Flesz | rozdział 15

Model obudził się bez niczyjej pomocy, przecierając twarz dłonią. Gdy w końcu otworzył oczy, miał przed sobą drzwi i klatkę z Yoko, który drzemał spokojnie zwinięty w kłębek. Kise drgnął i poczuł ciężar na swojej talii. Nie musiał spuszczać wzroku, aby wiedzieć, do kogo należała ręka, która go oplatała.
I to mu się strasznie podobało.
Chwilę gładził ramię kochanka i wsłuchiwał się w jego oddech, który odczuwał również na swoim karku w postaci ciepła miło rozchodzącego się po skórze. Nie wiedział, która godzina. Żaden z nich nie miał też przy sobie telefonu. Obydwa zostały na dole, porzucone w czasie ich ekscytującej wędrówki do sypialni. Uniósł więc ostrożnie rękę partnera i wyplątał się z jego uścisku, uważając, żeby go nie obudzić. Nie udało mu się to jednak, bo Aomine nieświadomie zwiększył tylko nacisk. Po kilku nieudolnych próbach Ryota westchnął i spasował.
─ Aominecchi ─ powiedział cicho. ─ Wypuść mnie ─ dodał, obracając się nieporadnie w jego ramionach.
Nie słysząc odpowiedzi, ani nie widząc jakiekolwiek reakcji, pocałował go krótko, kładąc mu rękę na policzku.
─ Daiki... Muszę wstać.
─ Co...? Gdzie ty chcesz iść, przecież jesteś u siebie ─ ziewnął mulat, tylko mocniej przyciskając do siebie ciało modela. Nie otworzył nawet oczu, wygodniej wtulając się w tors partnera niczym ulubioną poduszkę.
─ Do łazienki... ─ odparł Kise, starając się wyrwać. ─ No puść mnie nooo... ─ jęknął zdesperowany.
─ Mhmm, zaraz ─ mruknął, dodatkowo przerzucając przez biodro Kise nogę, aby tylko utrudnić mu wstanie z łóżka
─ Aominecchi! ─ warknął Kise desperacko. Próbował uszczypnąć kochanka, ale na nic się to nie zdało.
─ Jeny, nie spinaj się tak ─ sapnął w końcu Daiki i dał za wygraną. Puścił kochanka i obdarzył go poirytowanym spojrzeniem. Wywrócił oczami, po czym przewrócił się na drugi bok i wsunął twarz w poduszkę z głośnym westchnięciem. Mimo iż była miększa, była też o wiele zimniejsza od blondyna, nie wspominając już o zapachu.
Kise uporał się szybko z problemem i wrócił pod ciepłą kołdrę zaopatrzony w telefony, trzęsąc się z zimna. Zapomniał włączyć na noc ogrzewanie i zdążył zmarznąć po drodze.
─ Zimno ─ jęknął kochankowi do ucha.
─ Trzeba było nie pić wczoraj tyle, to byś nie musiał sikać i latać teraz po zimnie ─ mruknął Aomine w swoją poduszkę.
Ryota wywrócił oczami i przyłożył do pośladka mulata lodowatą stopę, z satysfakcją patrząc, jak szybki ma to skutek w jego zachowaniu.
─ Ja pierdolę, za co?!
Daiki w sekundę poderwał się z miejsca i odsunął od kochanka jak najdalej, obrzucając go złym spojrzeniem.
─ Za burczenie ─ zaśmiał się Kise, po czym przysunął do mulata. ─ Wracaj tu ─ dodał po chwili leżenia w bezruchu.
Daiki zmierzył kochanka dość ostentacyjnym wzrokiem, po czym westchnął cicho, jakby chciał tym niemo zapytać ,,Czemu właśnie ja?”, po czym zsunął się w głąb łóżka i objął chłodne ciało modela, obdarzając go przy tym pocałunkiem w zmarznięte usta.
─ Mmm ─ mruknął Ryota. ─ Tu mi dobrze ─ zachichotał i wtulił się w niego z lubością, ponawiając pieszczotę.
Aomine kontynuował leniwie pocałunek, aż w końcu zakończył go, aby przenieść się na szyję blondyna. Przesunął nosem od jego żuchwy aż do obojczyka, a następnie zassał się na skórze tuż nad nim. Stworzył małą, krwisto-czerwoną malinkę, którą na koniec polizał. Model westchnął i dotknął śladu z nikłym uśmiechem. Przymknął oczy i wplótł dłoń we włosy kochanka. Uwielbiał to robić i patrzeć, jak mulat na moment mrużył przy tym oczy. Mężczyzna mruknął cicho z aprobatą i zwężył uścisk, jakim obdarzał kochanka. Cmoknął go w kącik ust i przejechał dłonią po jego biodrze.
─ Jakie plany na dzisiaj? ─ spytał cicho.
─ Na dzisiaj... ─ zamyślił się Kise i obrócił ich, wspinając się na kochanka. Usiadł mu na biodrach, opierając się dłońmi o jego brzuch i pochylił się nad mulatem ze zmysłowym uśmiechem, całując namiętnie.
Nagle drgnął i zastygł w miejscu, prostując się szybko.
─ Cholera ─ przeklął, pospiesznie wstając z niego i chwytając za telefon, który wcześniej ze sobą przyniósł. Wyświetlacz posłusznie rozświetlił się, ukazując godzinę. ─ Cholera! ─ warknął spanikowany i wstał chaotycznie z łóżka, omal nie upadając. Zaczął pośpiesznie się ubierać i powiedział, nie patrząc na skonsternowanego kochanka.
─ Egzamin, Aominecchi! Egzamin!
─ Co…? Jaki egzamin? ─ zdziwił się Daiki, siadając na skraju łóżka.
─ Na pilota…! ─ jęknął Ryota, wciągając na biodra bieliznę i czarne spodnie. Podszedł pędem do szafy i wyszarpał prostą koszulę z wieszaka, którą zaczął na siebie zakładać.
─ Zjesz beze mnie, ok? ─ spytał przepraszającym tonem, zapinając guziki. Poprawił rękawy i zatrzymał się, szukając krawata.
─ Hm? Nie jechać z tobą? ─ spytał mulat, wstając z materaca. Wciągnął na siebie bokserki i splótł ręce na piersiach. ─ Mogę cię zawieźć i poczekać. Czy coś.
─ Teraz będą straszne korki ─ odpowiedział, zawiązując na szyi materiał. ─ Jednośladowcem będzie szybciej ─ uśmiechnął się, odwracając do Aomine. Podszedł do niego i pocałował krótko, aby chociaż trochę się  uspokoić.
Wyprostował się i wziął głęboki oddech, gładząc ubrania rękami.
─ Znośnie? ─ spytał, przygryzając wargę.
─ Nawet bardzo ─ odparł Daiki i uśmiechnął się, aby dodać Kise otuchy. ─ Powodzenia.
─ Nie dziękuję ─ westchnął i cmoknął go ostatni raz w usta, po czym poszedł szybko po telefon. ─ Odezwę się, jak się skończy ─ poinformował, mijając go i znikając za drzwiami. Po chwili pojawił się w nich i spojrzał na Aomine. ─ Przepraszam... ─ powiedział smutno, ale szybko się zreflektował. ─ Masz tu być, jak wrócę ─ nakazał zarumieniony i zbiegł na dół. Założył kurtkę skórzaną i zniknął z mieszkania.
