Mibuchi wyswobodził
się z objęcia bruneta i wstał, podciągając spodnie, które nieco mu się zsunęły.
Zaraz potem zrobił krok do przodu i rozdzielił Kise z Aomine, siadając między
nimi i obejmując każdego z nich ramieniem.
─ My już będziemy
lecieć ─ zaśmiał się.
Pocałował szybko w
policzek Daikiego, a następnie Ryotę, po czym ponownie wstał i wyciągnął dłonie
do partnera, aby pomóc mu wstać.
─ Na pewno? ─ spytał
Aomine, podnosząc się z ziemi.
─ Daj spokój. Nie
tylko wy macie chcicę ─ odparł Reo i mrugnął do nich.
Mulat tylko uśmiechnął
się kącikiem ust, wstając, a Ryota zaśmiał się pijacko, zataczając do tyłu.
Spróbował wstać, ale bez pomocy kochanka na nic się to zdało. Dopiero w silnych
ramionach Daikiego stał w miarę stabilnie. Wyplątał się jednak z uścisku, tuląc
do siebie Reo.
─ Kocham cię,
Reooocchi ─ jęknął smutny, że ten idzie do domu. ─ Jesteś takim dobrym
człowiekiem.
─ Też cię kocham,
kociaku! ─ zawył Mibuchi, poruszony słowami modela. Odwzajemnił uścisk,
uśmiechając się głupio. ─ Tylko ciii! Bo Dai-chan będzie zazdrosny. On też cię
kocha! ─ zaśmiał się, na co Aomine wywrócił oczami i opuścił pomieszczenie,
żeby przynieść gościom ich płaszcze, które zostały w przedpokoju.
Model popatrzył na
Mibuchiego jak zbity pies i załkał głośno, przyciągając głoski:
─ Naprawdę tak
uważasz? — spytał, pociągając nosem. ─ Tak jak ciebie? ─ dodał z nadzieją, ale
nie doczekał się odpowiedzi, bo mulat wrócił z nakryciami gości.
Podał je im i przejął od
Mibuchiego ledwo stojącego na nogach Kise, aby mężczyzna mógł się ubrać.
─ Dzięki za
zaproszenie, Dai-chan! Było supcio ─ zapewnił Reo. ─ Będziemy wpadać częściej!
─ Jasne ─ westchnął
gospodarz. ─ Zapraszam.
─ No! To lecimy.
─ A jak wracacie? ─
spytał jeszcze mulat, kiedy mężczyźni zmierzali już ku drzwiom.
─ Mój szofer po nas
zajedzie ─ odparł Pierre, po czym wymienił uścisk dłoni z Aomine.
─ Jasne. No to…
dobranoc.
─ Au revoir! ─ zawołał
Mibuchi. Nim jednak wyszedł z apartamentu za swoim chłopakiem, podbiegł na
moment do Kise, objął go i wyszeptał: ─ Dai-chan kocha bardziej ciebie niż
mnie.
Po czym uśmiechnął się
szeroko, widząc zaskoczoną minę blondyna. Cmoknął go szybko jeszcze raz w
policzek i uciekł, mrugając do Daikiego, który z niezrozumieniem obserwował tę
scenę, marszcząc brwi.
─ Kocham go ─ mruknął
pijacko Kise, patrząc na zamknięte już drzwi z mokrymi oczami. ─ Dlaczego mnie
zostawił? ─ spytał bliski płaczu i okręcił się z niemałym trudem w ramionach
kochanka, jęcząc jego imię. ─ Aominecchi, ale ty mi obiecałeś. Nie wychodź,
dobrze?
─ Nigdzie się nie wybieram
─ westchnął mulat w odpowiedzi. ─ Chyba, że pod prysznic ─ dodał po chwili
namysłu.
Pociągnął kochanka
parę kroków w tył, aby usadzić go na kanapie, a sam podszedł do drzwi, aby
zamknąć je na klucz. Zaraz potem wrócił do kochanka i usiadł obok niego, zerkając
na swój telefon. Było lekko po 22. Nie tak źle, pomyślał.
─ Chcesz się już
położyć? ─ spytał Ryotę, zerkając na niego.
─ Niee ─ odparł model
i zachichotał nagle głośno. ─ Chyba, że na tobie... w kuchni! ─ zastanowił się
chwilę, przypominając resztę. ─ I muszę cię związać.
Daiki zmarszczył
chwilę brwi, zastanawiając się, o co Kise chodzi. W końcu jednak, kiedy
zrozumiał, do czego kochanek nawiązuje, parsknął śmiechem i pokręcił głową.
Przeczesał włosy i przysunął się do niego, całując lekko w kącik ust.
─ To ja muszę związać
ciebie ─ powiedział powoli, tak, aby Ryota nadążył z rozumowaniem. ─ Ale to
innym razem ─ dodał ze śmiechem.
─ Nie dam się... ─
burknął blondyn i dodał, sepleniąc: ─ Jestem dziki i nieokiełznany! ─
Jednocześnie czknął i spojrzał na Aomine z pożądaniem. ─ Czemu innym razem? Nie
mów mi, że się wypaliłeś ─ mruknął wyzywająco, jednocześnie uśmiechając się
dumny z siebie jak dzieciak.
─ Jasne, że nie ─
prychnął mulat. ─ Ale nie wiem, czy chciałbyś robić to po pijaku ─ wymruczał,
napierając na niego swoim torsem. Zaczął leniwie całować go po odsłoniętej
szyi.
─ A co, taki cię nie
pociągam? ─ zapytał, śmiejąc się cicho, zanim dotyk Aomine zaczął zostawiać za
sobą dreszcze, nie łaskotki.
─ Źle się wyraziłem ─
westchnął mężczyzna. Odsunął się nieco od modela, tak, aby móc spojrzeć mu w
oczy. ─ Nie wiem, czy ty tego chcesz ─ powiedział cicho z perwersyjnym
uśmiechem, na którego sam widok Ryocie zaczęło robić się goręcej.
─ Mam przed tobą
rozłożyć nogi, żeby ci to zobrazować? ─ spytał drapieżnie, wsuwając dłoń pod
koszulę kochanka.
─ Mmm. Zrób to.
Daiki położył się na
kochanku, przytłaczając go sobą. Zaczął go całować, wodząc dłonią po prawym
udzie. Blondyn w tym czasie zamruczał i spełnił życzenie Aomine, zginając obie
nogi w kolanach, następnie opierając je na kanapie po dwóch stronach, mając
mulata między nimi.
─ Zadowolony?
─ Bardzo.
Mulat delikatnie,
niemal niewyczuwalnie, zsunął dłoń z uda na krocze chłopaka, ściskając ją lekko
na jego członku. W międzyczasie ponowił pocałunek, przymykając oczy. Czuł, jak
bicie jego serca przyspiesza w tym samym tempie, co oddech, sprawiając, że
zaczyna tracić zdrowy rozsądek.
