syknął głośno i marszczył brwi. Uderzył mulata z całej siły poduszką w twarz i warknął:
─ Ty świnio! To jest karalne, wiesz?
Daiki zerwał się do siadu i rozejrzał nieprzytomnie, początkowo myśląc, że Ryota kieruje swoje słowa do kogoś innego. Dopiero po, bolesnej dla jego głowy, chwili, zorientował się, że chodzi tu o niego.
─ He...? O co ci chodzi? ─ spytał sennie, przecierając jedno oko pięścią.
─ O co mi chodzi? ─ syknął Ryota, starając się wygramolić z łóżka, warcząc przy tym pod nosem. ─ O gwałt! ─ powiedział ze złością, odwracając do niego głowę, gdy siedział już na krańcu łóżka.
Zerwał się z zamiarem wyjścia z sypialni, ale kolana ugięły się pod nim, a drżące uda zdradziły zaufanie właściciela, przez co blondyn osunął się na ziemię zaskoczony.
─ Ja pierdolę, jaki gwałt! ─ zawołał Daiki. Poczuł nagły ucisk w klatce piersiowej, jednak nie przejął się nim.
Wstał z łóżka i obszedł je, aby móc kochankowi wstać, a raczej – chwycić go w pół i z powrotem usadzić na łóżku.
─ Nie było żadnego gwałtu, głupku! Naprawdę myślisz, że mógłbym cię przelecieć, gdybyś tego nie chciał? ─ warknął, wytracony z równowagi tym, że Ryocie coś takiego w ogóle przewinęło się przez głowę.
─ Sam się przyznałeś! ─ fuknął Kise, próbując się wyplątać z rąk kochanka. ─ Nie uprawialiśmy seksu, tylko mnie przeleciałeś ─ powiedział obrażony i odwrócił głowę.
─ Co ty, baba? Obrażasz się za użycie synonimu...? ─ spytał retorycznie i wywrócił oczami, bezsilnie odwracając się do swojego adwersarza tyłem.
Zamknął oczy i policzył do dziesięciu, oddychając głęboko. Starał się uspokoić i trzymać emocje na wodzy. Nie chciał się kłócić, w końcu tak naprawdę nie mieli o co. Obrócił się do blondyna ponownie przodem, splatając ręce na piersi.
─ Nie pamiętasz już, jaki byłeś napalony? Jeszcze moment, a to ty byś mnie tam zgwałcił.
─ Nic nie pamiętam ─ fuknął na niego i zmierzył sceptycznym wzrokiem. ─ I wypraszam sobie! Nie byłbym zdolny do czegoś takiego ─ żachnął się i dodał szybko: ─ Sam bym sobie tak tyłka nie rozpruł... Pewnie ledwo kontaktowałem ─ mruknął pod nosem.
─ Słuchaj no, skarbie.
Daiki zbliżył się do modela o krok, po czym chwycił w dłoń jego podbródek i przyciągnął do siebie, zaczynając tracić resztki cierpliwości.
─ Wczoraj, kiedy Reo i Pierre sobie poszli, spytałem grzecznie, czy chcesz iść spać. Zaprzeczyłeś, a potem zacząłeś mnie prowokować, więc sytuacja wydała mi się aż nazbyt klarowna. Mówiłem, że nie będziemy uprawiać seksu, bo jutro wybieg, więc zrobiłem ci loda, ale ty potem wlazłeś na mnie i po prostu dałeś jasno do zrozumienia, czego chcesz, więc wszelkie pretensje kieruj do samego siebie ─ wyrzucił na jednym wydechu, patrząc modelowi z powagą i determinacją w oczy.
─ N-nie zrobiłbym tak... ─ zarzekł się Kise, spuszczając wzrok. Dobrze wiedział, że potrafił być bardzo rozrywkowy po alkoholu, ale nie podejrzewałby się o tak wyuzdane rzeczy. ─ Chyba... ─ mruknął zawstydzony, gdy pod wpływem słów mulata napłynęły do niego niewyraźne obrazy zeszłej nocy.
Czuł na sobie wzbudzający poczucie winy wzrok kochanka. Podrapał się po głowie i spojrzał na niego przepraszająco.
─ N-no, ale postaw się w mojej sytuacji... ─ zaczął się bronić. ─ Nic nie pamiętasz, ja na ciebie lecę, a ciebie boli tyłek, jakbyś usiadł na dynamicie.