Po chwili Daiki usłyszał głośny warkot, który niknął stopniowo w oddali.
Mulat westchnął głęboko i pokręcił głową z lekkim uśmiechem na ustach. Nie wiedział, ile czasu miał teraz dla siebie, ale podejrzewał, że dość sporo. Nie chciał tracić kolejnych godzin na sen, który w tym momencie i tak nie sprawiłby, że stałby się bardziej wypoczęty. Ziewnął i przetarł dłonią twarz. Ruszył leniwym krokiem do łazienki, zabierając ze sobą telefon.
Postanowił, że najpierw weźmie krótki, orzeźwiający prysznic. Włączył w komórce swoją ulubioną playlistę, rozebrał się z bokserek i wszedł pod deszczownicę. Nastawił wodę tak, aby była letnia. Nie chciał moczyć się w gorącej, bo wiedział, że taka temperatura nie sprzyjała mu z rana.
Umył się szybko, pożyczywszy od kochanka jakiś żel i szampon, nucąc pod nosem refren piosenki „Amsterdam” Nothing But Thieves. Kiedy stwierdził, że jest już czysty i rozbudzony, zakręcił wodę i wyszedł spod prysznica. Wytarł się w jeden z białych, puchowych ręczników, który znalazł w szufladzie, po czym obwiązał się nim w pasie i, zabrawszy z pralki telefon, zszedł po schodach na dół, do kuchni.
Sam nieco się tym faktem dziwił, ale nie czuł się u Kise ani trochę obco. Wręcz przeciwnie, zadomowił się od razu, w myślach broniąc się tym, że blondyn na pewno nie zbeształby go za to bezkarne panoszenie się po jego mieszkaniu.
Na śniadanie zrobił sobie jajecznicę i tosty – prosty, klasyczny posiłek, jednak idealny, kiedy chciało się w szybki i efektowny sposób zaspokoić głód. Usadowił się z parującym talerzem w salonie i zaczął przeglądać Instagrama, co jakiś czas podsuwając sobie pod usta pełny widelec. Omal nie zakrztusił się, kiedy jednym z pierwszych zdjęć, jakie zobaczył, było to ukazujące jego i Kise, całujących się na wybiegu. Z mieszalnymi odczuciami, nacisnął napis View all 975 comments pod krótkim, treściwym opisem fotografii, który informował tylko o tym, kto znajdował się na zdjęciu oraz w jakich okolicznościach zostało ono zrobione. Nie kryjąc ciekawości nawet przed sobą, zaczął przeglądać komentarze. Przewijał je dość szybko, przelatując wzrokiem po ich treści. Uśmiechnął się kącikiem ust. Znaczna większość wyrażała zachwyt i aprobatę. Niektóre zawierały tylko serduszka oraz inne emotikony, a jeszcze inne długie opinie osób, które, jak wywnioskował, były wczoraj osobiście na pokazie i opisywały zaistniałą i uwiecznioną na zdjęciu sytuację jako jedyną w swoim rodzaju oraz bardzo spontaniczną.
Nie sposób się było nie zgodzić.
Daiki przeczytał i polubił około 300 komentarzy, w tym czasie natrafiając na zaledwie parę negatywnych. Było też kilka i takich, które krytykowały ich pocałunek, jednak zachwyt na kolekcją A.D. przeważał, czego nie omieszkały wyrazić. Mulat nie miał pojęcia czemu, ale poranek spędzony na czytaniu opinii dotyczących wczorajszego pokazu oraz chwili, w której nie potrafił zapanować nad swoimi uczuciami do Ryoty, wprawił go w niewiarygodnie dobry nastrój. Gdyby nie był w związku z blondynem i nie zakochał się, był pewien, że nigdy w życiu nie dopuściłby się podobnego zachowania, a nawet jeśli jakimś cudem tak, pewnie nie przejąłby się tym. Nie musiał też spekulować na ten temat, aby po prostu wiedzieć, że robiłby sobie potem straszne wyrzuty, żałował oraz zamartwiał się o losy kolekcji. Tym razem jednak nic takiego nie miało miejsca, a Aomine nie musiał się nawet zastanawiać dlaczego.
Jego serce znało odpowiedź doskonale.
*
Dochodziła godzina druga, gdy Kise zaparkował i ściągnął z westchnieniem kask, przewieszając go na kierownicy. Bez słowa przestąpił próg swojego domu i z rezygnacją zrzucił z siebie buty. Ledwie wszedł do salonu, a natychmiast rzucił się bezwładnie na kanapę, nie zaszczycając wpatrującego się w niego kochanka spojrzeniem. Wcisnął twarz w poduszkę i warknął w nią, sfrustrowany.
Daiki, który siedział właśnie po turecku w fotelu naprzeciwko kanapy i czytał jedną ze zwędzonych z biblioteczki kochanka książek, zatrzasnął ją i odłożył na niewielki stolik kawowy obok. Wstał i podszedł do Kise, kucając przy miejscu, w którym znajdowała się jego, teraz niewidoczna, twarz. Położył mu dłoń na ramieniu i ścisnął lekko.
─ Hej, wszystko gra? Miałeś zadzwonić ─ zaczął spokojnie. ─ Jak było?
Model obrócił w jego stronę twarz i przytulił się do niego na tyle, na ile pozwalała mu na to pozycja.
─ Chyba nic z tego ─ burknął.
─ Czyli? Nie zdałeś? Będziesz próbować jeszcze raz podejść? ─ dopytywał zaniepokojony.
─ Chyba nie zdam ─ powiedział. ─ Egzaminator ewidentnie coś do mnie miał... ─ mruknął. ─ Albo nie lubi modeli, albo jest homofobem, bo poznał mnie na sto procent ─ westchnął, czując, jak pulsuje mu głowa.
─ Nie myśl tak, póki nie będziesz wiedzieć na pewno ─ westchnął Daiki. Podniósł się i usiadł na skraju kanapy, przyciągając kochanka do siebie. ─ Nawet jeśli nie zdasz, nie zniechęcaj się. Zgłoś się do zdawania w innym miejscu, nie wszyscy ludzie na świecie to homofoby… Mogę za to zapłacić, w końcu to moja wina ─ mruknął, przygnębiony. ─ Kiedy wyniki?
─ O szóstej ─ odparł, wdychając woń kochanka.
Tego mu było trzeba. Zapachu i silnych ramion, które, otaczając go, wymazywały stres i zły humor. Model odsunął się niechętnie o spytał sceptycznie:
─ Jak to twoja? Nie pamiętam, żebyś to ty mnie egzaminował.
─ Ale gdyby nie mój brak profesjonalizmu, nie miałbyś pewnie najmniejszych problemów ze zdaniem, ani w ogóle z opinią publiczną ─ mruknął. Na powrót przyciągnął do siebie blondyna, nie pozwalając, aby odstęp między nimi utrzymał się długo. Tego dnia już wystarczającą ilość czasu spędził bez kochanka u boku.
─ Hej!
Ryota spróbował się wyrwać, aby spojrzeć na niego, ale nie udało mu się to. Westchnął i przytulił się do niego, nie widząc innego wyjścia.
─ Kocham cię. Jesteśmy razem i cieszę się, że nikomu nie muszę tego tłumaczyć... ─ powiedział. ─ Jestem twój, a ty mój... I tak ma być. A-a jak komuś się to nie podoba, to jego wina, nie nasza, bo się nie ukrywamy ─ odparł czując, jak serce bije mu nieznośnie szybko i głośno. ─ Zrozumiano? ─ wysilił się jeszcze, aby mieć pewność, że mulat nie będzie się już obwiniał.