Ryocie niemal od razu
zmiękły nogi, które pod wpływem kochanka zsunęły mu się bezwładnie na podłogę.
Zamknął powoli oczy, skupiając się całkiem na swoim języku, którym trącał co
chwila ten od kochanka, prowadząc z nim taniec dominacji. Nie miał wyrzutów,
gdy Daiki w końcu wygrał, więc jedynie przycisnął go mocniej do siebie, jedną
ręką chwytając za kark, drugą zaczynając majstrować przy jego spodniach. Tym
razem tego wieczora mógł jednak użyć do tego ręki...
Daiki również nie
zamierzał drażnić się z blondynem zbyt długo. Miał na to zbyt mało
cierpliwości, kiedy ten chętnie wychodził jego inicjatywom naprzeciw. Wsunął
więc dłoń bezpośrednio w jego spodnie, zaspokajając nią kochanka, który był już
mokry. Słysząc westchnienie, które temu towarzyszyło, zakończył pocałunek,
chcąc ułatwić Kise oddech oraz pozostałe odgłosy przyjemności, które miał
zamiar usłyszeć. Zjechał za to ustami na jego szyję, całą siłą woli
powstrzymując się przed zrobieniem malinki. Wysunął spomiędzy warg język i
zaczął nim naznaczać mokre ścieżki w okolicach aorty. Wyczuwając przyspieszone
tętno, uśmiechnął się.
Model jęknął cicho i
zmarszczył brwi, chwytając rękę Aomine w swoje.
─ N-nie... ─ wysapał
rozpalony, zaciskając nogi na ile to było możliwe. ─ Nie chcę skończyć przed
tobą ─ wyjaśnił, ściągając mulatowi koszulę. Uniósł się lekko i wgryzł w skórę
na szyi kochanka, robiąc widoczny nawet na ciemnej skórze znak. Przyjrzał mu
się z fascynacją i odparł pewnie:
─ Teraz Aominecchi
jest mój.
─ Mon Dieu, comment
êtes-vous doux ─ sapnął Daiki, spoglądając na kochanka z góry. Jego wilgotne,
lekko rozwarte usta wyglądały tak zachęcająco, iż nie mógł się powstrzymać
przed obdarzeniem modela kolejnym pocałunkiem.
W amoku uczuć i
podniecenia, gorączkowym ruchem zsunął z siebie spodnie wraz z bokserkami i
odrzucił za siebie. Upadły na oparcie sofy, gdzie zaraz dołączyły kolejno
T-shirt oraz okrycia na dolne partie ciała Kise. Mając teraz pod sobą nagą,
bladą skórę, którą od czasu do czasu przechodziły dreszcze, mulat przystawił do
niej usta, przesuwając nimi po ciepłej, drżącej powierzchni. Kiedy już zbadał
nimi niemal całą klatkę piersiową i brzuch kochanka, przyprawiając go o jęki
zmieszane ze śmiechem, przerwał i chwycił jego podbródek w dłoń, zmuszając do
utrzymania kontaktu wzrokowego.
─ Nie będziemy się
kochać, bo nie chcę, żebyś jutro czuł dyskomfort ─ powiedział dosadnie, acz
troskliwie. ─ Więc… Wolisz ustami czy ręką? ─ spytał, zwilżając językiem
spierzchnięte wargi.
Ryota patrzył na niego
zdumiony. Nawet jeśli chciałby odwrócić wzrok, nie potrafiłby. Zatracił się w
głębi szafirowego spojrzenia i własnym podnieceniu, zapominając o wstydzie. W
tej chwili liczyło się tylko to, co zrobi z nim mulat, więc przełykając ciężko
ślinę, chcąc tym odrobinę zwilżyć wyschnięte gardło, powiedział drżącym od
emocji głosem:
─ N-nie ręką.
W rzeczywistości
byłoby mu to wszystko jedno, byle dotykał go nie kto inny, jak mulat. Był
jednak ciekawy, jak będzie to wyglądało w wydaniu Aomine. Kogoś, kogo Kise po
prostu nie potrafił sobie wyobrazić w takiej sytuacji.
Daiki uśmiechnął się,
po czym pocałował krótko swojego chłopaka, zaczepnie ciągnąc jego wargę.
Następnie zaczął zsuwać się z mokrymi całusami coraz niżej, przez brodę, szyję,
mostek, brzuch, aż w końcu podbrzusze, które zaznaczył pociągłym liźnięciem.
Kise drgnął, chcąc instynktownie podkurczyć pod siebie nogi, jednak Aomine nie
pozwolił mu na to, delikatnie zaciskając na jego udach swoje dłonie.
─ Wybacz brak wprawy ─
wymruczał w końcu. ─ Ale robiłem to tylko jednej osobie w życiu.
Tym razem zdecydował
się na taki rodzaj zaspokojenia kochanka, ponieważ tego wieczora nastawił się
na sprawienie maksymalnej przyjemności temu słodkiemu, drżącemu ideałowi, który
działał na jego zmysły i pobudzał go jak nikt.
Odchrząknął jeszcze,
po czym przytrzymał jego członka od nasady i wsunął sobie do ust, zaciskając na
nim wargi. Kise wierzgnął i jęknął, zatapiając swoje dłonie w jego włosach,
dociskając go do siebie jeszcze bardziej. Mulat zaczął pewnie poruszać głową,
szybko odnajdując się w sytuacji. Dołożył do tego język, który tylko potęgował
doznania. W końcu jednak wysunął z ust jego penisa i zaczął lizać go
prowokacyjnie, starając się nie ulec narastającej kakofonii jęków, westchnięć i
sapnięć blondyna.
─ Aominecchi... ─ jęknął
Kise, patrząc na niego błagalnie.
Poczuł bolesny
dyskomfort skumulowanego w podbrzuszu spełnienia, które nie miało jak się
uwolnić. Spojrzał na mulata, który tylko spotęgował to uczucie. Ryota zasłonił
usta dłonią, czerwieniąc się potężne. Jego i tak już szybki oddech
przyspieszył, widząc chyba jeden z najbardziej erotycznych obrazów w całym jego
życiu. Kochanek patrzył na niego z dołu drapieżnie, niemal z satysfakcją
pieszcząc go w najintymniejszym miejscu na jego ciele. Blondyn obserwował język
Daikiego z rozszerzonymi źrenicami, tylko mocniej docierając rękę do buzi. Mimo
iż ogromnie go to zawstydzało, musiał stwierdzić sam przed sobą, że widok ten
mu się podobał i podniecał go niemal tak, że byłby w stanie dojść od samego
patrzenia. A przynajmniej tak się Kise zdawało, bo żadne spełnienie nie
nadchodziło.