─ Ale zrobiłeś ─ warknął mulat, w dalszym ciągu zły. Puścił podbródek swojego chłopaka, ale nie zwiększył odległości między nimi. ─ I jasne, rozumiem to wszystko, ale to nie powód, żeby zaraz rzucać oskarżeniami o gwałt, zwłaszcza, że jesteśmy w związku. Myślałem, że to coś znaczy ─ dodał na koniec, specjalnie, aby zagrać Ryocie na emocjach.
─ Znaczy!
Blondyn najwyraźniej szybko zapomniał o dąsaniu się. Chwycił mulata za twarz, ale po chwili opamiętał się i puścił go.
─ Przepraszam ─ mruknął, spuszczając głowę.
─ Jest za co ─ burknął Aomine, udając obrażonego. Jemu samemu wystarczył widok skruchy kochanka, aby wybaczyć mu bezpodstawne oskarżenia, jednak postanowił jeszcze trochę podrążyć temat, aby podobne myśli więcej nie naszły jego chłopaka. ─ Jeśli chcesz, nie ma problemu, mogę obiecać, że nie będę więcej uprawiać z tobą seksu, kiedy się spijesz, nawet, jeślibyś błagał.
─ Od razu nie… ─ zaczął Kise i zarumienił się. ─ Może po prostu... N-nie tak ostro ─ mruknął ze wstydem i odwrócił wzrok.
Daiki stłumił parsknięcie za poważnym, niewzruszonym wyrazem twarzy.
─ Ale to ty nadawałeś tempo.
─ C-co? ─ Spojrzał na niego zaskoczony. ─ N-nie, nie ma mowy, że ja tak... tak sam? ─ spytał czerwony.
─ Mhmm.
Mężczyzna uległ pokusie, aby pochylić się nad nim, pocałować krótko, aczkolwiek namiętnie. Spojrzał kochankowi głęboko i zuchwale w oczy, uśmiechając się przy tym prowokacyjnie. Następnie wymruczał swoim zachrypniętym, głębokim głosem tak, że Ryotę aż przeszły ciarki:
─ Ty bezwstydniku…
─ W-weź.
Kise odepchnął go od siebie, tracąc oddech z zażenowania.
─ I tak ci nie wierzę ─ burknął mało przekonująco.
─ Zobaczysz, jeszcze ci się przypomni ─ zaśmiał się Daiki, uśmiechając triumfalnie. ─ Ale radzę ci się na to przygotować, czegoś takiego nie miałem nawet w arsenale swoich fantazji łóżkowych ─ podkoloryzował złośliwie.
─ Przestań ─ poprosił załamany i schował twarz w dłoniach. ─ Nie chce tego słuchać.
─ Może po prostu zatkaj mi usta? ─ zasugerował, dwuznacznie poruszając brwiami, wewnątrz siebie dusząc się ze śmiechu. ─ Jak wczoraj.
─ N-nie mam zamiaru! ─ krzyknął zdesperowany i odepchnął twarz mulata od siebie. ─ Pewnie sam byś chciał ─ próbował mu dociąć.
─ Powtórki z wczoraj? Czemu nie, ale może poczekajmy z tym, aż twoje tyły wydobrzeją ─ powiedział spokojnie, po czym mrugnął do niego i ruszył ku wyjściu z sypialni, śmiejąc się pod nosem.
Ryota rzucił w niego sfrustrowany poduszką, gdy ten zniknął z jego pola widzenia.
─ I nie wracaj! ─ krzyknął za nim, próbując uspokoić oddech.
Daiki skierował swoje kroki do kuchni, gdzie skorzystał ze swojego ekspresu, przyrządzając cappuccino i latte macchiato. Kiedy kawy były w trakcie parzenia, wszedł na telefonie na swój profil na Instagramie, dziwiąc się, ile serduszek nabiło mu od wczoraj przy zdjęciu, które w ramach wyzwania zmuszony był wstawić. Podejrzewał, że było to kwestią tego, iż było to jego pierwsze, i zapewne ostatnie, selfie, które dodał na profil. Zaśmiał się ponownie, kiedy w jego głowie na nowo odtworzyły się sceny z wczorajszego wieczora. Od kolacji z Reo i Pierre, przez grę w butelkę, aż do jednego z najlepszych stosunków, jakie przeżył. Co do tego, nie miał żadnych wyrzutów z powodu zjadliwych komentarzy, którymi tak niedawno uraczył swojego chłopaka. Po drobnej sprzeczce, która między nimi zaszła, poprawiły mu one humor na dobre.