Aomine milczał chwilę, pozostając w lekkim szoku. W końcu odchrząknął i uśmiechnął się szczerze.
─ Oczywiście ─ odparł i pocałował modela. Wsunął jedną dłoń pod jego kolano i pociągnął do siebie, aby usadzić sobie blondyna na kolanach i móc swobodniej objąć, mocno trzymając swój skarb w uścisku.
─ Cieszę się ─ odparł z ulgą i wtulił twarz w jego szyję. ─ Umieram z głodu ─ zaśmiał się, ale nie poruszył.
─ Trzeba było zadzwonić po egzaminie, głupku, to bym zrobił coś do jedzenia ─ cmoknął z dezaprobatą.
Chciałem po prostu się z tobą zobaczyć, pomyślał Kise, ale zdążył ugryźć się w język.
─ Nie wiem, jak zareagowałbym na wszystko przez telefon ─ powiedział przepraszająco, czując się głupio. ─ A twój spokój mi się udziela ─ dodał na swoje usprawiedliwienie.
─ No okay ─ westchnął i pogłaskał kochanka po głowie, patrząc przy tym ze zrozumieniem w bursztynowe, ciepłe, nieco zmartwione oczy. ─ Nic się nie stało, ale teraz idziemy coś zjeść na miasto. A potem gdzieś się przejść, żebyś nie musiał myśleć o wynikach do osiemnastej. I dzisiaj wszystko na mój koszt ─ uprzedził, a kiedy Ryota otworzył usta, aby coś powiedzieć, szybko go pocałował, aby mu to uniemożliwić, po czym mruknął: ─ Nawet nie chcę słyszeć sprzeciwu.
Kise wywrócił oczami i uśmiechnął się głupkowato, kiedy kochanek go na tym przyłapał. Syknął cicho, gdy Daiki uszczypnął go w nos, za który model zaraz się złapał. Fuknął na niego i zrobił nadąsaną minę, jednak szybko mu przeszło, bo mulat odciągnął jego dłonie od twarzy i cmoknął bolące miejsce przepraszająco.
─ Chcę sushi ─ oświadczył, udając obrażonego.
─ Może być ─ zaśmiał się Aomine. ─ Pod warunkiem, że wybierzesz lokal, bo ja nie jadam sushi zbyt często.
Delikatnie odsunął od modela, aby móc wstać. Nawet nie czekał na jego ewentualną odpowiedź, ponieważ nie była ona konieczna. Poszedł na chwilę do łazienki, uporać się ze swoją fizjologią i ułożyć fryzurę. Na koniec przemył jeszcze twarz i wytarł ją w ręcznik. Ubrał się po śniadaniu, dlatego nie musiał już tego robić, ani zmieniać, stroju, nawet, gdyby chciał, ponieważ nie miał u Ryoty żadnych swoich ubrań na przebranie. Kiedy schodził po schodach, przemknęło mu przez myśl, że następnym razem powinien przywieźć do Kise kilka kompletów swoich ubrań oraz kosmetyków, aby móc z nich korzystać właśnie w takich przypadkach jak dzisiaj.
Zebranie się i opuszczenie domu chłopaka nie zajęło im długo, dlatego też po około dziesięciu minutach już szli chodnikiem w stronę bardziej turystycznych ulic, kierując się pod adres, który wskazał blondyn. Okazało się, że miejsce to nie było daleko, dzięki czemu dotarli do niego szybko, gotowi zaspokoić głód.
Siedząc w lokalu, czekając już na posiłek, Kise przeprosił i poszedł do toalety. Kiedy z niej wracał, natknął się na dwie pracowniczki, które lustrowały spojrzeniem jego chłopaka. Zatrzymał się zaintrygowany, słysząc kluczowe pytanie:
─ Myślisz, że jest sam?
Ryota wywrócił oczami, ale nadal stał w miejscu, zastanawiając się nad czymś intensywnie. Przygryzł wargę i ruszył powoli do ich stoliczka, na którym leżało już jedzenie.
─ W końcu ─ westchnął, łapiąc za pałeczki, gdy usiadł naprzeciwko. ─ Smacznego.
─ Smacznego ─ odparł Daiki, pochłaniając pierwszy kawałek sushi. Było wyjątkowo dobre, jednak wciąż nie dorównywało temu z Japonii, pomimo tego, że jak zapewniała kelnerka, właścicielem był Japończyk.
Jedli swoje porcje w przyjemnej ciszy. Mulat zdawał sobie sprawę, że parę ciekawskich osób ich obserwuje, jednak w lokalu i tak było dość mało klientów, czyniąc mimo wszystko złudne poczucie intymności. Jednak Aomine to nie przeszkadzało. Czuł się całkowicie swobodnie, jedząc i od czasu do czasu celowo trącając nogi Kise swoimi pod stołem.
Kise podskakiwał wtedy wystraszony, po czym parskał śmiechem, patrząc na niego. Nagle go olśniło i krzyknął energicznie:
─ Chodźmy na one-on-one!
─ Mm, yesthem zha ─ odpowiedział natychmiast z pełną buzią. Przełknął szybko z trudem i otarł usta wierzchem dłoni. Odłożył pałeczki na pusty talerz i uśmiechnął się. ─ Dobrze, że pamiętałeś. Wróćmy do ciebie po strój, a potem podjedźmy do mnie po jakieś ciuchy.
─ Mam nadzieję, że nie będziesz miał obstawionego domu ─ zachichotał podekscytowany i szybko dokończył szybko swoją porcję, napychając policzki jak chomik. ─ To fo? Iśemy? ─ spytał, patrząc na niego z błyskiem w oku godnym małego dziecka.
─ Jasne.
Daiki odszukał portfel i rzucił parę banknotów luźno na stół, po czym wstał, rzucając kochankowi wyzywające spojrzenie i drapieżny uśmiech.
─ Nie nakręcaj się tak, bo przegrasz ─ powiedział równie podekscytowany, wychodząc za nim z sushibaru. Chwycił kochanka za rękę zamaszystym ruchem i zaczął iść w stronę domu, niemal ciągnąc go za sobą.
*
Udało im się w półtorej godziny zdobyć swoje stroje z domów i znaleźć przy jednym z mniej popularnych boisk do ulicznej koszykówki. Poszło im to w miarę sprawnie, jednak nie obyło się bez komplikacji. Pod apartametem Aomine kręciło się bowiem paru fotoreporterów, którzy, gdy tylko go dostrzegli, zaczęli mu robić zdjęcia i wypytywać o jego romans z jednym z najbardziej znanych modeli w świecie mody. Całe szczęście, Kise przy nim nie było. Blondyn został w zaparkowanym przecznicę dalej samochodzie, dlatego mulat nie musiał się o niego martwić w obecności paparazzich. Wywarczał do nich tylko parę słów o tym, że nie zamierza zwierzać się ani tłumaczyć nikomu ze swojego życia osobistego, po czym wszedł do budynku, nie oglądając się za siebie. Zgarnął tylko potrzebne rzeczy z mieszkania i opuścił je, kierując się w stronę auta. Dziennikarze zdążyli w ty czasie wyparować, mulat pomyślał, że to pewnie dlatego, że nie było z nim Kise. Prawdopodobnie zdjęcie i chociaż parę słów od ich obojga okazałoby się artykułem numer jeden wielu różnych gazet i mediów, jednak Aomine dał im tego dnia wyraźnie znać, że nie mogą liczyć nawet na ich wspólną fotografię, co w gruncie rzeczy go satysfakcjonowało.
Przebrali się w samochodzie zaparkowanym tuż obok boiska, po czym wyszli na jego nawierzchnię. Daiki ruszył powolnym krokiem przed siebie, kozłując piłkę, którą wziął ze swojego mieszkania. Mimo iż trochę leżała w zapomnieniu, wciąż była dość twarda i dobrze się nią odbijało.
─ Gramy o coś szczególnego? ─ spytał kochanka, odwracając się przodem do niego.
─ Oczywiście, że tak ─ odparł blondyn, naciągając się trochę. Wolał dobrze rozciągnąć mięśnie nóg. Zwłaszcza tej kontuzjowanej. ─ Jak wygram, jestem ma górze ─ powiedział zadziornie, uśmiechając się podstępnie.
─ A jeśli nie, robisz dla mnie striptiz ─ odparował Daiki z wyzywającym uśmiechem.
Ryota prychnął i nakazał gestem dłoni, aby to Aomine zaczął. Naciągnął się ostatni raz, uginając nogi i wbił w partnera uważne spojrzenie.
Daiki zaczął powoli kozłować piłkę, zmieniając co chwila rękę. Stopniowo przyspieszał i zwalniał, tak, jakby chciał w ten sposób odnaleźć swój rytm. Nagle, w ułamku sekundy, rzucił się do przodu i wyminął próbującego go zatrzymać blondyna, wybijając się i zdobywając pierwsze punkty.
Kise uśmiechnął się zaskoczony, podchodząc pod kosz i zgarnął toczącą się po ziemi piłkę. Nigdy nie lekceważył przeciwnika, ale musiał przyznać, że nie spodziewał aż tak łatwego przejścia przez jego obronę. To sprawiło, że jeszcze bardziej nakręcił się na grę.
Stanął w ataku, skupiając się, i odetchnął głęboko. Próbował wyminąć mulata z lewej, jednak ten szybko zaszedł mu drogę, więc przeniósł ciężar ciała na prawo, ale Daiki znów był krok przed nim, uśmiechając się pewnie. Ryota cmoknął nieświadomie i powiódł spojrzeniem w przeciwną stronę, do której szedł. Rozgryzł jednak, że kochanek jest na tyle doświadczony, aby czytać zagranie z ruchu ciała, nie oczu. Widząc pewność Aomine, że model zrobi zmyłkę, blondyn wykorzystał to na swoją korzyść i ruszył w stronę, w którą patrzył. Udało mu się wyminąć partnera i zrobił dwutakt, po czym doskoczył do kosza z zamiarem wsadzenia piłki. Daiki jednak znalazł się tuż przed nim, blokując go. Kise zmarszczył brwi i cofnął rękę, wyrzucając piłkę zza pleców, tym samym w końcu punktując.
─ Kurcze... Będzie ciężej, niż myślałem ─ powiedział, gdy już wylądowali. Uśmiechnął się zadowolony i przetarł twarz koszulką, patrząc, jak kochanek zgarnia z ziemi piłkę.
Aomine nie odpowiedział od razu. Nie dał blondynowi ani chwili przerwy. Dłonią podbił piłkę i wyrzucił w górę. Minął kochanka z półobrotu i zgarnął ją w powietrzu, wykonując wsad. Kise rzucił się za nim, jednak zareagował zbyt wolno, ponieważ nie spodziewał się, że Daiki od razu przejdzie do kontynuowania meczu. Mulat zawisnął na koszu, trzymając się obręczy jedną dłonią i puścił, kiedy piłka spadła na ziemię. Przeczesał dłonią włosy i uśmiechnął się do modela.
─ Jeszcze nie zapomniałem paru trików ze studiów. Grywałem dla odprężenia w drużynie akademickiej. ─ Mrugnął do niego.
Kiedy Ryota zrozumiał, że ich gra będzie toczyć się na naprawdę wysokim poziomie, tempo przeprowadzanych przez nich akcji znacznie wzrosło. Punktowali jeden za drugim, idąc łeb w łeb. Nie robili żadnych przerw, wznawiali rywalizację zaraz po zdobyciu kolejnych punktów przez przeciwnika. W pewnym momencie Daikiemu zrobiło się tak gorąco, że musiał ściągnąć z siebie bluzę, mimo iż na dworze temperatura wynosiła jedynie jedenaście stopni.
Kise był bardzo dobrym graczem, dlatego mimo początkowej pewności siebie, mulat już po jakimś czasie założył, że gra nie minie tak sprawnie i szybko, jak się tego spodziewał. Zaczął nawet rozważać opcję, w której przegra. Nie mógł sobie na to pozwolić, dlatego wziął sprawę naprawdę na poważnie, wkładając w grę wszystkie swoje umiejętności. Model jednak ani trochę od niego nie odstawał, kilka razy punktując nawet za trzy, w efekcie czego znajdował się na prowadzeniu. Ze zmarszczonymi brwiami i poważnym wyrazem twarzy, Daiki za każdym razem nadrabiał różnicę w punktach, przechylając szalę zwycięstwa minimalnie na swoją korzyść. Stosował różnorakie zwody, niespodziewane rzuty oraz, jego ulubione, elementy koszykówki ulicznej, jednak gdy Ryota już raz się na coś nabrał, nie zdarzało to się nigdy więcej. Chłopak widział swoje błędy, analizował je i nie pozwalał sobie na ich powtórzenie. Aomine miał nawet wrażenie, że blondyn kopiuje niektóre z jego zagrań i stosuje je na własną korzyść, jednak brak czasu na jakiekolwiek dłuższe zastanowienie się nad tym, czy inne refleksje odnośnie gry, sprawił, że mulat o tym nie myślał, skupiając się tylko i wyłącznie na co i raz migającej koło niego piłce.
Grali już ponad czterdzieści minut, a wynik przedstawiał się z zaledwie czteropunktową przewagą Daikiego. Mężczyzna zaczął swój drybling, jednak coś go rozproszyło. Przy wysokiej na około dwa metry, prostej siatce otaczającej boisko, z zewnątrz, stała i obserwowała ich grupa chłopców w wieku, na oko, dwunastu lat. Aomine nie był w stanie stwierdzić ilu ich było, ponieważ tłoczyli się w ciasnej grupce, wyciągając wysoko szyje, tak, jakby trochę bali się podglądać ich grę, jednak z drugiej nie umieli powstrzymać naturalnej ciekawości i, co mulat wywnioskował z ich twarzy, podziwu. Ryota był jednak zbyt pochłonięty zabieraniem swojemu chłopakowi piłki, aby ich zauważyć. Wykorzystał moment nieuwagi partnera i sprawnie zmniejszył różnicę punktów o dwa.
─ Chyba zajmujemy boisko ─ zaśmiał się Aomine, kiedy Kise również spojrzał w stronę, w którą spoglądał wyższy mężczyzna.
─ Chyba im to nie przeszkadza ─ zawtórował mu i pochylił się, odbijając piłkę do drugiej ręki z zamiarem wznowienia gry.
Zatrzymał się nagle, czując kłujący ból w nodze i uśmiechnął się, prostując. Choć chciał dalej grać, nie był już dzieciakiem. Czasy, w których zajeżdżał stawy, byle wygrać, już dawno zostawił za sobą. Był dorosły i tak też powinien się zachowywać, a zdrowie było jedną z rzeczy, bez których ginęło się na rynku jego pracy. Podał więc piłkę Daikiemu i przeczesał włosy dłonią.
─ Idziemy? ─ pytał wesoło, patrząc na ich widownię.
─ Idziemy ─ zgodził się.
Włożył piłkę pod pachę i otarł dłonią spocone czoło, kątem oka obserwując kochanka. Przez moment wydawało mu się, że Kise utyka, jednak już po chwili chłopak szedł całkiem normalnie, bez najmniejszego śladu bólu na uśmiechniętej twarzy, więc Daiki nie rozwodził się nad tym w myślach. Zamiast tego zgarnął z ziemi swoją bluzę, starając się ignorować wpatrzone w niego ciekawskie spojrzenia, i zarzucił na ramię swoją sportową torbę. Odwrócił się przodem do Kise i wyszczerzył.
─ Wygrałem ─ oświadczył dumnie.
Ryocie zrzedła mina. Przez moment chciał nawet wznowić grę, ale zrezygnował. Teraz i tak różnica punktów tylko by się zwiększała. Westchnął, wywracając oczami z uśmiechem i rozpiął swoją bluzę.
─ Domagam się rewanżu ─ odparł wesoło.
─ Nie mam nic przeciwko. Fajnie się grało… Ale nagroda jest jeszcze lepsza ─ parsknął i poruszył sugestywnie brwiami.
─ Jaka nagroda? Nie wiem, o czym mówisz ─ odparł chytrze Kise, przecierając spocone czoło dłonią.
Na twarzy Daikiego widać było rozbawienie zmieszane po części z żarliwością.
─ Oczywiście, że wiesz ─ prychnął. ─ Ale jeśli naprawdę masz takie straszne kłopoty z pamięcią, to mogę ci ją odświeżyć. ─ Wzruszył ramionami z uśmiechem.
Ruszył powoli do wyjścia z boiska. Miał wielką ochotę przypomnieć Kise stawkę ich gry na swój własny sposób już teraz, ale wciąż tłocząca się przy siatce, wyraźnie rozentuzjazmowana młodzież, uniemożliwiała mu to.
─ Jestem też głuchy, więc możesz sobie darować, kochanie ─ odparł lekko, odwracając się od niego, by pomachać wesoło ich widowni, śmiejąc się głośno, gdy między nimi zawrzało, a wielu z nich odwzajemniło ten gest.
─ Uwielbiam kosza ─ westchnął, jakby z ulgą, obracając się znowu i zrównał krok z kochankiem.
─ Najlepsza gra, jaka może być ─ przyznał mulat. ─ Przypomina mi się młodość… ─ westchnął, karcąc się w myślach za zbytnią sentymentalność.
Wyszli z boiska, mijając grupę chłopców. Panowało wśród nich poruszenie, zupełnie jakby obok nich przechodzili ich idole, nie przypadkowo spotkani obcy mężczyźni. Popychali się wzajemnie, szepcząc coś między sobą gorączkowo. Daiki starał się nie zwracać na nich zbytnio uwagi. Ograniczył się tylko do nikłego uśmiechu pod nosem.
Byli już parę metrów za boiskiem, kiedy jeden z nich zdobył się na odwagę i zawołał:
─ G-Grand jeu!
Aomine westchnął wtedy, odwrócił się na moment, machnął ręką i odkrzyknął:
─ Merci!
Ryota przerzucił mu rękę przez ramię i wyszczerzył do niego.
─ To było całkiem słodkie, Aominecchi.
─ Potrafię okazać miłosierdzia, nie jestem kompletnym chamem ─ odparł, wywracając oczami. ─ Tym tam chyba naprawdę zaimponowaliśmy ─ pomyślał na głos.
─ Nie dziwię się... ─ przyznał blondyn. ─ Muszę przyznać, że mi też zaimponowałeś ─ mruknął mu jeszcze do ucha, zanim go puścił i wyprostował.
─ Ty mi też. Nie spodziewałem się aż tak wiele po takim chuchrze ─ odparł Aomine, uśmiechając złośliwie. ─ Gdybym wiedział, że tak to będzie wyglądać, nie grałbym o aż tak wysoką stawkę. No ale cóż... opłaciło się.
─ Zależy komu...
Gdy wsiedli do samochodu, blondyn sapnął i przeciągnął się.
─ Dawno się tak nie zmęczyłem... To takie przyjemne uczucie.
─ Co nie? ─ przyznał mu Daiki.
Przeciągnął się leniwie i naprężył plecy, aż coś w nich chrupnęło. Czując ulgę, westchnął cicho. Przekręcił kluczyk w stacyjce i już miał ruszać, kiedy coś nagle jakby go powstrzymało. Obrócił twarz w stronę kochanka. Wyciągnął ku niemu dłoń i odgarnął mu wilgotne, posklejane kosmyki włosów ze skroni. Następnie pochylił się i pocałował go, ograniczając się przy tym tylko do paru powolnych skubnięć jego ust i polizaniu prowokacyjnie dolnej wargi.
─ Dzięki za grę ─ wymruczał, gdy skończył całować kochanka.
─ N-nie możesz podziękować jak każdy inny człowiek? ─ spytał zarumieniony. Nie spodziewał się takiego nagłego ataku, więc przygryzł lekko dolną wargę i odwrócił wzrok.
─ Nie jestem jak inni ─ warknął Daiki, urażony tym, czego oczekuje od niego jego chłopak. ─ Ale jak chcesz ─ mruknął obojętnie, odpalając silnik.
─ Jesteś zły? ─ przerwał w końcu ciszę, pytając z niedowierzaniem. Gdy nie uzyskał odpowiedzi, szturchnął go w ramię. ─ Ej no, Aominecchi.
─ Próbuję być romantyczny, ale mi tego nie ułatwiasz.
─ Oh, Aominecchi... ─ jęknął rozczulony odpowiedzią, kładąc mu rękę na udzie. ─ Przepraszam ─ mruknął, pochylając się w jego stronę. ─ Po prostu mnie zaskoczyłeś ─ dodał na swoją obronę, ściskając lekko dłoń i cmokając go w policzek.
Daiki nic nie odpowiedział. Popatrzył tylko z ukosa na kochanka i wywrócił oczami, wzdychając. Jednocześnie dodał gazu, dlatego znalezienie się pod jego apartamentowcem było kwestią zaledwie dziesięciu minut. Zanim wysiedli, mulat upewnił się, że wokół nie czatują żadni paparazzi. Mimo iż takowych nie widział i tak pokonali dzielącą ich z samochodu do wejścia do budynku trasę bardzo szybko.
Znajdując się w windzie, Kise zachichotał, a następnie zaczął się głośno śmiać, kiedy tylko zasunęły się za nimi drzwi.
─ Chowamy się jak dzieci ─ wyjaśnił, dostrzegając wzrok Daikiego wyrażający niezrozumienie.
─ Cóż... ─ parsknął mulat. ─ Dlatego przez jakiś czas będziemy mieszkać u ciebie ─ oznajmił.
Po windzie rozszedł się cichy dzwonek, oznajmiający dotarcie na właściwe piętro. Drzwi rozsunęły się i mężczyźni wyszli na korytarz. Aomine szybko uporał się z zamkiem w drzwiach. Kiedy tylko znalazł się w swoim mieszkaniu, pyrgnął piłkę od kosza na podłogę, zaraz podobnie postępując z butami. Ruszył do łazienki, po drodze zarzucając z siebie na podłogę kolejne części ubioru. Zostawił Kise za sobą, nawet się na niego nie oglądając. Ograniczył się jedynie do krótkiego ,,Chodź!”, kiedy był już w łazience.
Model pokręcił głową i wywrócił oczami, po czym podążył za mulatem z głupkowatym uśmiechem. Stanął na środku, patrząc, jak nagi Aomine wchodzi pod prysznic i odchrząknął cicho, nie wiedząc, od czego zacząć.
Daiki zerknął kątem oka na modela. Mimo iż chciał, nie mógł już odwrócić od niego wzroku. Westchnął i odwrócił się do niego przodem, plecami opierając się o chłodne kafelki. Ostentacyjnie zmierzył kochanka spojrzeniem od góry do dołu, po czym uśmiechnął kącikiem ust.
─ No już, skarbie. Zdejmuj ciuszki ─ wymruczał.
Model darował sobie docinki i ściągnął zwyczajnie bluzę, którą wciąż miał na sobie. W końcu przegrał. Nie powinien marudzić. Przygryzł wargę i wsunął kciuki pod gumkę dresu, zsuwając go z siebie powoli, aż nie opadł na ziemię. Podobnie postąpił z t-shirtem, podosząc go lewą ręką, przejeżdżając nią wzwyż swojego brzucha, aż nie dotarł do szyi i nie przełożył jej sobie przez głowę. Rzucił go na podłogę i przystanął ma chwilę, rumieniąc się i kuląc nieznacznie pod wpływem wzroku mulata. Nie potrafił tego pojąć. W końcu nie raz rozbierał się przed, nawet obcymi, ludźmi podczas różnych sesji, a sam Daiki już nie raz widział go w negliżu, nie wspominając o towarzyszących temu sytuacjach. A teraz... teraz nagość strasznie go krępowała.
Odetchnął głęboko i ściągnął z siebie bokserki, nie wiedząc czego lepiej unikać – dołączenia do kochanka, czy stania przed nim, będąc bacznie przez niego obserwowanym.
Aomine oddychał głęboko i spokojnie, nie pozwalając narastającemu uczuciu gorąca i podniecenia przejąć nad nim kontroli. Mimo to jego wzrok, którym taskował zgrabne ciało kochanka, był wygłodniały i nic nie mógł na to poradzić. Już dawno przyznał to sam przed sobą: Kise był totalnie w jego typie, a nawet mógłby pokusić się o określenie, iż chłopak był ucieleśnieniem tych wszystkich cech, które mu się podobały i pociągały. Odepchnął się od ściany i wyszedł z kabiny, podchodząc do modela. Stanął tuż przed nim i wyciągnął dłoń do przodu. Złączonym palcem wskazującym i środkowym przejechał po jego skórze od podbrzusza, przez klatkę piersiową, dekolt i szyję, aż do jego podbródka, który chwycił delikatnie i przyciągnął do siebie. Pocałował Ryotę, drugą ręką sunąc od jego łopatek do pośladków.
Blondyn zadrżał, wzdychając mu w usta i złapał się lekko karku kochanka. Popchnął go lekko do tyłu, aż ten nie znalazł się z powrotem pod prysznicem, sam niezdarnie wchodząc za nim. Dopiero tutaj rozsunął usta na tyle szeroko, aby Daiki mógł bez problemu spleść ze sobą ich języki. Kise pisnął cicho, gdy mulat ścisnął jego pośladek, podskakując lekko i naparł na Aomine, tym samym sprawiając, że oparł się on o chłodną ścianę.
Mulat przesunął dłonią po kafelkach, aż nie natrafił nią po omacku na kran. Włączył wodę, wzdrygając się, kiedy najpierw spadła na nich zimna. Jej temperatura szybko jednak wzrosła, stając się naprawdę przyjemną. Mężczyzna nie umiał utrzymać rąk w miejscu, dlatego zaczął wodzić nimi po plecach kochanka, badając jego mokrą, śliską, gładką skórę, ani na chwilę nie przesyłając obdarzać go leniwymi, namiętnymi pocałunkami.
Ryota przylgnął do kochanka, oddając każdą pieszczotę z podwójnym entuzjazmem. Kiedy jednak zaczęło robić mu się gorąco, spasował, ograniczając się do subtelnych pocałunków i delikatnego dotyku na ciele mulata. Czując, jak zaczyna mu się kręcić w głowie od wysokiej temperatury, odsunął się i zgarnął z półki żel. Odkręcając go, do ich nozdrzy dotarł ostry zapach świerków i mięty. Kise nalał na swoją dłoń sporą porcję i zaczął myć Daikiego dokładnie, skupiając się na tym intensywnie. Uśmiechnął się do siebie, gdy uznał tę czynność jako bardzo relaksującą i satysfakcjonującą. Na koniec chwycił twarz kochanka w dłonie i pocałował go z pasją, reflektując się, że zdążył się za tym uczuciem stęsknić.
Mulat oddał pocałunek łapczywie, zaborczo obejmując modela. Uwielbiał to robić. To, że czuł pod wargami jego usta, a w ramionach mógł trzymać te drobne, nad wyraz ponętne ciało, sprawiało, że czuł się spełniony. Zadziwiające, jak niewiele było mu potrzebne do szczęścia.
Na moment rozłączył ich wargi, aby móc się kochankowi odwdzięczyć za jego wcześniejsze działania. Teraz to on zaczął myć jego, powolnymi ruchami wodząc po jego torsie dłońmi. Skóra Kise była ciepła, mokra i gładka w dotyku. Daiki chciał zapamiętać jej teksturę oraz każdy możliwy szczegół, aby móc, w razie czego, bez problemu odtworzyć jej obraz w pamięci. Wodząc po plecach kochanka, dotarł w końcu do jego pośladków, którym poświęcił dłuższą chwilę, ściskając je delikatnie, a nawet parę razy przesuwając dłonią pomiędzy nimi z uśmiechem, jednak bez erotyzmu. Pocałował Ryotę jeszcze raz, jednak nieco inaczej. Tym razem to jemu pozwolił nadać pieszczocie rytm i intensywność, mrucząc z aprobatą, kiedy chłopak to wykorzystał.
Tempo wszystkiego momentalnie zwolniło, kiedy blondyn uświadomił sobie, że ma kontrolę nad sytuacją. Blondyn całował go powoli i namiętnie, chwytając mulata za tył głowy. Chociaż przedłużał każdą chwilę, jak tylko się dało, nie było w tej pieszczocie nic monotonnego. Przeciwnie, słodkie pocałunki modela pozostawiały po sobie niedosyt i dreszcze, wędrujące po kręgosłupie Daikiego aż do kości ogonowej.
Gorący prysznic i para unosząca się w kabinie, jak i całym pomieszczeniu sprawiły, że Kise zakręciło się nieco w głowie. Westchnął więc cicho i oparł się o kochanka, zmuszając aby ten przylgnął plecami do ściany.
Daiki sapnął kochankowi w usta, czując pod rozgrzaną skórą zimne kafelki. Przeszedł go dreszcz. Nieprzyjemne uczucie na szczęście odeszło już po chwili, gdy mężczyzna skupił swoje myśli na blondynie. Powoli, jakby z namysłem, przejechał dłonią po jego boku, a po chwili dotarł do twarzy. Ogarnął Kise włosy z czoła i złożył na nim krótki pocałunek, przymykając na moment powieki.
─ Może już chodźmy ─ mruknął, jednocześnie drugą ręką mocno i pewnie przytrzymując partnera w pasie.
─ A zrobisz coś do jedzenia? ─ spytał słodko, uśmiechając się niewinnie. Cmoknął go jeszcze w usta, gryząc lekko dolną warge. Miał nadzieję, że będzie to wystarczająco przekonujące.
─ Zrobię ─ westchnął Aomine. Nawet gdyby chciał, prawdopodobnie by nie odmówił. ─ Zjemy i wrócimy do ciebie, w porządku? ─ spytał jeszcze, sięgając dłonią do kranu, aby wyłączyć wodę.
─ Dla mnie bomba ─ uśmiechnął się Ryota, otwierając szklane drzwi.
Za kłębiącą się parą wyszedł on, a następnie Daiki, który rzucił modelowi jeden z rzeczników. Kise uśmiechnął się, wycierając powoli i dokładnie, ukradkiem zerkając na kochanka. Ale gdy tylko spotkał się z jego wzrokiem, uciekał spojrzeniem na podłogę, uznając ją nagle za bardzo ciekawą. Aomine parsknął pod nosem, widząc reakcje modela, jednak nie skomentował. Wytarł się pobieżnie i przewiązał ręcznik przez biodra. Nie czekał na Kise; wyszedł z pomieszczenia, czochrając mu przy okazji mokre, oklapnięte na czoło kosmyki włosów. Poszedł do kuchni i otworzył lodówkę. Westchnął cicho, głowiąc się nad tym, co takiego mógłby ugotować z resztek sałaty, paru pomidorów, sera, którego termin przydatności z powodzeniem mógłby zostać poddany wątpliwości, paru jajek oraz cebuli.
W końcu zdecydował się na spaghetti, jednak bez sera. Znalazł w szafce makaron, wrzucił go na wrzątek, podsmażył cebulę, zblendował pomidory, doprawił, a w fazie końcowej połączył sos z odcedzonymi nitkami. Podczas gotowania czuł na sobie wzrok partnera – kątem oka zauważył, że ten dołączył do niego w kuchni, oparł się wygodnie łokciami o marmurowy blat wyspy i bezkarnie wodził po nim spojrzeniem, szczerząc się jak głupi. Daikiemu, chociaż starał się sobie wmówić, że jednak go to irytuje, tak naprawdę to nie przeszkadzało. Skrycie nawet cieszył się, że jego osoba może stać się przedmiotem czyjejś atencji na aż tak długo przy wykonywaniu tak prostej czynności, jaką było przyrządzanie posiłku.
─ Wyjmij sztućce ─ rzucił do Ryoty, kiedy spaghetti było już gotowe. Sam wyciągnął z szafki talerze i zaczął przekładać na nie gotowe, oszałamiająco dobrze pachnące danie.
Mężczyzna wstał i zaczął przeszukiwać szuflady, nie będąc jeszcze dobrze obeznanym z kuchnią mulata. Narobił trochę hałasu, ale koniec końców znalazł to, czego szukał i usiadł naprzeciwko Daikiego, podając mu sztućce z promiennym uśmiechem.
─ Jestem głodny jak wilk. Bon apetit!
Mulat uśmiechnął się lekko, po czym również życzył kochankowi smacznego i zaczął jeść. Sam także był bardzo głodny, ponieważ sushi z popołudnia strawiło się w jego żołądku stanowczo za szybko, a wyczerpująca gra tylko zaostrzyła apetyt. Nawet nie zauważył, kiedy skończył jeść, jednak uczucie sytości uderzyło w niego tak nagle, że aż sapnął cicho i przyłożył dłoń do brzucha.
─ Łoo... Fo było fybkie ─ skomentował Kise z pełną buzią, patrząc na kochanka z szeroko otwartymi oczami. ─ Warłok… ─ dodał, chichocząc.
─ Nie przesadzaj ─ mruknął Aomine. ─ To po prostu wina tego, że jestem zajebistym kucharzem ─ dodał nieskromnie.
─ Mfm, fo prafta. ─ Spojrzał na niego podekscytowany. ─ Ow wisiaj fy gofujesz ─ uśmiechnął się wrednie i chciał coś jeszcze dodać, jednak zaczął kaszleć, chaotycznie rzucając na boki rękami.
Daiki zerwał się ze swojego krzesła i w jednej chwili znalazł się przy kochanku, klepiąc go mocno dłonią między łopatkami. Nie dał tego poznać po swojej beznamiętnej minie, ale przez chwilę jego serce przyspieszyło, a ciało zalał niepokój. Zmalał on, gdy sytuacja była już opanowana. Mulat westchnął ciężko i trzepnął blondyna jeszcze raz, tym razem jednak w tył głowy.
─ Dzieciaku! Nie gadaj, kiedy jesz! ─ zbeształ go, wracając na swoje miejsce.
Ryota pomasował bolące miejsce i spojrzał na Daikiego z wyrzutem.
─ Mówisz jak moja matka... Naprawdę z ciebie staruszek ─ zaśmiał się, chcąc nieco złagodzić atmosferę.
Mężczyzna zmierzył modela sceptycznym spojrzeniem.
─ A z ciebie nieodpowiedzialny, kłopotliwy gówniarz ─ odparował.
─ Jak taki kłopotliwy, to trzeba było się trzymać z daleka ─ fuknął, nadymając policzki i wbił wzrok w swój talerz, grzebiąc w nim widelcem.
─ Głupi ─ westchnął Daiki, kręcąc głową z rezygnacją. Ponownie wstał i podszedł do chłopaka, stając za nim tyłem. Chwycił w dłoń jego podbródek i mocno pociągnął w górę, aby blondyn odchylił głowę tak, by ich spojrzenia mogły się spotkać. ─ Nie chrzań.
─ Nieodpowiedzialny, kłopotliwy, głupi… ─ wymienił, wzdychając. ─ Jak ty sobie ze mną poradzisz, Aominecchi? ─ spytał rozbawiony, przymykając lekko oczy, wyraźnie czegoś oczekując.
─ Jakoś będę musiał ─ wymruczał i pochylił się, aby złożyć na jego wargach intensywny pocałunek. ─ Masz szczęście, że twoje zalety przeważają nad wadami.
Blondyn zaśmiał się cicho i przyciągnął kochanka do siebie, ponownie całując. Odetchnął głęboko i spytał miękko:
─ To co, zbieramy się?
─ Tak, myślę, że już możemy. Tylko ogarnę tu i wezmę sobie jakieś ciuchy ─ odparł Daiki.
Przesunął dłonią po czole kochanka, odgarniając mu z niego włosy, po czym pochylił się i jeszcze raz cmoknął kochanka krótko w usta. Zaraz potem zebrał z blatu brudne naczynia, wstawił do zmywarki i ruszył w stronę łazienki, aby zgarnąć z niej najpotrzebniejsze kosmetyki.
Model czekał już na niego w przedpokoju, ubrany i gotowy do wyjścia. Jego myśli odpłynęły na zupełnie inny tor, dopóki nie zjawił się przed nim mulat. Zaskakujące było to, jak jego osoba zwracała ma siebie cała uwagę blondyna. Kise przez chwilę zastanawiał się, czy to normalne, aby tak zręcznie wyłączać inne myśli przez wzgląd na kochanka, ale szybko mu przeszło, gdy Daiki chwycił jego dłoń. Razem z tym gestem po prostu czuł, że tak należy.
Uśmiechnął się szeroko do siebie i wyszedł za nim z mieszkania.
*
W domu Kise znaleźli się niecałą godzinę później. Daiki zaniósł do jego sypialni sportową torbę, w którą spakował swoje rzeczy, po czym zszedł o salonu, gdzie na kanapie czekał na niego blondyn. Mężczyzna popchnął partnera tak, aby ten się położył, po czym sam ułożył się wygodnie na nim i włączył telewizor.
─ Sprawdzisz wyniki? ─ spytał modela, kiedy zorientował się, która godzina.
─ Muszę? ─ spytał tamten retorycznie, doskonale znając odpowiedź. Rzucił krótkie niepewne spojrzenie Aomine, szybko tego żałując.
Westchnął, sięgając dłonią do kieszeni spodni i wyciągnął z niej telefon, który włączył dopiero teraz. Chciał dosłownie wyłączyć się na resztę świata i spędzić czas do wyników tylko z Daikim. Bez żadnych przeszkód typu telefon...
─ Chyba nie zdałem ─ zaśmiał się nerwowo, widząc dwanaście nieodebranych od swojej instruktorki.
Zanim zdołał choćby pomyśleć, jak się wytłumaczyć, urządzenie zaczęło wibrować. Zadzwoniło tak nagle, że Ryota niemal wypuścił je z rąk. Przesunął kciukiem po zielonym klawiszu i odebrał z mocno bijącym sercem.
─ Ekhm... Halo?
─ Ja ci dam halo! Halo?! Ty wiesz, ile próbowałam się do ciebie dodzwonić? ─ usłyszał, krzywiąc się od zbyt nagłego przesyłu wysokich decybeli.
─ Przepraszam… Byłem trochę... zajęty ─ odparł, śmiejąc się niezręcznie.
─ Niby czym? Uczeniem się do poprawki, mam nadzieję ─ warknęła kobieta.
Kise zbladł i przełknął ciężko ślinę.
─ To... za co mnie oblał? ─ spytał smętnie.
─ Za pedalstwo ─ zaśmiała się, ale zaraz dodała szybko: ─ Za nic, głupku. Aż tak do tego podszedłeś na luzie, że masz w nosie sprawdzanie wyników?
─ Na luzie? ─ niemal krzyknął z niedowierzeniem, wywracając lekko oczami i pokiwał głową marszcząc brwi, gdy zobaczył przejęty wzrok kochanka. ─ Ten facet był straszny! Tylko czekał, aż popełnię jakiś błąd, żeby mnie oblać ─ fuknął w swojej obronie.
─ No tak… Jak zobaczyłam, kto cię egzaminuje, trochę mi mina zrzedła... ale hej! Zdałeś, chłopaku! ─ zawołała, zadowolona.
─ Zdałem… ─ powtórzył tępo. ─ Czekaj, co? ─ Wyprostował się nagle.
Kobieta zaśmiała się i odpowiedziała:
─ To, co słyszysz. Jeszcze nie dotarło?
Ryota poczuł, jak spuszcza się z niego powietrze, a mięśnie robią mu się sflaczałe. Westchnął, rozpuszczając się na kanapie, wymieniając jescze parę zdań z instruktorką i odłożył telefon.
─ Mogę umierać ─ westchnął, podrywając się nagle i przytulił się do Aomine.
─ Ani mi się waż ─ mruknął Daiki, przyciągając blondyna do siebie. Przytulił go mocno i złożył na jego ustach namiętny, długi pocałunek. Słyszał całą rozmowę kochanka z jego instruktorką. Był z niego strasznie dumny.
─ Gratulacje ─ dodał od razu, gdy w końcu się od siebie oderwali.
─ Tak się cieszę ─ jęknął uradowany. Pocałował go jeszcze raz po czym spojrzał mu wdzięcznie w oczy. ─ Dziękuję za wsparcie ─ burknął szczerze, czerwony.
─ To nic takiego ─ sapnął mężczyzna, czochając mu włosy. ─ Jesteś najlepszy, skarbie ─ zaśmiał się.
Model spąsowiał i odwrócił twarz zagryzając dolną wargę, aby ukryć wykwitający na usta uśmiech. Przewrócił kochanka na plecy i usiadł mu na biodrach, układając wygodnie tors na jego piersi.
─ Tylko poczekaj, aż odbiorę mundur ─ powiedział z uśmiechem
─ Mmm czekam z niecierpliwością ─ wymruczał Daiki z lubieżnym uśmiechem, przesuwając dłonią po jego plecach.
─ Nie ciesz się tak, bo możesz nie wytrzymać tego widoku. ─ Zadarł podróbek ku górze, powstrzymując śmiech.
Aomine przyciągnął do siebie kochanka i, będąc pewnym, że ten zrozumie drugie dno jego wypowiedzi, wyszeptał mu do ucha, na końcu je przygryzając:
─ W takim wypadku raczej tobie nie powinno być do śmiechu.
Ryota zadrżał i poczuł, jak palą go policzki.
─ Ahominecchi ─ powiedział cicho, próbując go od siebie odepchnąć. Daiki jednak nie dał się zbyć. Jakby na złość, jeszcze mocniej przytulił do siebie modela i wsunął twarz w zagłębienie jego szyi, całując go tam.
─ Idź ty niewyżyty... ─ parsknął Ryota, wplatając dłoń we włosy kochanka, przeczesując je czule.
Mężczyzna zaśmiał się i odsunął od blondyna, jednak nie na długo. Spojrzał mu w oczy i śmiało pocałował go w usta, mrucząc w nie tylko ciche „To twoja wina”.
Kise zachichotał i przytulił się po prostu do niego, zastygając w bezruchu, ciesząc się tym, że może się bezkarnie do niego pokleić.
─ Ryota?
Daiki wsunął dłoń pod bluzkę kochanka i zaczął drapać go po plecach, muskając leniwie jego usta swoimi.
─ Hm? ─ wymruczał Kise, który przymknął oczy z przyjemności.
─ Kocham cię ─ westchnął cicho.
─ A ja ciebie ─ odparł swobodnie, czując, jak rozpiera go wewnętrzne szczęście, a żołądek ściska się nieznacznie, i położył mu dłoń na policzku, przesuwając kciukiem po wąskich ustach kochanka. Mężczyzna wysunął język i zaczepnie polizał palec kochanka, aby następnie go ugryźć, nieco mocniej, niż zamierzał. Kise pisnął cicho, lecz nie z bólu, a zaskoczenia. Po chwili roześmiał się widząc zaniepokojoną minę partnera. Ten tylko parsknął i wywrócił oczami. Pochylił się i pocałował blondyna, mrucząc z aprobatą, gdy tamten wsunął dłonie pod jego koszulkę i zaczął głaskać go po plecach.

Daiki uwielbiał te chwile, kiedy potrafili porozumiewać się bez słów. Czuł się, niebezpodstawnie z resztą, w pełni rozumiany i akceptowany. Po latach samotności i toczenia wojny z własnym, pragnącym ciepła i miłości sercem, przegrał, jednak było to najlepsze, co mogło mu się przytrafić. Zwłaszcza, że ratunek w postaci modela przyszedł do niego w idealnym momencie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz