Model obudził się bez niczyjej pomocy,
przecierając twarz dłonią. Gdy w końcu otworzył oczy, miał przed sobą drzwi i
klatkę z Yoko, który drzemał spokojnie zwinięty w kłębek. Kise drgnął i poczuł
ciężar na swojej talii. Nie musiał spuszczać wzroku, aby wiedzieć, do kogo
należała ręka, która go oplatała.
I to mu się strasznie podobało.
Chwilę gładził ramię kochanka i wsłuchiwał
się w jego oddech, który odczuwał również na swoim karku w postaci ciepła miło
rozchodzącego się po skórze. Nie wiedział, która godzina. Żaden z nich nie miał
też przy sobie telefonu. Obydwa zostały na dole, porzucone w czasie ich
ekscytującej wędrówki do sypialni. Uniósł więc ostrożnie rękę partnera i
wyplątał się z jego uścisku, uważając, żeby go nie obudzić. Nie udało mu się to
jednak, bo Aomine nieświadomie zwiększył tylko nacisk. Po kilku nieudolnych próbach
Ryota westchnął i spasował.
─ Aominecchi ─ powiedział cicho. ─ Wypuść
mnie ─ dodał, obracając się nieporadnie w jego ramionach.
Nie słysząc odpowiedzi, ani nie widząc jakiekolwiek
reakcji, pocałował go krótko, kładąc mu rękę na policzku.
─ Daiki... Muszę wstać.
─ Co...? Gdzie ty chcesz iść, przecież jesteś
u siebie ─ ziewnął mulat, tylko mocniej przyciskając do siebie ciało modela.
Nie otworzył nawet oczu, wygodniej wtulając się w tors partnera niczym ulubioną
poduszkę.
─ Do łazienki... ─ odparł Kise, starając się
wyrwać. ─ No puść mnie nooo... ─ jęknął zdesperowany.
─ Mhmm, zaraz ─ mruknął, dodatkowo
przerzucając przez biodro Kise nogę, aby tylko utrudnić mu wstanie z łóżka
─ Aominecchi! ─ warknął Kise desperacko.
Próbował uszczypnąć kochanka, ale na nic się to nie zdało.
─ Jeny, nie spinaj się tak ─ sapnął w końcu
Daiki i dał za wygraną. Puścił kochanka i obdarzył go poirytowanym spojrzeniem.
Wywrócił oczami, po czym przewrócił się na drugi bok i wsunął twarz w poduszkę
z głośnym westchnięciem. Mimo iż była miększa, była też o wiele zimniejsza od
blondyna, nie wspominając już o zapachu.
Kise uporał się szybko z problemem i wrócił
pod ciepłą kołdrę zaopatrzony w telefony, trzęsąc się z zimna. Zapomniał
włączyć na noc ogrzewanie i zdążył zmarznąć po drodze.
─ Zimno ─ jęknął kochankowi do ucha.
─ Trzeba było nie pić wczoraj tyle, to byś
nie musiał sikać i latać teraz po zimnie ─ mruknął Aomine w swoją poduszkę.
Ryota wywrócił oczami i przyłożył do pośladka
mulata lodowatą stopę, z satysfakcją patrząc, jak szybki ma to skutek w jego
zachowaniu.
─ Ja pierdolę, za co?!
Daiki w sekundę poderwał się z miejsca i
odsunął od kochanka jak najdalej, obrzucając go złym spojrzeniem.
─ Za burczenie ─ zaśmiał się Kise, po czym
przysunął do mulata. ─ Wracaj tu ─ dodał po chwili leżenia w bezruchu.
Daiki zmierzył kochanka dość ostentacyjnym
wzrokiem, po czym westchnął cicho, jakby chciał tym niemo zapytać ,,Czemu
właśnie ja?”, po czym zsunął się w głąb łóżka i objął chłodne ciało modela,
obdarzając go przy tym pocałunkiem w zmarznięte usta.
─ Mmm ─ mruknął Ryota. ─ Tu mi dobrze ─ zachichotał
i wtulił się w niego z lubością, ponawiając pieszczotę.
Aomine kontynuował leniwie pocałunek, aż w
końcu zakończył go, aby przenieść się na szyję blondyna. Przesunął nosem od
jego żuchwy aż do obojczyka, a następnie zassał się na skórze tuż nad nim.
Stworzył małą, krwisto-czerwoną malinkę, którą na koniec polizał. Model westchnął
i dotknął śladu z nikłym uśmiechem. Przymknął oczy i wplótł dłoń we włosy
kochanka. Uwielbiał to robić i patrzeć, jak mulat na moment mrużył przy tym
oczy. Mężczyzna mruknął cicho z aprobatą i zwężył uścisk, jakim obdarzał
kochanka. Cmoknął go w kącik ust i przejechał dłonią po jego biodrze.
─ Jakie plany na dzisiaj? ─ spytał cicho.
─ Na dzisiaj... ─ zamyślił się Kise i obrócił
ich, wspinając się na kochanka. Usiadł mu na biodrach, opierając się dłońmi o
jego brzuch i pochylił się nad mulatem ze zmysłowym uśmiechem, całując
namiętnie.
Nagle drgnął i zastygł w miejscu, prostując
się szybko.
─ Cholera ─ przeklął, pospiesznie wstając z
niego i chwytając za telefon, który wcześniej ze sobą przyniósł. Wyświetlacz
posłusznie rozświetlił się, ukazując godzinę. ─ Cholera! ─ warknął spanikowany
i wstał chaotycznie z łóżka, omal nie upadając. Zaczął pośpiesznie się ubierać
i powiedział, nie patrząc na skonsternowanego kochanka.
─ Egzamin, Aominecchi! Egzamin!
─ Co…? Jaki egzamin? ─ zdziwił się Daiki,
siadając na skraju łóżka.
─ Na pilota…! ─ jęknął Ryota, wciągając na
biodra bieliznę i czarne spodnie. Podszedł pędem do szafy i wyszarpał prostą
koszulę z wieszaka, którą zaczął na siebie zakładać.
─ Zjesz beze mnie, ok? ─ spytał
przepraszającym tonem, zapinając guziki. Poprawił rękawy i zatrzymał się,
szukając krawata.
─ Hm? Nie jechać z tobą? ─ spytał mulat,
wstając z materaca. Wciągnął na siebie bokserki i splótł ręce na piersiach. ─
Mogę cię zawieźć i poczekać. Czy coś.
─ Teraz będą straszne korki ─ odpowiedział,
zawiązując na szyi materiał. ─ Jednośladowcem będzie szybciej ─ uśmiechnął się,
odwracając do Aomine. Podszedł do niego i pocałował krótko, aby chociaż trochę
się uspokoić.
Wyprostował się i wziął głęboki oddech,
gładząc ubrania rękami.
─ Znośnie? ─ spytał, przygryzając wargę.
─ Nawet bardzo ─ odparł Daiki i uśmiechnął
się, aby dodać Kise otuchy. ─ Powodzenia.
─ Nie dziękuję ─ westchnął i cmoknął go
ostatni raz w usta, po czym poszedł szybko po telefon. ─ Odezwę się, jak się
skończy ─ poinformował, mijając go i znikając za drzwiami. Po chwili pojawił
się w nich i spojrzał na Aomine. ─ Przepraszam... ─ powiedział smutno, ale
szybko się zreflektował. ─ Masz tu być, jak wrócę ─ nakazał zarumieniony i
zbiegł na dół. Założył kurtkę skórzaną i zniknął z mieszkania.
Po chwili Daiki usłyszał głośny warkot, który
niknął stopniowo w oddali.