Posłodził latte macchiato nieprzyzwoitą ilością cukru, chwycił oba białe, ceramiczne kubki w dłonie i ruszył do sypialni, profilaktycznie zatrzymując się w wejściu – na wypadek, gdyby blondynowi zachciało się po raz kolejny rzucić w niego poduszką.
─ Zrobiłem kawę ─ oznajmił. ─ Ale miałem już nie wracać, więc…
─ Daj. ─ Kise wyciągnął w jego stronę ręce, nie zwracając uwagi na nic, poza pragnieniem. ─ Daj mi ─ poprawił się, trochę grzeczniejszym, ale zdystansowanym tonem.
─ Masz.
Aomine poszedł do łóżka, na którym, w niezmienionej pozycji, dalej siedział kochanek, świecąc przed nim swoim nagim ciałem. Mulat podał mu kubek z posłodzonym napojem, a swój odstawił na szafkę nocną, przed wypiciem postanawiając na siebie założyć coś więcej, aniżeli siedzieć w samych bokserkach, jak jego chłopak. Mulat wciągnął na siebie luźny, ciemnoszary, welurowy t-shirt, który wyciągnął z szafy. W sypialni znajdowała się ona, aby służyć mu w przypadkach, kiedy aby coś na siebie założyć na „już”, do garderoby miał za daleko.
Kiedy już zakrył swój tors, wszedł na łóżko i usiadł za Kise, aby móc raczyć się kawą na przemian ze znaczeniem jego pleców mokrymi pocałunkami.
─ Śliczny jesteś ─ mruknął, czując w sobie nagle palącą potrzebę poinformowania o tym kochanka.
Kise szybko złapał za kubek ze swoim napojem, aby zająć czymś ręce. Znów poczuł, jak zaczyna pąsowieć, więc poprawił go szybko:
─ J-jak już, to przystojny.
Daiki upił łyk kawy i roześmiał się, odsunąwszy na pewną odległość od pleców modela.
─ Przystojny dla innych. Śliczny dla mnie.
Ryota westchnął i odchylił się do tyłu, kładąc mu się na nogach. Przymknął oczy i powiedział z delikatnym uśmiechem:
─ Miałem dzisiaj taki dziwny sen…
─ Jaki?
Daiki zaczął wolną dłonią gładzić kochanka po włosach, nie mogąc nadziwić się, jak miękkie one są w dotyku.
─ Ciężko mi to opisać... ─ zaczął podekscytowany, otwierając oczy. ─ To były w zupełnie inne czasy! Pracowałem w jakimś wyszukanym hotelu dla VIPów jako jakiś muzykant. Dasz wiarę? Ja muzykantem…! ─ parsknął. ─ I ty też tam byłeś! ─ dodał z ekscytacją. ─ Kurcze, jakie to było realistyczne... Nawet tańczyliśmy razem do takich starych kawałków!
─ Fascynujące… ─ ziewnął mulat.
─ No wiesz? ─ fuknął Kise. ─ We śnie byłeś bardziej romantyczny ─ dodał i skrzyżował ręce na piersi.
─ Hej, przecież żartuję ─ parsknął Aomine, po czym jednym haustem dopił swoje cappuccino. Odstawił pusty kubek na szafkę nocną i pochylił się, aby cmoknąć blondyna w czoło. ─ Cieszę się, że śniło ci się coś fajnego ─ powiedział z lekkim uśmiechem, odsuwając wszelkie złośliwości na bok. ─ Tylko nie przepadam za starymi kawałkami ─ dodał po chwili namysłu.
─ No to pozamiatane ─ westchnął teatralnie Kise. ─ Nie ma już dla nas nadziei ─ dodał, przykładając rękę do czoła i próbując się nie uśmiechać. ─ Pewnie wolisz Justina Biebera...
─ Niespecjalnie ─ parsknął. ─ Ale Reo owszem ─ dodał poważnie.