─ Proszę… ─ wydukał
niewyraźnie, nie mogąc oderwać od niego wzroku.
Daiki uśmiechnął się
triumfalnie, po czym jeszcze raz przejechał językiem po całej długości trzonu,
nim wziął go do ust. Członek partnera był takiej wielkości, że kiedy brał go aż
do gardła, mieścił się cały, co mulat wykorzystywał. Poruszał głową powoli, od
czasu do czasu zasysając się na żołędzi. Zaczął pracować również dłońmi,
którymi masował i ściskał lekko jego jądra. W końcu, czując, że partner zbliża
się do orgazmu, wyciągnął jego penisa z buzi, dokańczając ręką. Kise jęknął przeciągle,
ściskając kochanka. Ten zaś wbił się łapczywie w jego usta, nie przestając
poruszać dłonią, aż ten nie skończył trząść się w spazmach rozkoszy.
Gdy to się stało, model wlepił
w niego zamglone, pełne spełnienia tęczówki. Dopiero co mulat ugasił jego
pragnienie, a spotykając się z pełnym pożądana wzrokiem, na nowo poczuł gorąc,
tym razem rozlewający się w jego sercu, które zabiło mocniej. Jak w transie,
powoli obrócił kochanka na plecy i usiadł na nim okrakiem. Zaczął jeździć po
swojej dłoni językiem, chcąc jak najbardziej ją nawilżyć i w końcu objął nią
członka Aomine, drugą ręką zaczynając się rozciągać.
─ Potraktuj to jako
podziękowanie ─ sapnął, zwyciężając z zażenowaniem. Poniekąd wszakże spełniał
fantazję kochanka.
Gdy Daiki w przypływie zdrowego
rozsądku chciał znów zaprotestować, Ryota pocałował go przelotnie i wymruczał
do ucha, czując jak alkohol buzuje z jego żyłach, otumaniając pracę zwoi:
─ Chcę, żebyś mnie miał.
W tamtym momencie resztka
silnej woli mężczyzny stopniała niczym kostka lodu pozostawiona na słońcu.
Spiął mięśnie brzucha, aby unieść tułów do pozycji siedzącej. Wyciągnął szyję
przed siebie i pocałował kochanka namiętnie. Zaczął sunąć dłońmi po jego
rozgrzanym torsie, wyczuwając pod opuszkami palców żebra. W końcu zjechał nimi
na jego biodra, a następnie na, nie omieszkając delikatnie przeciągnąć po
jasnej skórze paznokciami, pośladki. Złapał za nie i powoli opuścił partnera na
swoją erekcję. Jęknął mu w usta, czując otaczające go, mokre i gorące wnętrze.
Model chwycił Aomine za
ramiona, przerywając na moment wszystkie czynności. Odetchnął ciężko, czując
jakby miał się zaraz ugotować i skulił się lekko, zaczynając na nowo czuć
podniecenie. Korzystając z czasu, jaki miał na przyzwyczajenie się, naznaczył
mulata jeszcze jednym, już nie tak krwistym, ale wciąż wyraźnym znakiem na
prawym obojczyku. Kiedy skończył przejechał palcem po śladzie, patrząc na niego
zadowolony i przygryzł wargę, spoglądając w końcu na kochanka. Oparł
przedramiona o jego barki i wplótł dłonie w ciemne włosy, zginając ręce w
łokciach. Ponowił pocałunek, wzdychając cicho, gdy zaczął się poruszać.
Ponieważ był pijany i nie wstydził się wcale, starał się robić to najbardziej
seksownie jak tylko się dało. Unosił biodra płynnie i nieco gwałtownie, by po
chwili opaść na kochanka bardzo powoli, tym samym wciąż zmieniając tempo. Po
pewnym czasie przyspieszył jednak, aby męskość mulata zaczęła mocniej drażnić
jego prostatę. Nie wiedział, jak wyglądał efekt finalny, jednak stwierdził, że
Daiki chyba był zadowolony.
Mulat przestał na moment
oddychać, niemal dusząc się przyjemnością, która rozchodziła się po całym jego
ciele i wywoływała dreszcze. Nie potrafił zapanować nad swoimi biodrami, które
mimowolnie wyrywały się do góry, dopasowując do ruchów kochanka. Czując, jak
napięcie w jego podbrzuszu wzmaga się boleśnie, sapnął głośno i wtulił twarz w
szyję Kise, którą zaczął całować bez opamiętania.
W pewnym momencie, kiedy
przeszła go wyjątkowo potężna fala ciepła i rozkoszy, warknął pod nosem
przekleństwo i pchnął Ryotę na oparcie sofy, napierając na niego swoim ciałem.
Chwycił jego biodra mocno w dłonie i narzucił znacznie szybsze tempo stosunku.
Cofał biodra i wdzierał się w wnętrze blondyna raz po raz, ponownie przenosząc
się z pocałunkami na jego wilgotne wargi. Oddychał spazmatycznie, drżąco
wypuszczając powietrze przez nos. Kierując się palącą potrzebą bliskości z
modelem, przeniósł ręce na jego talię, przytulając go mocno i wbijając się w
niego tak mocno, iż ten krzyknął z przyjemności, bezwiednie odrzucając głowę w tył
i zaciskając na jego włosach dłonie.
Model zapowietrzył się,
czując rozkoszny ból i objął kochanka drżącymi nogami. Z początku myślał, że
nie utrzyma ich na mulacie, jednak ten nieświadomie zajął się problemem. Z
każdym pchnięciem jego kulsz, Kise mimowolnie spinał mięśnie ud, jęcząc głośno
i zaciskając mocno powieki. Co jakiś czas wykrzykiwał imię Daikiego, straciwszy
rozum, jakby była to jedyna rzecz utrzymująca go na granicy, aby nie zatracić
się w przyjemności.
Miał wrażenie, że inaczej
oszaleje. Czuł się jakby Aomine rozdzierał go od środka, kawałek po kawałku,
zbliżając do krańca jego możliwości. Podobało mu się to, że mógł mu się oddać,
w pełni dając się mu zniewolić. Uwielbiał to, że mógł mu tak bezgranicznie
zaufać.
Każdemu wdechowi
powietrza towarzyszył ból. Z początku niewielki, rozrastał się, paląc płuca.
Serce Aomine łomotało w jego piersi tak, jakby chciało się z niej wyrwać,
pragnąc zaznać choć chwili spokoju. Ta jednak nie nadchodziła, bowiem każde
uderzenie organu zdawał się wzmacniać widok jęczącego pod kochankiem Ryoty.