Mulat westchnął głęboko i pokręcił głową z
lekkim uśmiechem na ustach. Nie wiedział, ile czasu miał teraz dla siebie, ale
podejrzewał, że dość sporo. Nie chciał tracić kolejnych godzin na sen, który w
tym momencie i tak nie sprawiłby, że stałby się bardziej wypoczęty. Ziewnął i
przetarł dłonią twarz. Ruszył leniwym krokiem do łazienki, zabierając ze sobą
telefon.
Postanowił, że najpierw weźmie krótki,
orzeźwiający prysznic. Włączył w komórce swoją ulubioną playlistę, rozebrał się
z bokserek i wszedł pod deszczownicę. Nastawił wodę tak, aby była letnia. Nie
chciał moczyć się w gorącej, bo wiedział, że taka temperatura nie sprzyjała mu
z rana.
Umył się szybko, pożyczywszy od kochanka
jakiś żel i szampon, nucąc pod nosem refren piosenki „Amsterdam” Nothing But
Thieves. Kiedy stwierdził, że jest już czysty i rozbudzony, zakręcił wodę i
wyszedł spod prysznica. Wytarł się w jeden z białych, puchowych ręczników,
który znalazł w szufladzie, po czym obwiązał się nim w pasie i, zabrawszy z
pralki telefon, zszedł po schodach na dół, do kuchni.
Sam nieco się tym faktem dziwił, ale nie czuł
się u Kise ani trochę obco. Wręcz przeciwnie, zadomowił się od razu, w myślach
broniąc się tym, że blondyn na pewno nie zbeształby go za to bezkarne
panoszenie się po jego mieszkaniu.
Na śniadanie zrobił sobie jajecznicę i tosty
– prosty, klasyczny posiłek, jednak idealny, kiedy chciało się w szybki i
efektowny sposób zaspokoić głód. Usadowił się z parującym talerzem w salonie i
zaczął przeglądać Instagrama, co jakiś czas podsuwając sobie pod usta pełny
widelec. Omal nie zakrztusił się, kiedy jednym z pierwszych zdjęć, jakie
zobaczył, było to ukazujące jego i Kise, całujących się na wybiegu. Z mieszalnymi
odczuciami, nacisnął napis View all 975
comments pod krótkim, treściwym opisem fotografii, który informował tylko o
tym, kto znajdował się na zdjęciu oraz w jakich okolicznościach zostało ono
zrobione. Nie kryjąc ciekawości nawet przed sobą, zaczął przeglądać komentarze.
Przewijał je dość szybko, przelatując wzrokiem po ich treści. Uśmiechnął się
kącikiem ust. Znaczna większość wyrażała zachwyt i aprobatę. Niektóre zawierały
tylko serduszka oraz inne emotikony, a jeszcze inne długie opinie osób, które,
jak wywnioskował, były wczoraj osobiście na pokazie i opisywały zaistniałą i
uwiecznioną na zdjęciu sytuację jako jedyną w swoim rodzaju oraz bardzo
spontaniczną.
Nie sposób się było nie zgodzić.
Daiki przeczytał i polubił około 300
komentarzy, w tym czasie natrafiając na zaledwie parę negatywnych. Było też
kilka i takich, które krytykowały ich pocałunek, jednak zachwyt na kolekcją
A.D. przeważał, czego nie omieszkały wyrazić. Mulat nie miał pojęcia czemu, ale
poranek spędzony na czytaniu opinii dotyczących wczorajszego pokazu oraz
chwili, w której nie potrafił zapanować nad swoimi uczuciami do Ryoty, wprawił
go w niewiarygodnie dobry nastrój. Gdyby nie był w związku z blondynem i nie
zakochał się, był pewien, że nigdy w życiu nie dopuściłby się podobnego
zachowania, a nawet jeśli jakimś cudem tak, pewnie nie przejąłby się tym. Nie
musiał też spekulować na ten temat, aby po prostu wiedzieć, że robiłby sobie
potem straszne wyrzuty, żałował oraz zamartwiał się o losy kolekcji. Tym razem
jednak nic takiego nie miało miejsca, a Aomine nie musiał się nawet zastanawiać
dlaczego.
Jego serce znało odpowiedź doskonale.
*
Dochodziła godzina druga, gdy Kise zaparkował
i ściągnął z westchnieniem kask, przewieszając go na kierownicy. Bez słowa
przestąpił próg swojego domu i z rezygnacją zrzucił z siebie buty. Ledwie
wszedł do salonu, a natychmiast rzucił się bezwładnie na kanapę, nie
zaszczycając wpatrującego się w niego kochanka spojrzeniem. Wcisnął twarz w
poduszkę i warknął w nią, sfrustrowany.
Daiki, który siedział właśnie po turecku w
fotelu naprzeciwko kanapy i czytał jedną ze zwędzonych z biblioteczki kochanka
książek, zatrzasnął ją i odłożył na niewielki stolik kawowy obok. Wstał i
podszedł do Kise, kucając przy miejscu, w którym znajdowała się jego, teraz
niewidoczna, twarz. Położył mu dłoń na ramieniu i ścisnął lekko.
─ Hej, wszystko gra? Miałeś zadzwonić ─
zaczął spokojnie. ─ Jak było?
Model obrócił w jego stronę twarz i przytulił
się do niego na tyle, na ile pozwalała mu na to pozycja.
─ Chyba nic z tego ─ burknął.
─ Czyli? Nie zdałeś? Będziesz próbować jeszcze
raz podejść? ─ dopytywał zaniepokojony.
─ Chyba nie zdam ─ powiedział. ─ Egzaminator
ewidentnie coś do mnie miał... ─ mruknął. ─ Albo nie lubi modeli, albo jest
homofobem, bo poznał mnie na sto procent ─ westchnął, czując, jak pulsuje mu
głowa.
─ Nie myśl tak, póki nie będziesz wiedzieć na
pewno ─ westchnął Daiki. Podniósł się i usiadł na skraju kanapy, przyciągając
kochanka do siebie. ─ Nawet jeśli nie zdasz, nie zniechęcaj się. Zgłoś się do
zdawania w innym miejscu, nie wszyscy ludzie na świecie to homofoby… Mogę za to
zapłacić, w końcu to moja wina ─ mruknął, przygnębiony. ─ Kiedy wyniki?
─ O szóstej ─ odparł, wdychając woń kochanka.
Tego mu było trzeba. Zapachu i silnych
ramion, które, otaczając go, wymazywały stres i zły humor. Model odsunął się
niechętnie o spytał sceptycznie:
─ Jak to twoja? Nie pamiętam, żebyś to ty
mnie egzaminował.
─ Ale gdyby nie mój brak profesjonalizmu, nie
miałbyś pewnie najmniejszych problemów ze zdaniem, ani w ogóle z opinią
publiczną ─ mruknął. Na powrót przyciągnął do siebie blondyna, nie pozwalając,
aby odstęp między nimi utrzymał się długo. Tego dnia już wystarczającą ilość czasu
spędził bez kochanka u boku.
─ Hej!
Ryota spróbował się wyrwać, aby spojrzeć na
niego, ale nie udało mu się to. Westchnął i przytulił się do niego, nie widząc
innego wyjścia.
─ Kocham cię. Jesteśmy razem i cieszę się, że
nikomu nie muszę tego tłumaczyć... ─ powiedział. ─ Jestem twój, a ty mój... I
tak ma być. A-a jak komuś się to nie podoba, to jego wina, nie nasza, bo się
nie ukrywamy ─ odparł czując, jak serce bije mu nieznośnie szybko i głośno. ─
Zrozumiano? ─ wysilił się jeszcze, aby mieć pewność, że mulat nie będzie się
już obwiniał.