Ryota stłumił śmiech i poderwał się, aby upić łyk kawy. Nagle usłyszał dzwonek swojej komórki, dochodzący do niego gdzieś z głębi mieszkania. Westchnął, stwierdzając, że nie będzie katował swoich tylnych partii ciała i nie wstanie, dopóki to nie będzie konieczne. Opadł więc z powrotem na kochanka i spytał:
─ Stresujesz się?
─ Hm. Może trochę ─ odparł po uprzednim zastanowieniu się. ─ Staram się podejść do tego na chłodno. Zrobiłem wszystko, co tylko mogłem, żeby o dzisiejszym wieczorze było głośno. Mam nadzieję, że będzie, ale w tym pozytywnym sensie. Wiesz, jeśli stanie się coś niespodziewanego, to i tak nie mam na to wpływu. Będzie jak będzie. A ty jak się czujesz? Dasz radę w ogóle chodzić?
─ Oczywiście, że tak ─ burknął blondyn. ─ Jestem twardy! ─ dodał zawzięcie i przypomniał sobie sytuację sprzed kilku minut, w której wstając, wylądował na podłodze. ─ Muszę tylko sobie trochę poleżeć… Jestem zmęczony ─ wyjaśnił niesprawnie.
─ Okej.
Westchnął i przeczesał włosy kochanka dłonią, myśląc intensywnie.
─ Myślisz, że kąpiel pomoże ci dojść do siebie? ─ spytał nagle.
─ Nie wiem ─ przyznał blondyn i uniósł się lekko, aby pocałować go w usta. ─ Ale brzmi naprawdę kusząco ─ stwierdził, gdy się od niego odsunął.
Odstęp pomiędzy nimi nie utrzymał się zbyt długo, bowiem Daiki, czując niedosyt, naparł na modela i pocałował go ponownie, przytrzymując delikatnie dłonią jego podbródek.
─ Mogę cię nawet zanieść ─ wymruczał. ─ Wolisz wannę czy prysznic? ─ spytał jeszcze, patrząc mu w oczy spod uchylonych powiek.
─ Ja jestem za wanną ─ mruknął, czując się miło rozpieszczony. Bez słowa rozłożył na boki ręce i uśmiechnął się dumny z siebie, czekając aż kochanek weźmie go na ręce.
─ Dobra, to poczekaj, napuszczę wody.
Aomine skwitował rozłożone ręce Kise pobłażliwym uśmiechem, po czym zwlókł się z łóżka i poszedł do łazienki, by zatkać wannę i odkręcić kran. Uwielbiał z niej korzystać, a zwłaszcza używać funkcji do hydromasażu, jednak rzadko kiedy miał na to czas. Zdecydowanie częściej kąpał się pod prysznicem, na wannę pozwalając sobie jedynie wtedy, gdy następnego dnia miał wolne.
Wrzucił do powoli wzbierającej, ciepłej wody odrobinę soli do kąpieli o intensywnym zapachu wanilii i zamieszał w niej dłonią. Wytarł ją o ręcznik, który wisiał na wieszaku obok. Następnie zgasił w pomieszczeniu górne światło, pozostawiając zapalone jedynie klimatyczne, ciepłe lampki wokół lustra. Uznał, że chwila relaksu dobrze zrobi zarówno Ryocie, jak i jemu samemu.
W drodze powrotnej do sypialni ściągnął z siebie T-shirt, który odrzucił na łóżko, po czym złapał Kise wpół i przerzucił go sobie przez ramię, niosąc do łazienki.
─ Czuję się upolowany ─ zaśmiał się Kise i zamachał bezwiednie rękami. ─ W sumie strategiczna pozycja... ─ dodał po chwili i nim Daiki zdążył spytać, o co mu chodzi, Ryota klepnął go w tyłek, śmiejąc się głośno.
Aomine wywrócił tylko oczami, darując sobie jakikolwiek komentarz. Kiedy znaleźli się już w zaciemnionej łazience, mulat odstawił Kise na ziemię, niby przypadkiem ciągnąc za jego bokserki, tak, że zsunęły mu się one aż do kolan. Blondyn stał jednak niewzruszony, starając się to potraktować jak sesję. Nie potrafił jednak zachować spokoju przy mulacie tak, jak podczas sesji, więc mimowolnie zaczęły go piec policzki. Szybko przełożył nogi przez materiał i odwrócił się w stronę wanny, nieporadnie do niej wchodząc. Usiadł na dnie, zostawiając miejsce dla mulata, i zaciągnął się intensywnym zapachem wody.
Daiki ściągnął z siebie bieliznę powoli, po czym, nie spiesząc się ani trochę, dołączył do modela. Usiadł za nim i przylgnął do jego pleców, całując go w szyję.
─ Masz pomysł na to, co możemy porobić do piętnastej? ─ mruknął, rozkoszując się ciepłem wody otaczającym jego ciało.
─ Chciałbym w końcu z tobą zagrać ─ mruknął Kise z aprobatą, czując na skórze język kochanka. ─ Ale znowu jestem kontuzjowany… ─ zaśmiał się.
─ Masz rację ─ westchnął. ─ Już o tym zapomniałem... Teraz, po Fashion Weeku, będę mieć luźniej w pracy, więc pewnie nam się w końcu uda.
Przesunął dłonią po udzie modela, aż dotarł do jego kolana, które ścisnął lekko.
─ Trzymam cię za słowo ─ odpowiedział i zamruczał z aprobatą, opierając głowę na jego ramieniu. ─ Cofam co wcześniej powiedziałem ─ dodał po chwili zastanowienia. ─ Sole do kąpieli, masaż, klimatyczne oświetlenie... Miło.
Daiki uśmiechnął się pod nosem. Zamiast odpowiedzi zapragnął mu pokazać, że może być jeszcze milej. Zaczął leniwie wodzić dłonią po jego plecach, a ustami obcałowywać szyję. Kiedy w końcu wanna napełnia się wodą po same brzegi, Aomine nabrał na dłonie swojego żelu o ostrym, męskim zapachu i zaczął nimi wodzić po całym ciele kochanka. Podobnie postąpił z szamponem, w tym wypadku ograniczając zakres swoich ruchów tylko do skóry głowy blondyna. Kiedy jego włosy w całości pokrywała już piana, mulat spłukał mu ją, uważając, aby nie spłynęła do oczu. Ostatnie kilka minut przeznaczył na to, aby kochanek odwdzięczył mu się podobnymi zabiegami.
Wyszli z wanny po godzinie, umyci, wypoczęci i w bardzo dobrych nastrojach. Aomine wytarł modela dokładnie, po czym skupił się na osuszaniu swojego ciała, przy okazji eksponując je przed Ryotą. Kise zmierzył go bezwstydnym wzrokiem i uśmiechnął się niewinnie. Podszedł do Aomine i cmoknął go w ramię.
─ Prowokator ─ mruknął, patrząc mu pewnie w oczy. Nieco rozleniwiła go tak kąpiel, więc czuł się bardzo spokojny i odprężony.
─ Jaki tam prowokator ─ zaśmiał się Aomine, udając szczerze zdziwionego. ─ Po prostu masz do mnie słabość ─ powiedział i uśmiechnął jednym kącikiem ust.
Blondyn wspiął się na palce i zbliżył do jego twarzy.
─ Lubię starszych... ─ wyszeptał kokieteryjnie, owiewając mulata gorącym oddechem. ─ Wzbudzają we mnie litość i chęć zaopiekowania się ─ dodał, psując wszystko.
─ To samo mógłbym powiedzieć o szczeniakach takich jak ty, co to oskarżają o gwałt, a sami się dali. Nic, tylko się litować ─ odgryzł się, mrużąc oczy.
─ No to się dobraliśmy ─ prychnął model i spojrzał na Aomine wygłodniale. Pochylił się w jego stronę z zamiarem pocałowania, jednak przerwał mu dźwięk dzwonka telefonu.
Westchnął, cofając się.
─ Kto znowu... Nie ma mnie ─ wzruszył ramionami i ponowił czynność, którą mu przerwano.
Daiki odwzajemnił pocałunek, jednak po chwili go przerwał, obracając twarz w stronę źródła dźwięku.
─ Odbierz ─ westchnął tylko.
─ Nie chcę... ─ jęknął, ale Daiki nie dawał za wygraną i zaczął go szczypać. Model ruszył więc krzywiąc się i odszukał telefon. Znalazł go w salonie i podszedł do niego zrezygnowany. Szybko zmienił mu się nastrój, gdy zobaczył numer domowy.
─ Halo, halo? ─ zaczął radośnie.
─ Albo wycofasz zeznania, albo nie masz już czego szukać w naszym domu ─ usłyszał męski, niski głos.
Zbladł i bardziej stwierdził, niż spytał:
─ Tata? ─ Przełknął ciężko ślinę. ─ O czym ty mówisz? ─ spytał zbyt zszokowany, aby sam się domyślić. W końcu nie odzywali się do siebie od trzech lat.
─ Pójdziesz do sądu i wycofasz wszystkie zeznania. Mój syn nie przyzna się przed całym światem do czegoś takiego ─ warknął ojciec, na co Kise mimowolnie się skulił i rozejrzał szybko po pokoju. Upewniając się, że nie ma w nim Aomine, nieco się uspokoił.
Zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, Ryujin znów się odezwał:
─ Chcesz mnie okryć większą hańbą? Mało już narobiłeś?
─ Tato... ─ zaczął Ryota, chcąc przerwać jego potok słów. ─ Przecież wiesz, że to nie tak ─ westchnął, czując, jak zaczyna go boleć głowa.
─ W takim razie choć raz zachowaj się jak mężczyzna. Mój syn poradziłby sobie z tym problemem sam. Nie szukał większego pogłosu.
─ Czy ty siebie w ogóle słyszysz?  zapytał zdezorientowany, masując się wolną ręką w skroń. Starszy jednak zdawał się pozostawać głuchy na jego słowa.
─ I nie chcę więcej czytać o twoim obecnym partnerze ─ dodał zły. ─ Jak możesz mi to robić? ─ spytał bezradnie, na co modela ścisnęło w gardle. Poczuł, że mężczyzna po drugiej stronie zaczyna tracić swoją beznamiętną skorupę i otwiera przed nim uczucia.
─ Nie chcę niczego zmieniać. Przepraszam... Proszę, żebyś to zaakceptował. Jestem szczęśliwy... ─ powiedział ostrożnie. ─ I ty w końcu też mógłbyś być. Nie ma w tym nic złego.
─ Mój syn nie może być z mężczyzną!
─ Twój syn nie jest rzeczą i ma swoje życie ─ warknął Ryota, ulegając presji.
─ Nie będziesz się wypłakiwał całemu światu, że chciałeś dać komuś dupy, ale ci się nie spodobało ─ uciął ojciec lodowatym tonem. Słysząc, że Kise przytkało, zakończył rozmowę. ─ Jeśli tego nie zrobisz, nie masz prawa zbliżyć się do Ryouko ─ usłyszał na koniec, chwilę przed dźwiękiem kończącym połączenie.
 Model patrzył długi moment na wyświetlacz i próbował zrozumieć sytuację. Wziął płytki oddech i poczuł ogromny żal i złość do rodzica. Przygryzł wargę i spojrzał na jedyną ważną dla niego osobę, na którą nie miał wpływu jego ojciec, a która właśnie weszła do salonu.
─ Hej, wszystko gra? ─ spytał Daiki, podchodząc do chłopaka. Miał na sobie jedynie bokserki; wycierał wilgotne wciąż włosy przewieszonym przez ramię ręcznikiem. Patrzył na Kise z troską i uwagą.
Z tym zwykłym, luźno rzuconym pytaniem, Kise zderzył się z rzeczywistością i, wlepiając w mulata ciężki do ocenienia wzrok, stawił się przed przytłaczającym pytaniem: Co mam teraz zrobić. Wystarczył jednak krótki moment, gdy spojrzał w pełne mieszanych emocji granatowe tęczówki i uśmiechnął się smutno.
Ryota właśnie wybrał.
─ Nie, jeśli czegoś nie zjem... Umieram z głodu i mam kaca ─ powiedział kwaśno. Wstał i wtulił się w Daikiego, rzucając przeklęty telefon na sofę.
Aomine uśmiechnął się ciepło i odwzajemnił uścisk. Pogładził Kise po włosach, by zaraz schylić się i pocałować go krótko w usta.
─ Jasne. To chodź, zrobię śniadanie.

2 komentarze:

  1. Jejciu jak słodko
    I to nawiązanie do OS ^_^
    Rozdział boski...opłacało się tyle czekać
    Raduję się że wróciłyście <3
    Pozdrawiam i życzę weny ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje(my)bardzo! 💖
      Milutko, że się spodobało i dziękujemy za wytrwałość w czekaniu!^ ^´ 💖

      Usuń