Daiki przyglądał mu się spod wpół przymkniętych powiek. Jego gładka,
nieskazitelna skóra zroszona potem, uwydatnione, napuchnięte od zbyt
intensywnych pocałunków usta, lśniące, potargane blond kosmyki na twarzy, a w
końcu bursztynowe tęczówki, od których wręcz biły uczucia – to wszystko razem
sprawiało, że mulat tracił poczucie rzeczywistości, a jego organizm wręcz
panikował, nie doznawszy nigdy niczego tak silnego. Świadomość, że mógł złączyć
ich dwa ciała w jedno, sprawiając im przy tym nieopisaną przyjemność, była dla
niego tak mocnym psychicznie doznaniem, że reagowało na to całe jego ciało,
drżąc i rozstrajając jego uczucia na chaotyczne części pierwsze. Marzył, aby ta
chwila nigdy się nie skończyła. Jednak każde pchnięcie bioder, każdy dotyk,
każde wzajemne obtarcie ich skóry ze sobą, niosące za sobą impulsy elektryczne,
było paroksyzmem uczuć, z każdą chwilą wzbierających i potęgujących rozkosz.
Nagle Daiki zdecydowanie
zwolnił rytm swoich ruchów, ograniczając je do powolnych, intensywnych,
głębokich pchnięć, kiedy poczuł, że za moment znajdzie się na skraju. Rozłączył
ich splecione ze sobą języki i nacierające na siebie usta, aby przesunąć je do
ucha swojego chłopaka i wysypać w nie ochryple:
─ Jeśli mnie nie powstrzymasz,
zaraz dojdę w tobie.
─ Zrób to ─ sapnął szybko
Ryota.
Kiedy mulat spojrzał na
niego niepewnie, Kise wbił w niego rozpalone spojrzenie i złapał go mocno za
kark, wbijając w niego paznokcie.
─ P-po prostu... nie
przerywaj ─ dodał ze wstydem, nie mogąc oderwać od kochanka oczu.
Po tej sytuacji Daiki
zatrząsł się mimowolnie, po czym westchnął ciężko i wtulił twarz w zagłębienie
szyi kochanka, ponownie przyspieszając ruchy bioder. Za którymś z kolei razem,
gdy zagłębił się w ciasne wnętrze Kise, doszedł, nawet się tego nie
spodziewając. Momentalnie przeszyła go dzika rozkosz, rozchodząc się po całym
ciele, sprawiając, że cały się spiął. Mimo to nie przestawał wchodzić w
blondyna, póki nie doprowadził go na skraj. Jęknął gardłowo, kiedy ten zacisnął
wokół jego członka mięśnie, uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch. Aomine dopiero
po chwili się z niego wysunął, łapiąc się na tym, że nie oddycha. Zbeształ się
za to w myślach, zaczerpując głęboki wdech. Czując na swoich zdrętwiałych
nogach, na których z powrotem znalazł się Ryota, swoje wypływające z niego
nasienie, warknął coś sam do siebie pod nosem. Kise podejrzewał, że było to
przekleństwo, jednak nie zrozumiał go, ogłuszony przyjemnością, która wciąż
promieniowała wewnątrz jego ciała.
─ Przepraszam, że
zapomniałem o kondomie ─ westchnął Daiki, mocno przytulając drżącego chłopaka
do siebie. ─ Musimy iść się umyć...
─ Nie mam siły ─ odmruknął
zmęczony model, automatycznie wtulając się w kochanka. W głowie miał pustkę, w
której dało się zobaczyć jedynie przebłyski niedawnego zbliżenia, więc pijany chłopak
nie mógł zebrać myśli. ─ Chodźmy spać ─ dodał nadal drżącym głosem, ziewając
─ Zaraz pójdziemy ─
mruknął mulat, który również ziewnął, zarażony tym od blondyna. ─ Ale najpierw
prysznic, jesteśmy cali w spermie ─ westchnął, zwięźle unaoczniając kochankowi
powagę sytuacji.
Model patrzył na niego z
wyrzutem i jęknął nagle cierpiętniczo, wywracając oczami.
─ Ja nigdzie nie idę ─
zarzekł się. ─ To twoja robota, ty się teraz martw ─ powiedział, starając się utrzymać
w górze powieki. Przytulił się do mulata i mruknął, przysypiając już: ─ Zanieś
mnie.
─ Ja pierdolę,
przysięgam, gdybyś był w tej chwili kimkolwiek innym, wyrzuciłbym cię przez
balkon ─ warknął Daiki, mobilizując się do tego, by wstać.
Trzymając pewnie w swoich
ramionach na wpół śpiącego modela, zniósł go do łazienki, stawiając na końcu
pod prysznicem. Sam dołączył do niego po chwili, podtrzymując go. Obmył ich
szybko, nie mocząc nawet włosów żadnego z nich, po czym klnąc pod nosem, wytarł
i przeniósł Ryotę do sypialni, i rzucił go na łóżko.
─ Będziesz sponsorować rehabilitację
mojego kręgosłupa ─ mruknął jeszcze, nim położył się koło modela.
─ Yhym… A ty mi będziesz
leczył hemoroidy... ─ mruknął sennie, najwyraźniej mając słowa kochanka w
poważaniu i oplótł się wokół niego jak rasowy wąż.
─ Głupek.
Daiki pokręcił głową
zrezygnowany, po czym odwzajemnił uścisk. Nastawił jeszcze budzik w telefonie,
który zgarnął po drodze do sypialni. Dopiero potem zaczął głaskać modela po
nagich plecach, które ten specjalnie nadstawił.
─ Hej... Dzięki za
dzisiaj ─ wymruczał, mając nadzieję, że Kise jeszcze nie śpi i zarejestruje
gdzieś w pamięci jego słowa.
─ Yhm... Ja ciebie też ─
odparł blondyn niewyraźnie, sepleniąc. ─ Dobranoc… ─ dodał cicho, momentalnie
usypiając.
Daiki znieruchomiał na
chwilę i przestał gładzić plecy Ryoty. W myślach poddał analizie słowa, które
przed chwilą usłyszał. Zmarszczył delikatnie brwi i przygryzł wargę. Jego
wnętrze zalała fala przyjemnego ciepła, a serce przyspieszyło swoje bicie po raz
kolejny tego dnia. Przez chwilę nie mógł normalnie zaczerpnąć oddechu, a kiedy
w końcu mu się to udało, wyrzucił z siebie powietrze ze świstem. Spojrzał na
kochanka, który usnął już, ufnie wtulony w jego pierś.
─ Cholera… Miękka klucha,
hę? ─ mruknął sam do siebie, wspominając, co dziś powiedział o nim Reo.
Mibuchi miał rację. A co
najgorsze, mulat jakoś nie potrafił się tym przejąć.
*
Kise obudził się chwilę przed
dziesiątą, przecierając sennie oczy. Głowa pulsowała mu nieznośnym bólem, a w
gardle czuł, jakby osadził mu się na ściankach piasek. Wizja wstania była
jednak gorsza niż powolna śmierć z pragnienia, więc model podążył wzrokiem w
górę torsu mulata, na którym leżał i przyjrzał się jego śpiącej, spokojnej
twarzy. Mężczyzna marszczył lekko brwi, co jakiś czas cicho mrucząc coś pod
nosem. Blondyn widząc wgłębienie między brwiami Daikiego, przytknął doń
delikatnie palec i parsknął śmiechem, gdy czoło mężczyzny całkowicie się
wygładziło.
W końcu znudziło mu się
bawienie twarzą chłopaka, więc stwierdził, że nie da rady już siedzieć z kacem
bez wody w ustach. I właśnie wtedy, gdy chciał się rozciągnąć, przeszył go
ogromny ból. Kise syknął głośno i marszczył brwi. Uderzył mulata z całej siły
poduszką w twarz i warknął:
─ Ty świnio! To jest
karalne, wiesz?
Daiki zerwał się do siadu
i rozejrzał nieprzytomnie, początkowo myśląc, że Ryota kieruje swoje słowa do
kogoś innego. Dopiero po, bolesnej dla jego głowy, chwili, zorientował się, że
chodzi tu o niego.
─ He...? O co ci chodzi? ─
spytał sennie, przecierając jedno oko pięścią.
─ O co mi chodzi? ─ syknął
Ryota, starając się wygramolić z łóżka, warcząc przy tym pod nosem. ─ O gwałt!
─ powiedział ze złością, odwracając do niego głowę, gdy siedział już na krańcu
łóżka.
Zerwał się z zamiarem
wyjścia z sypialni, ale kolana ugięły się pod nim, a drżące uda zdradziły zaufanie
właściciela, przez co blondyn osunął się na ziemię zaskoczony.
─ Ja pierdolę, jaki
gwałt! ─ zawołał Daiki. Poczuł nagły ucisk w klatce piersiowej, jednak nie
przejął się nim.
Wstał z łóżka i obszedł
je, aby móc kochankowi wstać, a raczej – chwycić go w pół i z powrotem usadzić
na łóżku.
─ Nie było żadnego
gwałtu, głupku! Naprawdę myślisz, że mógłbym cię przelecieć, gdybyś tego nie
chciał? ─ warknął, wytracony z równowagi tym, że Ryocie coś takiego w ogóle
przewinęło się przez głowę.
─ Sam się przyznałeś! ─ fuknął
Kise, próbując się wyplątać z rąk kochanka. ─ Nie uprawialiśmy seksu, tylko
mnie przeleciałeś ─ powiedział obrażony i odwrócił głowę.
─ Co ty, baba? Obrażasz
się za użycie synonimu...? ─ spytał retorycznie i wywrócił oczami, bezsilnie
odwracając się do swojego adwersarza tyłem.
Zamknął oczy i policzył
do dziesięciu, oddychając głęboko. Starał się uspokoić i trzymać emocje na
wodzy. Nie chciał się kłócić, w końcu tak naprawdę nie mieli o co. Obrócił się
do blondyna ponownie przodem, splatając ręce na piersi.
─ Nie pamiętasz już, jaki
byłeś napalony? Jeszcze moment, a to ty byś mnie tam zgwałcił.
─ Nic nie pamiętam ─ fuknął
na niego i zmierzył sceptycznym wzrokiem. ─ I wypraszam sobie! Nie byłbym
zdolny do czegoś takiego ─ żachnął się i dodał szybko: ─ Sam bym sobie tak
tyłka nie rozpruł... Pewnie ledwo kontaktowałem ─ mruknął pod nosem.
─ Słuchaj no, skarbie.
Daiki zbliżył się do
modela o krok, po czym chwycił w dłoń jego podbródek i przyciągnął do siebie,
zaczynając tracić resztki cierpliwości.
─ Wczoraj, kiedy Reo i
Pierre sobie poszli, spytałem grzecznie, czy chcesz iść spać. Zaprzeczyłeś, a
potem zacząłeś mnie prowokować, więc sytuacja wydała mi się aż nazbyt klarowna.
Mówiłem, że nie będziemy uprawiać seksu, bo jutro wybieg, więc zrobiłem ci
loda, ale ty potem wlazłeś na mnie i po prostu dałeś jasno do zrozumienia,
czego chcesz, więc wszelkie pretensje kieruj do samego siebie ─ wyrzucił na
jednym wydechu, patrząc modelowi z powagą i determinacją w oczy.
─ N-nie zrobiłbym tak...
─ zarzekł się Kise, spuszczając wzrok. Dobrze wiedział, że potrafił być bardzo
rozrywkowy po alkoholu, ale nie podejrzewałby się o tak wyuzdane rzeczy. ─
Chyba... ─ mruknął zawstydzony, gdy pod wpływem słów mulata napłynęły do niego
niewyraźne obrazy zeszłej nocy.
Czuł na sobie wzbudzający
poczucie winy wzrok kochanka. Podrapał się po głowie i spojrzał na niego
przepraszająco.
─ N-no, ale postaw się w
mojej sytuacji... ─ zaczął się bronić. ─ Nic nie pamiętasz, ja na ciebie lecę,
a ciebie boli tyłek, jakbyś usiadł na dynamicie.
─ Ale zrobiłeś ─ warknął
mulat, w dalszym ciągu zły. Puścił podbródek swojego chłopaka, ale nie
zwiększył odległości między nimi. ─ I jasne, rozumiem to wszystko, ale to nie
powód, żeby zaraz rzucać oskarżeniami o gwałt, zwłaszcza, że jesteśmy w związku.
Myślałem, że to coś znaczy ─ dodał na koniec, specjalnie, aby zagrać Ryocie na
emocjach.
─ Znaczy!
Blondyn najwyraźniej
szybko zapomniał o dąsaniu się. Chwycił mulata za twarz, ale po chwili
opamiętał się i puścił go.
─ Przepraszam ─ mruknął,
spuszczając głowę.
─ Jest za co ─ burknął
Aomine, udając obrażonego. Jemu samemu wystarczył widok skruchy kochanka, aby
wybaczyć mu bezpodstawne oskarżenia, jednak postanowił jeszcze trochę podrążyć
temat, aby podobne myśli więcej nie naszły jego chłopaka. ─ Jeśli chcesz, nie
ma problemu, mogę obiecać, że nie będę więcej uprawiać z tobą seksu, kiedy się
spijesz, nawet, jeślibyś błagał.
─ Od razu nie… ─ zaczął
Kise i zarumienił się. ─ Może po prostu... N-nie tak ostro ─ mruknął ze wstydem
i odwrócił wzrok.
Daiki stłumił parsknięcie
za poważnym, niewzruszonym wyrazem twarzy.
─ Ale to ty nadawałeś
tempo.
─ C-co? ─ Spojrzał na
niego zaskoczony. ─ N-nie, nie ma mowy, że ja tak... tak sam? ─ spytał
czerwony.
─ Mhmm.
Mężczyzna uległ
pokusie, aby pochylić się nad nim, pocałować krótko, aczkolwiek namiętnie.
Spojrzał kochankowi głęboko i zuchwale w oczy, uśmiechając się przy tym
prowokacyjnie. Następnie wymruczał swoim zachrypniętym, głębokim głosem tak, że
Ryotę aż przeszły ciarki:
─ Ty bezwstydniku…
─ W-weź.
Kise odepchnął go od
siebie, tracąc oddech z zażenowania.
─ I tak ci nie wierzę
─ burknął mało przekonująco.
─ Zobaczysz, jeszcze
ci się przypomni ─ zaśmiał się Daiki, uśmiechając triumfalnie. ─ Ale radzę ci
się na to przygotować, czegoś takiego nie miałem nawet w arsenale swoich
fantazji łóżkowych ─ podkoloryzował złośliwie.
─ Przestań ─ poprosił
załamany i schował twarz w dłoniach. ─ Nie chce tego słuchać.
─ Może po prostu
zatkaj mi usta? ─ zasugerował, dwuznacznie poruszając brwiami, wewnątrz siebie
dusząc się ze śmiechu. ─ Jak wczoraj.
─ N-nie mam zamiaru! ─
krzyknął zdesperowany i odepchnął twarz mulata od siebie. ─ Pewnie sam byś
chciał ─ próbował mu dociąć.
─ Powtórki z wczoraj?
Czemu nie, ale może poczekajmy z tym, aż twoje tyły wydobrzeją ─ powiedział
spokojnie, po czym mrugnął do niego i ruszył ku wyjściu z sypialni, śmiejąc się
pod nosem.
Ryota rzucił w niego
sfrustrowany poduszką, gdy ten zniknął z jego pola widzenia.
─ I nie wracaj! ─
krzyknął za nim, próbując uspokoić oddech.
Daiki skierował swoje
kroki do kuchni, gdzie skorzystał ze swojego ekspresu, przyrządzając cappuccino
i latte macchiato. Kiedy kawy były w trakcie parzenia, wszedł na telefonie na
swój profil na Instagramie, dziwiąc się, ile serduszek nabiło mu od wczoraj przy
zdjęciu, które w ramach wyzwania zmuszony był wstawić. Podejrzewał, że było to
kwestią tego, iż było to jego pierwsze, i zapewne ostatnie, selfie, które dodał
na profil. Zaśmiał się ponownie, kiedy w jego głowie na nowo odtworzyły się
sceny z wczorajszego wieczora. Od kolacji z Reo i Pierre, przez grę w butelkę,
aż do jednego z najlepszych stosunków, jakie przeżył. Co do tego, nie miał
żadnych wyrzutów z powodu zjadliwych komentarzy, którymi tak niedawno uraczył
swojego chłopaka. Po drobnej sprzeczce, która między nimi zaszła, poprawiły mu
one humor na dobre.
Posłodził latte
macchiato nieprzyzwoitą ilością cukru, chwycił oba białe, ceramiczne kubki w
dłonie i ruszył do sypialni, profilaktycznie zatrzymując się w wejściu – na
wypadek, gdyby blondynowi zachciało się po raz kolejny rzucić w niego poduszką.
─ Zrobiłem kawę ─
oznajmił. ─ Ale miałem już nie wracać, więc…
─ Daj. ─ Kise wyciągnął
w jego stronę ręce, nie zwracając uwagi na nic, poza pragnieniem. ─ Daj mi ─
poprawił się, trochę grzeczniejszym, ale zdystansowanym tonem.
─ Masz.
Aomine poszedł do
łóżka, na którym, w niezmienionej pozycji, dalej siedział kochanek, świecąc
przed nim swoim nagim ciałem. Mulat podał mu kubek z posłodzonym napojem, a
swój odstawił na szafkę nocną, przed wypiciem postanawiając na siebie założyć
coś więcej, aniżeli siedzieć w samych bokserkach, jak jego chłopak. Mulat
wciągnął na siebie luźny, ciemnoszary, welurowy t-shirt, który wyciągnął z
szafy. W sypialni znajdowała się ona, aby służyć mu w przypadkach, kiedy aby
coś na siebie założyć na „już”, do garderoby miał za daleko.
Kiedy już zakrył swój
tors, wszedł na łóżko i usiadł za Kise, aby móc raczyć się kawą na przemian ze
znaczeniem jego pleców mokrymi pocałunkami.
─ Śliczny jesteś ─
mruknął, czując w sobie nagle palącą potrzebę poinformowania o tym kochanka.
Kise szybko złapał za
kubek ze swoim napojem, aby zająć czymś ręce. Znów poczuł, jak zaczyna
pąsowieć, więc poprawił go szybko:
─ J-jak już, to
przystojny.
Daiki upił łyk kawy i
roześmiał się, odsunąwszy na pewną odległość od pleców modela.
─ Przystojny dla
innych. Śliczny dla mnie.
Ryota westchnął i
odchylił się do tyłu, kładąc mu się na nogach. Przymknął oczy i powiedział z
delikatnym uśmiechem:
─ Miałem dzisiaj taki
dziwny sen…
─ Jaki?
Daiki zaczął wolną
dłonią gładzić kochanka po włosach, nie mogąc nadziwić się, jak miękkie one są
w dotyku.
─ Ciężko mi to
opisać... ─ zaczął podekscytowany, otwierając oczy. ─ To były w zupełnie inne
czasy! Pracowałem w jakimś wyszukanym hotelu dla VIPów jako jakiś muzykant.
Dasz wiarę? Ja muzykantem…! ─ parsknął. ─ I ty też tam byłeś! ─ dodał z
ekscytacją. ─ Kurcze, jakie to było realistyczne... Nawet tańczyliśmy razem do
takich starych kawałków!
─ Fascynujące… ─
ziewnął mulat.
─ No wiesz? ─ fuknął
Kise. ─ We śnie byłeś bardziej romantyczny ─ dodał i skrzyżował ręce na piersi.
─ Hej, przecież
żartuję ─ parsknął Aomine, po czym jednym haustem dopił swoje cappuccino.
Odstawił pusty kubek na szafkę nocną i pochylił się, aby cmoknąć blondyna w
czoło. ─ Cieszę się, że śniło ci się coś fajnego ─ powiedział z lekkim
uśmiechem, odsuwając wszelkie złośliwości na bok. ─ Tylko nie przepadam za
starymi kawałkami ─ dodał po chwili namysłu.
─ No to pozamiatane ─
westchnął teatralnie Kise. ─ Nie ma już dla nas nadziei ─ dodał, przykładając
rękę do czoła i próbując się nie uśmiechać. ─ Pewnie wolisz Justina Biebera...
─ Niespecjalnie ─
parsknął. ─ Ale Reo owszem ─ dodał poważnie.
Ryota stłumił śmiech i
poderwał się, aby upić łyk kawy. Nagle usłyszał dzwonek swojej komórki,
dochodzący do niego gdzieś z głębi mieszkania. Westchnął, stwierdzając, że nie
będzie katował swoich tylnych partii ciała i nie wstanie, dopóki to nie będzie
konieczne. Opadł więc z powrotem na kochanka i spytał:
─ Stresujesz się?
─ Hm. Może trochę ─
odparł po uprzednim zastanowieniu się. ─ Staram się podejść do tego na chłodno.
Zrobiłem wszystko, co tylko mogłem, żeby o dzisiejszym wieczorze było głośno.
Mam nadzieję, że będzie, ale w tym pozytywnym sensie. Wiesz, jeśli stanie się
coś niespodziewanego, to i tak nie mam na to wpływu. Będzie jak będzie. A ty
jak się czujesz? Dasz radę w ogóle chodzić?
─ Oczywiście, że tak ─
burknął blondyn. ─ Jestem twardy! ─ dodał zawzięcie i przypomniał sobie
sytuację sprzed kilku minut, w której wstając, wylądował na podłodze. ─ Muszę
tylko sobie trochę poleżeć… Jestem zmęczony ─ wyjaśnił niesprawnie.
─ Okej.
Westchnął i przeczesał
włosy kochanka dłonią, myśląc intensywnie.
─ Myślisz, że kąpiel
pomoże ci dojść do siebie? ─ spytał nagle.
─ Nie wiem ─ przyznał
blondyn i uniósł się lekko, aby pocałować go w usta. ─ Ale brzmi naprawdę
kusząco ─ stwierdził, gdy się od niego odsunął.
Odstęp pomiędzy nimi
nie utrzymał się zbyt długo, bowiem Daiki, czując niedosyt, naparł na modela i
pocałował go ponownie, przytrzymując delikatnie dłonią jego podbródek.
─ Mogę cię nawet
zanieść ─ wymruczał. ─ Wolisz wannę czy prysznic? ─ spytał jeszcze, patrząc mu
w oczy spod uchylonych powiek.
─ Ja jestem za wanną ─
mruknął, czując się miło rozpieszczony. Bez słowa rozłożył na boki ręce i
uśmiechnął się dumny z siebie, czekając aż kochanek weźmie go na ręce.
─ Dobra, to poczekaj,
napuszczę wody.
Aomine skwitował
rozłożone ręce Kise pobłażliwym uśmiechem, po czym zwlókł się z łóżka i poszedł
do łazienki, by zatkać wannę i odkręcić kran. Uwielbiał z niej korzystać, a
zwłaszcza używać funkcji do hydromasażu, jednak rzadko kiedy miał na to czas.
Zdecydowanie częściej kąpał się pod prysznicem, na wannę pozwalając sobie
jedynie wtedy, gdy następnego dnia miał wolne.
Wrzucił do powoli
wzbierającej, ciepłej wody odrobinę soli do kąpieli o intensywnym zapachu
wanilii i zamieszał w niej dłonią. Wytarł ją o ręcznik, który wisiał na
wieszaku obok. Następnie zgasił w pomieszczeniu górne światło, pozostawiając
zapalone jedynie klimatyczne, ciepłe lampki wokół lustra. Uznał, że chwila
relaksu dobrze zrobi zarówno Ryocie, jak i jemu samemu.
W drodze powrotnej do
sypialni ściągnął z siebie T-shirt, który odrzucił na łóżko, po czym złapał
Kise wpół i przerzucił go sobie przez ramię, niosąc do łazienki.
─ Czuję się upolowany
─ zaśmiał się Kise i zamachał bezwiednie rękami. ─ W sumie strategiczna
pozycja... ─ dodał po chwili i nim Daiki zdążył spytać, o co mu chodzi, Ryota
klepnął go w tyłek, śmiejąc się głośno.
Aomine wywrócił tylko
oczami, darując sobie jakikolwiek komentarz. Kiedy znaleźli się już w
zaciemnionej łazience, mulat odstawił Kise na ziemię, niby przypadkiem ciągnąc
za jego bokserki, tak, że zsunęły mu się one aż do kolan. Blondyn stał jednak
niewzruszony, starając się to potraktować jak sesję. Nie potrafił jednak
zachować spokoju przy mulacie tak, jak podczas sesji, więc mimowolnie zaczęły
go piec policzki. Szybko przełożył nogi przez materiał i odwrócił się w stronę
wanny, nieporadnie do niej wchodząc. Usiadł na dnie, zostawiając miejsce dla
mulata, i zaciągnął się intensywnym zapachem wody.
Daiki ściągnął z
siebie bieliznę powoli, po czym, nie spiesząc się ani trochę, dołączył do
modela. Usiadł za nim i przylgnął do jego pleców, całując go w szyję.
─ Masz pomysł na to,
co możemy porobić do piętnastej? ─ mruknął, rozkoszując się ciepłem wody
otaczającym jego ciało.
─ Chciałbym w końcu z
tobą zagrać ─ mruknął Kise z aprobatą, czując na skórze język kochanka. ─ Ale
znowu jestem kontuzjowany… ─ zaśmiał się.
─ Masz rację ─
westchnął. ─ Już o tym zapomniałem... Teraz, po Fashion Weeku, będę mieć
luźniej w pracy, więc pewnie nam się w końcu uda.
Przesunął dłonią po
udzie modela, aż dotarł do jego kolana, które ścisnął lekko.
─ Trzymam cię za słowo
─ odpowiedział i zamruczał z aprobatą, opierając głowę na jego ramieniu. ─ Cofam
co wcześniej powiedziałem ─ dodał po chwili zastanowienia. ─ Sole do kąpieli,
masaż, klimatyczne oświetlenie... Miło.
Daiki uśmiechnął się
pod nosem. Zamiast odpowiedzi zapragnął mu pokazać, że może być jeszcze milej.
Zaczął leniwie wodzić dłonią po jego plecach, a ustami obcałowywać szyję. Kiedy
w końcu wanna napełnia się wodą po same brzegi, Aomine nabrał na dłonie swojego
żelu o ostrym, męskim zapachu i zaczął nimi wodzić po całym ciele kochanka.
Podobnie postąpił z szamponem, w tym wypadku ograniczając zakres swoich ruchów
tylko do skóry głowy blondyna. Kiedy jego włosy w całości pokrywała już piana,
mulat spłukał mu ją, uważając, aby nie spłynęła do oczu. Ostatnie kilka minut
przeznaczył na to, aby kochanek odwdzięczył mu się podobnymi zabiegami.
Wyszli z wanny po
godzinie, umyci, wypoczęci i w bardzo dobrych nastrojach. Aomine wytarł modela
dokładnie, po czym skupił się na osuszaniu swojego ciała, przy okazji eksponując
je przed Ryotą. Kise zmierzył go bezwstydnym wzrokiem i uśmiechnął się niewinnie.
Podszedł do Aomine i cmoknął go w ramię.
─ Prowokator ─ mruknął,
patrząc mu pewnie w oczy. Nieco rozleniwiła go tak kąpiel, więc czuł się bardzo
spokojny i odprężony.
─ Jaki tam prowokator
─ zaśmiał się Aomine, udając szczerze zdziwionego. ─ Po prostu masz do mnie
słabość ─ powiedział i uśmiechnął jednym kącikiem ust.
Blondyn wspiął się na
palce i zbliżył do jego twarzy.
─ Lubię starszych... ─
wyszeptał kokieteryjnie, owiewając mulata gorącym oddechem. ─ Wzbudzają we mnie
litość i chęć zaopiekowania się ─ dodał, psując wszystko.
─ To samo mógłbym
powiedzieć o szczeniakach takich jak ty, co to oskarżają o gwałt, a sami się
dali. Nic, tylko się litować ─ odgryzł się, mrużąc oczy.
─ No to się dobraliśmy
─ prychnął model i spojrzał na Aomine wygłodniale. Pochylił się w jego stronę z
zamiarem pocałowania, jednak przerwał mu dźwięk dzwonka telefonu.
Westchnął, cofając
się.
─ Kto znowu... Nie ma
mnie ─ wzruszył ramionami i ponowił czynność, którą mu przerwano.
Daiki odwzajemnił
pocałunek, jednak po chwili go przerwał, obracając twarz w stronę źródła dźwięku.
─ Odbierz ─ westchnął
tylko.
─ Nie chcę... ─ jęknął,
ale Daiki nie dawał za wygraną i zaczął go szczypać. Model ruszył więc krzywiąc
się i odszukał telefon. Znalazł go w salonie i podszedł do niego zrezygnowany.
Szybko zmienił mu się nastrój, gdy zobaczył numer domowy.
─ Halo, halo? ─ zaczął
radośnie.
─ Albo wycofasz
zeznania, albo nie masz już czego szukać w naszym domu ─ usłyszał męski, niski
głos.
Zbladł i bardziej
stwierdził, niż spytał:
─ Tata? ─ Przełknął
ciężko ślinę. ─ O czym ty mówisz? ─ spytał zbyt zszokowany, aby sam się
domyślić. W końcu nie odzywali się do siebie od trzech lat.
─ Pójdziesz do sądu i
wycofasz wszystkie zeznania. Mój syn nie przyzna się przed całym światem do
czegoś takiego ─ warknął ojciec, na co Kise mimowolnie się skulił i rozejrzał
szybko po pokoju. Upewniając się, że nie ma w nim Aomine, nieco się uspokoił.
Zanim zdążył cokolwiek
odpowiedzieć, Ryujin znów się odezwał:
─ Chcesz mnie okryć
większą hańbą? Mało już narobiłeś?
─ Tato... ─ zaczął
Ryota, chcąc przerwać jego potok słów. ─ Przecież wiesz, że to nie tak ─ westchnął,
czując, jak zaczyna go boleć głowa.
─ W takim razie choć
raz zachowaj się jak mężczyzna. Mój syn poradziłby sobie z tym problemem sam.
Nie szukał większego pogłosu.
─ Czy ty siebie w
ogóle słyszysz? zapytał zdezorientowany,
masując się wolną ręką w skroń. Starszy jednak zdawał się pozostawać głuchy na
jego słowa.
─ I nie chcę więcej
czytać o twoim obecnym partnerze ─ dodał zły. ─ Jak możesz mi to robić? ─ spytał
bezradnie, na co modela ścisnęło w gardle. Poczuł, że mężczyzna po drugiej
stronie zaczyna tracić swoją beznamiętną skorupę i otwiera przed nim uczucia.
─ Nie chcę niczego
zmieniać. Przepraszam... Proszę, żebyś to zaakceptował. Jestem szczęśliwy... ─
powiedział ostrożnie. ─ I ty w końcu też mógłbyś być. Nie ma w tym nic złego.
─ Mój syn nie może być
z mężczyzną!
─ Twój syn nie jest
rzeczą i ma swoje życie ─ warknął Ryota, ulegając presji.
─ Nie będziesz się
wypłakiwał całemu światu, że chciałeś dać komuś dupy, ale ci się nie spodobało
─ uciął ojciec lodowatym tonem. Słysząc, że Kise przytkało, zakończył rozmowę.
─ Jeśli tego nie zrobisz, nie masz prawa zbliżyć się do Ryouko ─ usłyszał na
koniec, chwilę przed dźwiękiem kończącym połączenie.
Model patrzył długi moment na wyświetlacz i
próbował zrozumieć sytuację. Wziął płytki oddech i poczuł ogromny żal i złość
do rodzica. Przygryzł wargę i spojrzał na jedyną ważną dla niego osobę, na
którą nie miał wpływu jego ojciec, a która właśnie weszła do salonu.
─ Hej, wszystko gra? ─
spytał Daiki, podchodząc do chłopaka. Miał na sobie jedynie bokserki; wycierał
wilgotne wciąż włosy przewieszonym przez ramię ręcznikiem. Patrzył na Kise z
troską i uwagą.
Z tym zwykłym, luźno
rzuconym pytaniem, Kise zderzył się z rzeczywistością i, wlepiając w mulata
ciężki do ocenienia wzrok, stawił się przed przytłaczającym pytaniem: Co mam teraz zrobić. Wystarczył jednak
krótki moment, gdy spojrzał w pełne mieszanych emocji granatowe tęczówki i
uśmiechnął się smutno.
Ryota właśnie wybrał.
─ Nie, jeśli czegoś
nie zjem... Umieram z głodu i mam kaca ─ powiedział kwaśno. Wstał i wtulił się
w Daikiego, rzucając przeklęty telefon na sofę.
Aomine uśmiechnął się
ciepło i odwzajemnił uścisk. Pogładził Kise po włosach, by zaraz schylić się i
pocałować go krótko w usta.
─ Jasne. To chodź,
zrobię śniadanie.
Jejciu jak słodko
OdpowiedzUsuńI to nawiązanie do OS ^_^
Rozdział boski...opłacało się tyle czekać
Raduję się że wróciłyście <3
Pozdrawiam i życzę weny ♡♡♡
Dziękuje(my)bardzo! 💖
UsuńMilutko, że się spodobało i dziękujemy za wytrwałość w czekaniu!^ ^´ 💖