Aomine milczał chwilę, pozostając w lekkim
szoku. W końcu odchrząknął i uśmiechnął się szczerze.
─ Oczywiście ─ odparł i pocałował modela.
Wsunął jedną dłoń pod jego kolano i pociągnął do siebie, aby usadzić sobie
blondyna na kolanach i móc swobodniej objąć, mocno trzymając swój skarb w
uścisku.
─ Cieszę się ─ odparł z ulgą i wtulił twarz w
jego szyję. ─ Umieram z głodu ─ zaśmiał się, ale nie poruszył.
─ Trzeba było zadzwonić po egzaminie, głupku,
to bym zrobił coś do jedzenia ─ cmoknął z dezaprobatą.
Chciałem po prostu się z tobą zobaczyć, pomyślał
Kise, ale zdążył ugryźć się w język.
─ Nie wiem, jak zareagowałbym na wszystko
przez telefon ─ powiedział przepraszająco, czując się głupio. ─ A twój spokój
mi się udziela ─ dodał na swoje usprawiedliwienie.
─ No okay ─ westchnął i pogłaskał kochanka po
głowie, patrząc przy tym ze zrozumieniem w bursztynowe, ciepłe, nieco
zmartwione oczy. ─ Nic się nie stało, ale teraz idziemy coś zjeść na miasto. A
potem gdzieś się przejść, żebyś nie musiał myśleć o wynikach do osiemnastej. I
dzisiaj wszystko na mój koszt ─ uprzedził, a kiedy Ryota otworzył usta, aby coś
powiedzieć, szybko go pocałował, aby mu to uniemożliwić, po czym mruknął: ─
Nawet nie chcę słyszeć sprzeciwu.
Kise wywrócił oczami i uśmiechnął się
głupkowato, kiedy kochanek go na tym przyłapał. Syknął cicho, gdy Daiki
uszczypnął go w nos, za który model zaraz się złapał. Fuknął na niego i zrobił
nadąsaną minę, jednak szybko mu przeszło, bo mulat odciągnął jego dłonie od
twarzy i cmoknął bolące miejsce przepraszająco.
─ Chcę sushi ─ oświadczył, udając obrażonego.
─ Może być ─ zaśmiał się Aomine. ─ Pod
warunkiem, że wybierzesz lokal, bo ja nie jadam sushi zbyt często.
Delikatnie odsunął od modela, aby móc wstać.
Nawet nie czekał na jego ewentualną odpowiedź, ponieważ nie była ona konieczna.
Poszedł na chwilę do łazienki, uporać się ze swoją fizjologią i ułożyć fryzurę.
Na koniec przemył jeszcze twarz i wytarł ją w ręcznik. Ubrał się po śniadaniu,
dlatego nie musiał już tego robić, ani zmieniać, stroju, nawet, gdyby chciał,
ponieważ nie miał u Ryoty żadnych swoich ubrań na przebranie. Kiedy schodził po
schodach, przemknęło mu przez myśl, że następnym razem powinien przywieźć do
Kise kilka kompletów swoich ubrań oraz kosmetyków, aby móc z nich korzystać
właśnie w takich przypadkach jak dzisiaj.
Zebranie się i opuszczenie domu chłopaka nie
zajęło im długo, dlatego też po około dziesięciu minutach już szli chodnikiem w
stronę bardziej turystycznych ulic, kierując się pod adres, który wskazał
blondyn. Okazało się, że miejsce to nie było daleko, dzięki czemu dotarli do
niego szybko, gotowi zaspokoić głód.
Siedząc w lokalu, czekając już na posiłek,
Kise przeprosił i poszedł do toalety. Kiedy z niej wracał, natknął się na dwie
pracowniczki, które lustrowały spojrzeniem jego chłopaka. Zatrzymał się
zaintrygowany, słysząc kluczowe pytanie:
─ Myślisz, że jest sam?
Ryota wywrócił oczami, ale nadal stał w
miejscu, zastanawiając się nad czymś intensywnie. Przygryzł wargę i ruszył
powoli do ich stoliczka, na którym leżało już jedzenie.
─ W końcu ─ westchnął, łapiąc za pałeczki,
gdy usiadł naprzeciwko. ─ Smacznego.
─ Smacznego ─ odparł Daiki, pochłaniając
pierwszy kawałek sushi. Było wyjątkowo dobre, jednak wciąż nie dorównywało temu
z Japonii, pomimo tego, że jak zapewniała kelnerka, właścicielem był Japończyk.
Jedli swoje porcje w przyjemnej ciszy. Mulat
zdawał sobie sprawę, że parę ciekawskich osób ich obserwuje, jednak w lokalu i
tak było dość mało klientów, czyniąc mimo wszystko złudne poczucie intymności.
Jednak Aomine to nie przeszkadzało. Czuł się całkowicie swobodnie, jedząc i od
czasu do czasu celowo trącając nogi Kise swoimi pod stołem.
Kise podskakiwał wtedy wystraszony, po czym
parskał śmiechem, patrząc na niego. Nagle go olśniło i krzyknął energicznie:
─ Chodźmy na one-on-one!
─ Mm, yesthem zha ─ odpowiedział natychmiast
z pełną buzią. Przełknął szybko z trudem i otarł usta wierzchem dłoni. Odłożył
pałeczki na pusty talerz i uśmiechnął się. ─ Dobrze, że pamiętałeś. Wróćmy do
ciebie po strój, a potem podjedźmy do mnie po jakieś ciuchy.
─ Mam nadzieję, że nie będziesz miał
obstawionego domu ─ zachichotał podekscytowany i szybko dokończył szybko swoją
porcję, napychając policzki jak chomik. ─ To fo? Iśemy? ─ spytał, patrząc na
niego z błyskiem w oku godnym małego dziecka.
─ Jasne.
Daiki odszukał portfel i rzucił parę
banknotów luźno na stół, po czym wstał, rzucając kochankowi wyzywające
spojrzenie i drapieżny uśmiech.
─ Nie nakręcaj się tak, bo przegrasz ─ powiedział
równie podekscytowany, wychodząc za nim z sushibaru. Chwycił kochanka za rękę
zamaszystym ruchem i zaczął iść w stronę domu, niemal ciągnąc go za sobą.
*
Udało im się w półtorej godziny zdobyć swoje
stroje z domów i znaleźć przy jednym z mniej popularnych boisk do ulicznej
koszykówki. Poszło im to w miarę sprawnie, jednak nie obyło się bez
komplikacji. Pod apartametem Aomine kręciło się bowiem paru fotoreporterów,
którzy, gdy tylko go dostrzegli, zaczęli mu robić zdjęcia i wypytywać o jego
romans z jednym z najbardziej znanych modeli w świecie mody. Całe szczęście,
Kise przy nim nie było. Blondyn został w zaparkowanym przecznicę dalej
samochodzie, dlatego mulat nie musiał się o niego martwić w obecności
paparazzich. Wywarczał do nich tylko parę słów o tym, że nie zamierza zwierzać
się ani tłumaczyć nikomu ze swojego życia osobistego, po czym wszedł do
budynku, nie oglądając się za siebie. Zgarnął tylko potrzebne rzeczy z
mieszkania i opuścił je, kierując się w stronę auta. Dziennikarze zdążyli w ty
czasie wyparować, mulat pomyślał, że to pewnie dlatego, że nie było z nim Kise.
Prawdopodobnie zdjęcie i chociaż parę słów od ich obojga okazałoby się
artykułem numer jeden wielu różnych gazet i mediów, jednak Aomine dał im tego
dnia wyraźnie znać, że nie mogą liczyć nawet na ich wspólną fotografię, co w
gruncie rzeczy go satysfakcjonowało.
Przebrali się w samochodzie zaparkowanym tuż
obok boiska, po czym wyszli na jego nawierzchnię. Daiki ruszył powolnym krokiem
przed siebie, kozłując piłkę, którą wziął ze swojego mieszkania. Mimo iż trochę
leżała w zapomnieniu, wciąż była dość twarda i dobrze się nią odbijało.
─ Gramy o coś szczególnego? ─ spytał
kochanka, odwracając się przodem do niego.
─ Oczywiście, że tak ─ odparł blondyn,
naciągając się trochę. Wolał dobrze rozciągnąć mięśnie nóg. Zwłaszcza tej
kontuzjowanej. ─ Jak wygram, jestem ma górze ─ powiedział zadziornie,
uśmiechając się podstępnie.
─ A jeśli nie, robisz dla mnie striptiz ─
odparował Daiki z wyzywającym uśmiechem.
Ryota prychnął i nakazał gestem dłoni, aby to
Aomine zaczął. Naciągnął się ostatni raz, uginając nogi i wbił w partnera
uważne spojrzenie.
Daiki zaczął powoli kozłować piłkę,
zmieniając co chwila rękę. Stopniowo przyspieszał i zwalniał, tak, jakby chciał
w ten sposób odnaleźć swój rytm. Nagle, w ułamku sekundy, rzucił się do przodu
i wyminął próbującego go zatrzymać blondyna, wybijając się i zdobywając
pierwsze punkty.
Kise uśmiechnął się zaskoczony, podchodząc
pod kosz i zgarnął toczącą się po ziemi piłkę. Nigdy nie lekceważył
przeciwnika, ale musiał przyznać, że nie spodziewał aż tak łatwego przejścia
przez jego obronę. To sprawiło, że jeszcze bardziej nakręcił się na grę.
Stanął w ataku, skupiając się, i odetchnął
głęboko. Próbował wyminąć mulata z lewej, jednak ten szybko zaszedł mu drogę,
więc przeniósł ciężar ciała na prawo, ale Daiki znów był krok przed nim,
uśmiechając się pewnie. Ryota cmoknął nieświadomie i powiódł spojrzeniem w
przeciwną stronę, do której szedł. Rozgryzł jednak, że kochanek jest na tyle
doświadczony, aby czytać zagranie z ruchu ciała, nie oczu. Widząc pewność
Aomine, że model zrobi zmyłkę, blondyn wykorzystał to na swoją korzyść i ruszył
w stronę, w którą patrzył. Udało mu się wyminąć partnera i zrobił dwutakt, po czym
doskoczył do kosza z zamiarem wsadzenia piłki. Daiki jednak znalazł się tuż
przed nim, blokując go. Kise zmarszczył brwi i cofnął rękę, wyrzucając piłkę
zza pleców, tym samym w końcu punktując.
─ Kurcze... Będzie ciężej, niż myślałem ─
powiedział, gdy już wylądowali. Uśmiechnął się zadowolony i przetarł twarz
koszulką, patrząc, jak kochanek zgarnia z ziemi piłkę.
Aomine nie odpowiedział od razu. Nie dał
blondynowi ani chwili przerwy. Dłonią podbił piłkę i wyrzucił w górę. Minął
kochanka z półobrotu i zgarnął ją w powietrzu, wykonując wsad. Kise rzucił się
za nim, jednak zareagował zbyt wolno, ponieważ nie spodziewał się, że Daiki od
razu przejdzie do kontynuowania meczu. Mulat zawisnął na koszu, trzymając się
obręczy jedną dłonią i puścił, kiedy piłka spadła na ziemię. Przeczesał dłonią
włosy i uśmiechnął się do modela.
─ Jeszcze nie zapomniałem paru trików ze
studiów. Grywałem dla odprężenia w drużynie akademickiej. ─ Mrugnął do niego.
Kiedy Ryota zrozumiał, że ich gra będzie
toczyć się na naprawdę wysokim poziomie, tempo przeprowadzanych przez nich
akcji znacznie wzrosło. Punktowali jeden za drugim, idąc łeb w łeb. Nie robili
żadnych przerw, wznawiali rywalizację zaraz po zdobyciu kolejnych punktów przez
przeciwnika. W pewnym momencie Daikiemu zrobiło się tak gorąco, że musiał
ściągnąć z siebie bluzę, mimo iż na dworze temperatura wynosiła jedynie jedenaście
stopni.
Kise był bardzo dobrym graczem, dlatego mimo
początkowej pewności siebie, mulat już po jakimś czasie założył, że gra nie
minie tak sprawnie i szybko, jak się tego spodziewał. Zaczął nawet rozważać
opcję, w której przegra. Nie mógł sobie na to pozwolić, dlatego wziął sprawę
naprawdę na poważnie, wkładając w grę wszystkie swoje umiejętności. Model
jednak ani trochę od niego nie odstawał, kilka razy punktując nawet za trzy, w
efekcie czego znajdował się na prowadzeniu. Ze zmarszczonymi brwiami i poważnym
wyrazem twarzy, Daiki za każdym razem nadrabiał różnicę w punktach,
przechylając szalę zwycięstwa minimalnie na swoją korzyść. Stosował różnorakie zwody,
niespodziewane rzuty oraz, jego ulubione, elementy koszykówki ulicznej, jednak
gdy Ryota już raz się na coś nabrał, nie zdarzało to się nigdy więcej. Chłopak
widział swoje błędy, analizował je i nie pozwalał sobie na ich powtórzenie.
Aomine miał nawet wrażenie, że blondyn kopiuje niektóre z jego zagrań i stosuje
je na własną korzyść, jednak brak czasu na jakiekolwiek dłuższe zastanowienie
się nad tym, czy inne refleksje odnośnie gry, sprawił, że mulat o tym nie
myślał, skupiając się tylko i wyłącznie na co i raz migającej koło niego piłce.
Grali już ponad czterdzieści minut, a wynik
przedstawiał się z zaledwie czteropunktową przewagą Daikiego. Mężczyzna zaczął
swój drybling, jednak coś go rozproszyło. Przy wysokiej na około dwa metry,
prostej siatce otaczającej boisko, z zewnątrz, stała i obserwowała ich grupa
chłopców w wieku, na oko, dwunastu lat. Aomine nie był w stanie stwierdzić ilu
ich było, ponieważ tłoczyli się w ciasnej grupce, wyciągając wysoko szyje, tak,
jakby trochę bali się podglądać ich grę, jednak z drugiej nie umieli
powstrzymać naturalnej ciekawości i, co mulat wywnioskował z ich twarzy,
podziwu. Ryota był jednak zbyt pochłonięty zabieraniem swojemu chłopakowi
piłki, aby ich zauważyć. Wykorzystał moment nieuwagi partnera i sprawnie zmniejszył
różnicę punktów o dwa.
─ Chyba zajmujemy boisko ─ zaśmiał się
Aomine, kiedy Kise również spojrzał w stronę, w którą spoglądał wyższy
mężczyzna.
─ Chyba im to nie przeszkadza ─ zawtórował mu
i pochylił się, odbijając piłkę do drugiej ręki z zamiarem wznowienia gry.
Zatrzymał się nagle, czując kłujący ból w
nodze i uśmiechnął się, prostując. Choć chciał dalej grać, nie był już
dzieciakiem. Czasy, w których zajeżdżał stawy, byle wygrać, już dawno zostawił
za sobą. Był dorosły i tak też powinien się zachowywać, a zdrowie było jedną z
rzeczy, bez których ginęło się na rynku jego pracy. Podał więc piłkę Daikiemu i
przeczesał włosy dłonią.
─ Idziemy? ─ pytał wesoło, patrząc na ich
widownię.
─ Idziemy ─ zgodził się.
Włożył piłkę pod pachę i otarł dłonią spocone
czoło, kątem oka obserwując kochanka. Przez moment wydawało mu się, że Kise
utyka, jednak już po chwili chłopak szedł całkiem normalnie, bez najmniejszego
śladu bólu na uśmiechniętej twarzy, więc Daiki nie rozwodził się nad tym w
myślach. Zamiast tego zgarnął z ziemi swoją bluzę, starając się ignorować
wpatrzone w niego ciekawskie spojrzenia, i zarzucił na ramię swoją sportową
torbę. Odwrócił się przodem do Kise i wyszczerzył.
─ Wygrałem ─ oświadczył dumnie.
Ryocie zrzedła mina. Przez moment chciał nawet
wznowić grę, ale zrezygnował. Teraz i tak różnica punktów tylko by się
zwiększała. Westchnął, wywracając oczami z uśmiechem i rozpiął swoją bluzę.
─ Domagam się rewanżu ─ odparł wesoło.
─ Nie mam nic przeciwko. Fajnie się grało… Ale
nagroda jest jeszcze lepsza ─ parsknął i poruszył sugestywnie brwiami.
─ Jaka nagroda? Nie wiem, o czym mówisz ─
odparł chytrze Kise, przecierając spocone czoło dłonią.
Na twarzy Daikiego widać było rozbawienie
zmieszane po części z żarliwością.
─ Oczywiście, że wiesz ─ prychnął. ─ Ale
jeśli naprawdę masz takie straszne kłopoty z pamięcią, to mogę ci ją odświeżyć.
─ Wzruszył ramionami z uśmiechem.
Ruszył powoli do wyjścia z boiska. Miał
wielką ochotę przypomnieć Kise stawkę ich gry na swój własny sposób już teraz,
ale wciąż tłocząca się przy siatce, wyraźnie rozentuzjazmowana młodzież,
uniemożliwiała mu to.
─ Jestem też głuchy, więc możesz sobie
darować, kochanie ─ odparł lekko, odwracając się od niego, by pomachać wesoło
ich widowni, śmiejąc się głośno, gdy między nimi zawrzało, a wielu z nich
odwzajemniło ten gest.
─ Uwielbiam kosza ─ westchnął, jakby z ulgą,
obracając się znowu i zrównał krok z kochankiem.
─ Najlepsza gra, jaka może być ─ przyznał
mulat. ─ Przypomina mi się młodość… ─ westchnął, karcąc się w myślach za
zbytnią sentymentalność.
Wyszli z boiska, mijając grupę chłopców.
Panowało wśród nich poruszenie, zupełnie jakby obok nich przechodzili ich
idole, nie przypadkowo spotkani obcy mężczyźni. Popychali się wzajemnie,
szepcząc coś między sobą gorączkowo. Daiki starał się nie zwracać na nich
zbytnio uwagi. Ograniczył się tylko do nikłego uśmiechu pod nosem.
Byli już parę metrów za boiskiem, kiedy jeden
z nich zdobył się na odwagę i zawołał:
─ G-Grand jeu!
Aomine westchnął wtedy, odwrócił się na
moment, machnął ręką i odkrzyknął:
─ Merci!
Ryota przerzucił mu rękę przez ramię i
wyszczerzył do niego.
─ To było całkiem słodkie, Aominecchi.
─ Potrafię okazać miłosierdzia, nie jestem kompletnym
chamem ─ odparł, wywracając oczami. ─ Tym tam chyba naprawdę zaimponowaliśmy ─
pomyślał na głos.
─ Nie dziwię się... ─ przyznał blondyn. ─ Muszę
przyznać, że mi też zaimponowałeś ─ mruknął mu jeszcze do ucha, zanim go puścił
i wyprostował.
─ Ty mi też. Nie spodziewałem się aż tak
wiele po takim chuchrze ─ odparł Aomine, uśmiechając złośliwie. ─ Gdybym
wiedział, że tak to będzie wyglądać, nie grałbym o aż tak wysoką stawkę. No ale
cóż... opłaciło się.
─ Zależy komu...
Gdy wsiedli do samochodu, blondyn sapnął i
przeciągnął się.
─ Dawno się tak nie zmęczyłem... To takie
przyjemne uczucie.
─ Co nie? ─ przyznał mu Daiki.
Przeciągnął się leniwie i naprężył plecy, aż
coś w nich chrupnęło. Czując ulgę, westchnął cicho. Przekręcił kluczyk w
stacyjce i już miał ruszać, kiedy coś nagle jakby go powstrzymało. Obrócił
twarz w stronę kochanka. Wyciągnął ku niemu dłoń i odgarnął mu wilgotne,
posklejane kosmyki włosów ze skroni. Następnie pochylił się i pocałował go,
ograniczając się przy tym tylko do paru powolnych skubnięć jego ust i polizaniu
prowokacyjnie dolnej wargi.
─ Dzięki za grę ─ wymruczał, gdy skończył
całować kochanka.
─ N-nie możesz podziękować jak każdy inny człowiek?
─ spytał zarumieniony. Nie spodziewał się takiego nagłego ataku, więc przygryzł
lekko dolną wargę i odwrócił wzrok.
─ Nie jestem jak inni ─ warknął Daiki,
urażony tym, czego oczekuje od niego jego chłopak. ─ Ale jak chcesz ─ mruknął
obojętnie, odpalając silnik.
─ Jesteś zły? ─ przerwał w końcu ciszę,
pytając z niedowierzaniem. Gdy nie uzyskał odpowiedzi, szturchnął go w ramię. ─
Ej no, Aominecchi.
─ Próbuję być romantyczny, ale mi tego nie
ułatwiasz.
─ Oh, Aominecchi... ─ jęknął rozczulony
odpowiedzią, kładąc mu rękę na udzie. ─ Przepraszam ─ mruknął, pochylając się w
jego stronę. ─ Po prostu mnie zaskoczyłeś ─ dodał na swoją obronę, ściskając
lekko dłoń i cmokając go w policzek.
Daiki nic nie odpowiedział. Popatrzył tylko z
ukosa na kochanka i wywrócił oczami, wzdychając. Jednocześnie dodał gazu,
dlatego znalezienie się pod jego apartamentowcem było kwestią zaledwie
dziesięciu minut. Zanim wysiedli, mulat upewnił się, że wokół nie czatują żadni
paparazzi. Mimo iż takowych nie widział i tak pokonali dzielącą ich z samochodu
do wejścia do budynku trasę bardzo szybko.
Znajdując się w windzie, Kise zachichotał, a
następnie zaczął się głośno śmiać, kiedy tylko zasunęły się za nimi drzwi.
─ Chowamy się jak dzieci ─ wyjaśnił,
dostrzegając wzrok Daikiego wyrażający niezrozumienie.
─ Cóż... ─ parsknął mulat. ─ Dlatego przez
jakiś czas będziemy mieszkać u ciebie ─ oznajmił.
Po windzie rozszedł się cichy dzwonek,
oznajmiający dotarcie na właściwe piętro. Drzwi rozsunęły się i mężczyźni
wyszli na korytarz. Aomine szybko uporał się z zamkiem w drzwiach. Kiedy tylko
znalazł się w swoim mieszkaniu, pyrgnął piłkę od kosza na podłogę, zaraz
podobnie postępując z butami. Ruszył do łazienki, po drodze zarzucając z siebie
na podłogę kolejne części ubioru. Zostawił Kise za sobą, nawet się na niego nie
oglądając. Ograniczył się jedynie do krótkiego ,,Chodź!”, kiedy był już w
łazience.
Model pokręcił głową i wywrócił oczami, po
czym podążył za mulatem z głupkowatym uśmiechem. Stanął na środku, patrząc, jak
nagi Aomine wchodzi pod prysznic i odchrząknął cicho, nie wiedząc, od czego
zacząć.
Daiki zerknął kątem oka na modela. Mimo iż
chciał, nie mógł już odwrócić od niego wzroku. Westchnął i odwrócił się do
niego przodem, plecami opierając się o chłodne kafelki. Ostentacyjnie zmierzył
kochanka spojrzeniem od góry do dołu, po czym uśmiechnął kącikiem ust.
─ No już, skarbie. Zdejmuj ciuszki ─
wymruczał.
Model darował sobie docinki i ściągnął
zwyczajnie bluzę, którą wciąż miał na sobie. W końcu przegrał. Nie powinien
marudzić. Przygryzł wargę i wsunął kciuki pod gumkę dresu, zsuwając go z siebie
powoli, aż nie opadł na ziemię. Podobnie postąpił z t-shirtem, podosząc go lewą
ręką, przejeżdżając nią wzwyż swojego brzucha, aż nie dotarł do szyi i nie
przełożył jej sobie przez głowę. Rzucił go na podłogę i przystanął ma chwilę,
rumieniąc się i kuląc nieznacznie pod wpływem wzroku mulata. Nie potrafił tego
pojąć. W końcu nie raz rozbierał się przed, nawet obcymi, ludźmi podczas
różnych sesji, a sam Daiki już nie raz widział go w negliżu, nie wspominając o
towarzyszących temu sytuacjach. A teraz... teraz nagość strasznie go krępowała.
Odetchnął głęboko i ściągnął z siebie
bokserki, nie wiedząc czego lepiej unikać – dołączenia do kochanka, czy stania
przed nim, będąc bacznie przez niego obserwowanym.
Aomine oddychał głęboko i spokojnie, nie
pozwalając narastającemu uczuciu gorąca i podniecenia przejąć nad nim kontroli.
Mimo to jego wzrok, którym taskował zgrabne ciało kochanka, był wygłodniały i
nic nie mógł na to poradzić. Już dawno przyznał to sam przed sobą: Kise był
totalnie w jego typie, a nawet mógłby pokusić się o określenie, iż chłopak był
ucieleśnieniem tych wszystkich cech, które mu się podobały i pociągały.
Odepchnął się od ściany i wyszedł z kabiny, podchodząc do modela. Stanął tuż
przed nim i wyciągnął dłoń do przodu. Złączonym palcem wskazującym i środkowym
przejechał po jego skórze od podbrzusza, przez klatkę piersiową, dekolt i
szyję, aż do jego podbródka, który chwycił delikatnie i przyciągnął do siebie.
Pocałował Ryotę, drugą ręką sunąc od jego łopatek do pośladków.
Blondyn zadrżał, wzdychając mu w usta i
złapał się lekko karku kochanka. Popchnął go lekko do tyłu, aż ten nie znalazł
się z powrotem pod prysznicem, sam niezdarnie wchodząc za nim. Dopiero tutaj
rozsunął usta na tyle szeroko, aby Daiki mógł bez problemu spleść ze sobą ich
języki. Kise pisnął cicho, gdy mulat ścisnął jego pośladek, podskakując lekko i
naparł na Aomine, tym samym sprawiając, że oparł się on o chłodną ścianę.
Mulat przesunął dłonią po kafelkach, aż nie
natrafił nią po omacku na kran. Włączył wodę, wzdrygając się, kiedy najpierw
spadła na nich zimna. Jej temperatura szybko jednak wzrosła, stając się
naprawdę przyjemną. Mężczyzna nie umiał utrzymać rąk w miejscu, dlatego zaczął
wodzić nimi po plecach kochanka, badając jego mokrą, śliską, gładką skórę, ani
na chwilę nie przesyłając obdarzać go leniwymi, namiętnymi pocałunkami.
Ryota przylgnął do kochanka, oddając każdą
pieszczotę z podwójnym entuzjazmem. Kiedy jednak zaczęło robić mu się gorąco,
spasował, ograniczając się do subtelnych pocałunków i delikatnego dotyku na
ciele mulata. Czując, jak zaczyna mu się kręcić w głowie od wysokiej
temperatury, odsunął się i zgarnął z półki żel. Odkręcając go, do ich nozdrzy
dotarł ostry zapach świerków i mięty. Kise nalał na swoją dłoń sporą porcję i
zaczął myć Daikiego dokładnie, skupiając się na tym intensywnie. Uśmiechnął się
do siebie, gdy uznał tę czynność jako bardzo relaksującą i satysfakcjonującą.
Na koniec chwycił twarz kochanka w dłonie i pocałował go z pasją, reflektując
się, że zdążył się za tym uczuciem stęsknić.
Mulat oddał pocałunek łapczywie, zaborczo
obejmując modela. Uwielbiał to robić. To, że czuł pod wargami jego usta, a w
ramionach mógł trzymać te drobne, nad wyraz ponętne ciało, sprawiało, że czuł
się spełniony. Zadziwiające, jak niewiele było mu potrzebne do szczęścia.
Na moment rozłączył ich wargi, aby móc się
kochankowi odwdzięczyć za jego wcześniejsze działania. Teraz to on zaczął myć
jego, powolnymi ruchami wodząc po jego torsie dłońmi. Skóra Kise była ciepła,
mokra i gładka w dotyku. Daiki chciał zapamiętać jej teksturę oraz każdy
możliwy szczegół, aby móc, w razie czego, bez problemu odtworzyć jej obraz w
pamięci. Wodząc po plecach kochanka, dotarł w końcu do jego pośladków, którym
poświęcił dłuższą chwilę, ściskając je delikatnie, a nawet parę razy
przesuwając dłonią pomiędzy nimi z uśmiechem, jednak bez erotyzmu. Pocałował
Ryotę jeszcze raz, jednak nieco inaczej. Tym razem to jemu pozwolił nadać
pieszczocie rytm i intensywność, mrucząc z aprobatą, kiedy chłopak to
wykorzystał.
Tempo wszystkiego momentalnie zwolniło, kiedy
blondyn uświadomił sobie, że ma kontrolę nad sytuacją. Blondyn całował go
powoli i namiętnie, chwytając mulata za tył głowy. Chociaż przedłużał każdą
chwilę, jak tylko się dało, nie było w tej pieszczocie nic monotonnego.
Przeciwnie, słodkie pocałunki modela pozostawiały po sobie niedosyt i dreszcze,
wędrujące po kręgosłupie Daikiego aż do kości ogonowej.
Gorący prysznic i para unosząca się w
kabinie, jak i całym pomieszczeniu sprawiły, że Kise zakręciło się nieco w
głowie. Westchnął więc cicho i oparł się o kochanka, zmuszając aby ten
przylgnął plecami do ściany.
Daiki sapnął kochankowi w usta, czując pod
rozgrzaną skórą zimne kafelki. Przeszedł go dreszcz. Nieprzyjemne uczucie na
szczęście odeszło już po chwili, gdy mężczyzna skupił swoje myśli na blondynie.
Powoli, jakby z namysłem, przejechał dłonią po jego boku, a po chwili dotarł do
twarzy. Ogarnął Kise włosy z czoła i złożył na nim krótki pocałunek, przymykając
na moment powieki.
─ Może już chodźmy ─ mruknął, jednocześnie
drugą ręką mocno i pewnie przytrzymując partnera w pasie.
─ A zrobisz coś do jedzenia? ─ spytał słodko,
uśmiechając się niewinnie. Cmoknął go jeszcze w usta, gryząc lekko dolną warge.
Miał nadzieję, że będzie to wystarczająco przekonujące.
─ Zrobię ─ westchnął Aomine. Nawet gdyby
chciał, prawdopodobnie by nie odmówił. ─ Zjemy i wrócimy do ciebie, w porządku?
─ spytał jeszcze, sięgając dłonią do kranu, aby wyłączyć wodę.
─ Dla mnie bomba ─ uśmiechnął się Ryota,
otwierając szklane drzwi.
Za kłębiącą się parą wyszedł on, a następnie
Daiki, który rzucił modelowi jeden z rzeczników. Kise uśmiechnął się,
wycierając powoli i dokładnie, ukradkiem zerkając na kochanka. Ale gdy tylko
spotkał się z jego wzrokiem, uciekał spojrzeniem na podłogę, uznając ją nagle
za bardzo ciekawą. Aomine parsknął pod nosem, widząc reakcje modela, jednak nie
skomentował. Wytarł się pobieżnie i przewiązał ręcznik przez biodra. Nie czekał
na Kise; wyszedł z pomieszczenia, czochrając mu przy okazji mokre, oklapnięte
na czoło kosmyki włosów. Poszedł do kuchni i otworzył lodówkę. Westchnął cicho,
głowiąc się nad tym, co takiego mógłby ugotować z resztek sałaty, paru
pomidorów, sera, którego termin przydatności z powodzeniem mógłby zostać
poddany wątpliwości, paru jajek oraz cebuli.
W końcu zdecydował się na spaghetti, jednak
bez sera. Znalazł w szafce makaron, wrzucił go na wrzątek, podsmażył cebulę,
zblendował pomidory, doprawił, a w fazie końcowej połączył sos z odcedzonymi
nitkami. Podczas gotowania czuł na sobie wzrok partnera – kątem oka zauważył,
że ten dołączył do niego w kuchni, oparł się wygodnie łokciami o marmurowy blat
wyspy i bezkarnie wodził po nim spojrzeniem, szczerząc się jak głupi. Daikiemu,
chociaż starał się sobie wmówić, że jednak go to irytuje, tak naprawdę to nie
przeszkadzało. Skrycie nawet cieszył się, że jego osoba może stać się przedmiotem
czyjejś atencji na aż tak długo przy wykonywaniu tak prostej czynności, jaką
było przyrządzanie posiłku.
─ Wyjmij sztućce ─ rzucił do Ryoty, kiedy
spaghetti było już gotowe. Sam wyciągnął z szafki talerze i zaczął przekładać
na nie gotowe, oszałamiająco dobrze pachnące danie.
Mężczyzna wstał i zaczął przeszukiwać
szuflady, nie będąc jeszcze dobrze obeznanym z kuchnią mulata. Narobił trochę
hałasu, ale koniec końców znalazł to, czego szukał i usiadł naprzeciwko
Daikiego, podając mu sztućce z promiennym uśmiechem.
─ Jestem głodny jak wilk. Bon apetit!
Mulat uśmiechnął się lekko, po czym również
życzył kochankowi smacznego i zaczął jeść. Sam także był bardzo głodny,
ponieważ sushi z popołudnia strawiło się w jego żołądku stanowczo za szybko, a
wyczerpująca gra tylko zaostrzyła apetyt. Nawet nie zauważył, kiedy skończył
jeść, jednak uczucie sytości uderzyło w niego tak nagle, że aż sapnął cicho i
przyłożył dłoń do brzucha.
─ Łoo... Fo było fybkie ─ skomentował Kise z
pełną buzią, patrząc na kochanka z szeroko otwartymi oczami. ─ Warłok… ─ dodał,
chichocząc.
─ Nie przesadzaj ─ mruknął Aomine. ─ To po
prostu wina tego, że jestem zajebistym kucharzem ─ dodał nieskromnie.
─ Mfm, fo prafta. ─ Spojrzał na niego
podekscytowany. ─ Ow wisiaj fy gofujesz ─ uśmiechnął się wrednie i chciał coś
jeszcze dodać, jednak zaczął kaszleć, chaotycznie rzucając na boki rękami.
Daiki zerwał się ze swojego krzesła i w
jednej chwili znalazł się przy kochanku, klepiąc go mocno dłonią między łopatkami.
Nie dał tego poznać po swojej beznamiętnej minie, ale przez chwilę jego serce
przyspieszyło, a ciało zalał niepokój. Zmalał on, gdy sytuacja była już
opanowana. Mulat westchnął ciężko i trzepnął blondyna jeszcze raz, tym razem
jednak w tył głowy.
─ Dzieciaku! Nie gadaj, kiedy jesz! ─
zbeształ go, wracając na swoje miejsce.
Ryota pomasował bolące miejsce i spojrzał na
Daikiego z wyrzutem.
─ Mówisz jak moja matka... Naprawdę z ciebie
staruszek ─ zaśmiał się, chcąc nieco złagodzić atmosferę.
Mężczyzna zmierzył modela sceptycznym
spojrzeniem.
─ A z ciebie nieodpowiedzialny, kłopotliwy
gówniarz ─ odparował.
─ Jak taki kłopotliwy, to trzeba było się
trzymać z daleka ─ fuknął, nadymając policzki i wbił wzrok w swój talerz,
grzebiąc w nim widelcem.
─ Głupi ─ westchnął Daiki, kręcąc głową z
rezygnacją. Ponownie wstał i podszedł do chłopaka, stając za nim tyłem. Chwycił
w dłoń jego podbródek i mocno pociągnął w górę, aby blondyn odchylił głowę tak,
by ich spojrzenia mogły się spotkać. ─ Nie chrzań.
─ Nieodpowiedzialny, kłopotliwy, głupi… ─
wymienił, wzdychając. ─ Jak ty sobie ze mną poradzisz, Aominecchi? ─ spytał
rozbawiony, przymykając lekko oczy, wyraźnie czegoś oczekując.
─ Jakoś będę musiał ─ wymruczał i pochylił
się, aby złożyć na jego wargach intensywny pocałunek. ─ Masz szczęście, że
twoje zalety przeważają nad wadami.
Blondyn zaśmiał się cicho i przyciągnął
kochanka do siebie, ponownie całując. Odetchnął głęboko i spytał miękko:
─ To co, zbieramy się?
─ Tak, myślę, że już możemy. Tylko ogarnę tu
i wezmę sobie jakieś ciuchy ─ odparł Daiki.
Przesunął dłonią po czole kochanka,
odgarniając mu z niego włosy, po czym pochylił się i jeszcze raz cmoknął
kochanka krótko w usta. Zaraz potem zebrał z blatu brudne naczynia, wstawił do
zmywarki i ruszył w stronę łazienki, aby zgarnąć z niej najpotrzebniejsze
kosmetyki.
Model czekał już na niego w przedpokoju,
ubrany i gotowy do wyjścia. Jego myśli odpłynęły na zupełnie inny tor, dopóki
nie zjawił się przed nim mulat. Zaskakujące było to, jak jego osoba zwracała ma
siebie cała uwagę blondyna. Kise przez chwilę zastanawiał się, czy to normalne,
aby tak zręcznie wyłączać inne myśli przez wzgląd na kochanka, ale szybko mu
przeszło, gdy Daiki chwycił jego dłoń. Razem z tym gestem po prostu czuł, że
tak należy.
Uśmiechnął się szeroko do siebie i wyszedł za
nim z mieszkania.
*
W domu Kise znaleźli się niecałą godzinę
później. Daiki zaniósł do jego sypialni sportową torbę, w którą spakował swoje
rzeczy, po czym zszedł o salonu, gdzie na kanapie czekał na niego blondyn.
Mężczyzna popchnął partnera tak, aby ten się położył, po czym sam ułożył się
wygodnie na nim i włączył telewizor.
─ Sprawdzisz wyniki? ─ spytał modela, kiedy
zorientował się, która godzina.
─ Muszę? ─ spytał tamten retorycznie,
doskonale znając odpowiedź. Rzucił krótkie niepewne spojrzenie Aomine, szybko
tego żałując.
Westchnął, sięgając dłonią do kieszeni spodni
i wyciągnął z niej telefon, który włączył dopiero teraz. Chciał dosłownie
wyłączyć się na resztę świata i spędzić czas do wyników tylko z Daikim. Bez
żadnych przeszkód typu telefon...
─ Chyba nie zdałem ─ zaśmiał się nerwowo,
widząc dwanaście nieodebranych od swojej instruktorki.
Zanim zdołał choćby pomyśleć, jak się
wytłumaczyć, urządzenie zaczęło wibrować. Zadzwoniło tak nagle, że Ryota niemal
wypuścił je z rąk. Przesunął kciukiem po zielonym klawiszu i odebrał z mocno
bijącym sercem.
─ Ekhm... Halo?
─ Ja ci dam halo! Halo?! Ty wiesz, ile
próbowałam się do ciebie dodzwonić? ─ usłyszał, krzywiąc się od zbyt nagłego
przesyłu wysokich decybeli.
─ Przepraszam… Byłem trochę... zajęty ─ odparł,
śmiejąc się niezręcznie.
─ Niby czym? Uczeniem się do poprawki, mam
nadzieję ─ warknęła kobieta.
Kise zbladł i przełknął ciężko ślinę.
─ To... za co mnie oblał? ─ spytał smętnie.
─ Za pedalstwo ─ zaśmiała się, ale zaraz
dodała szybko: ─ Za nic, głupku. Aż tak do tego podszedłeś na luzie, że masz w
nosie sprawdzanie wyników?
─ Na luzie? ─ niemal krzyknął z
niedowierzeniem, wywracając lekko oczami i pokiwał głową marszcząc brwi, gdy
zobaczył przejęty wzrok kochanka. ─ Ten facet był straszny! Tylko czekał, aż
popełnię jakiś błąd, żeby mnie oblać ─ fuknął w swojej obronie.
─ No tak… Jak zobaczyłam, kto cię egzaminuje,
trochę mi mina zrzedła... ale hej! Zdałeś, chłopaku! ─ zawołała, zadowolona.
─ Zdałem… ─ powtórzył tępo. ─ Czekaj, co? ─ Wyprostował
się nagle.
Kobieta zaśmiała się i odpowiedziała:
─ To, co słyszysz. Jeszcze nie dotarło?
Ryota poczuł, jak spuszcza się z niego
powietrze, a mięśnie robią mu się sflaczałe. Westchnął, rozpuszczając się na
kanapie, wymieniając jescze parę zdań z instruktorką i odłożył telefon.
─ Mogę umierać ─ westchnął, podrywając się
nagle i przytulił się do Aomine.
─ Ani mi się waż ─ mruknął Daiki,
przyciągając blondyna do siebie. Przytulił go mocno i złożył na jego ustach
namiętny, długi pocałunek. Słyszał całą rozmowę kochanka z jego instruktorką.
Był z niego strasznie dumny.
─ Gratulacje ─ dodał od razu, gdy w końcu się
od siebie oderwali.
─ Tak się cieszę ─ jęknął uradowany.
Pocałował go jeszcze raz po czym spojrzał mu wdzięcznie w oczy. ─ Dziękuję za
wsparcie ─ burknął szczerze, czerwony.
─ To nic takiego ─ sapnął mężczyzna,
czochając mu włosy. ─ Jesteś najlepszy, skarbie ─ zaśmiał się.
Model spąsowiał i odwrócił twarz zagryzając
dolną wargę, aby ukryć wykwitający na usta uśmiech. Przewrócił kochanka na
plecy i usiadł mu na biodrach, układając wygodnie tors na jego piersi.
─ Tylko poczekaj, aż odbiorę mundur ─ powiedział
z uśmiechem
─ Mmm czekam z niecierpliwością ─ wymruczał
Daiki z lubieżnym uśmiechem, przesuwając dłonią po jego plecach.
─ Nie ciesz się tak, bo możesz nie wytrzymać
tego widoku. ─ Zadarł podróbek ku górze, powstrzymując śmiech.
Aomine przyciągnął do siebie kochanka i,
będąc pewnym, że ten zrozumie drugie dno jego wypowiedzi, wyszeptał mu do ucha,
na końcu je przygryzając:
─ W takim wypadku raczej tobie nie powinno
być do śmiechu.
Ryota zadrżał i poczuł, jak palą go policzki.
─ Ahominecchi ─ powiedział cicho, próbując go
od siebie odepchnąć. Daiki jednak nie dał się zbyć. Jakby na złość, jeszcze
mocniej przytulił do siebie modela i wsunął twarz w zagłębienie jego szyi,
całując go tam.
─ Idź ty niewyżyty... ─ parsknął Ryota,
wplatając dłoń we włosy kochanka, przeczesując je czule.
Mężczyzna zaśmiał się i odsunął od blondyna,
jednak nie na długo. Spojrzał mu w oczy i śmiało pocałował go w usta, mrucząc w
nie tylko ciche „To twoja wina”.
Kise zachichotał i przytulił się po prostu do
niego, zastygając w bezruchu, ciesząc się tym, że może się bezkarnie do niego
pokleić.
─ Ryota?
Daiki wsunął dłoń pod bluzkę kochanka i
zaczął drapać go po plecach, muskając leniwie jego usta swoimi.
─ Hm? ─ wymruczał Kise, który przymknął oczy
z przyjemności.
─ Kocham cię ─ westchnął cicho.
─ A ja ciebie ─ odparł swobodnie, czując, jak
rozpiera go wewnętrzne szczęście, a żołądek ściska się nieznacznie, i położył
mu dłoń na policzku, przesuwając kciukiem po wąskich ustach kochanka. Mężczyzna
wysunął język i zaczepnie polizał palec kochanka, aby następnie go ugryźć,
nieco mocniej, niż zamierzał. Kise pisnął cicho, lecz nie z bólu, a
zaskoczenia. Po chwili roześmiał się widząc zaniepokojoną minę partnera. Ten
tylko parsknął i wywrócił oczami. Pochylił się i pocałował blondyna, mrucząc z
aprobatą, gdy tamten wsunął dłonie pod jego koszulkę i zaczął głaskać go po
plecach.
Daiki uwielbiał te chwile, kiedy potrafili
porozumiewać się bez słów. Czuł się, niebezpodstawnie z resztą, w pełni
rozumiany i akceptowany. Po latach samotności i toczenia wojny z własnym,
pragnącym ciepła i miłości sercem, przegrał, jednak było to najlepsze, co mogło
mu się przytrafić. Zwłaszcza, że ratunek w postaci modela przyszedł do niego w
idealnym momencie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz